Forum Ogrodnicze Oaza

Alu pisałam z głowy tylko nie sprawdziłam co napisałam.Robię raz w tygodniu więc muszę pamiętać.Tylko ja daję oliwę z oliwek nie olej jak w przepisie.Tak z imieniem dobrze pamiętasz.Podpowiem,że bardzo dobrze sprawdza się jadłospis na cały tydzień ponieważ pomaga w zakupach.Jeszcze raz dzięki,że jesteś.

kokolidek wrote: Jeśli to było o mnie to bardzo Ci dziękuję

Niech tam, mamy okres postu, to ja już teraz rozpocznę swoją spowiedź.

Moją przygodę z prawidłowym odżywianiem rozpoczęłam 23 stycznia z wagą 136,7kg
Dzisiaj po 45 dniach prawidłowego odżywiania moja waga wskazała 128,7 kg
a więc spadek wagi o 8 kg
Moim zdaniem spadek wagi byłby o wiele większy gdyby nie moja "silna wola" i podżeranie tego czy owego.

Bardzo mnie cieszy, że znalazło się kilka osób które chcą przystąpić do tego przedsięwzięcia. Samemu bardzo trudno walczyć ze sobą.Jeśli będziemy się wspierać nawzajem, to mam większą szansę na osiągnięcie dobrego wyniku. POMOŻECIE ?

Romciu no pewnie, że pomożemy jak Kokolidek pomoże nam.. bo ja się jeszcze nie bardzo orientuję w zasadach
Wiecie co.. ale ja nie mam wagi.. za to mam spodnie w które wchodziłam ważąc 60 kg, więc może to będzie mój wyznacznik i cel?
Widząc wagę a co gorsza stając na niej może mnie dopaść depresja Tak na oko to ze 20 kg najmarniej trzeba by się pozbyć

I ja się melduję,po pożarciu w wczoraj dwóch tabliczek czekolady z orzechami,z rozpaczy,że zamknęli mój ulubiony wątek.
Dobrze,że przyszło mi do głowy wpisanie w google "Kokolidkowe zasady w kuchni" i po krótkich poszukiwaniach was znalazłam.
To ja,Ania "Raczek".

fiołka wrote:
Grażynko - cieszę się, że pomimo ogromnych oporów z Twojej strony - moje metody wychowawcze zwyciężyły.

To teraz poproszę Cię o kilka słów prawdy.
Zdradź nam ile zgubiłaś, jak się czujesz, czy widzisz jakieś zmiany odnośnie cery, włosów, no i oczywiście energii. O "te sprawy" pytać nie będę (choć umieram z ciekawości, bo to najlepszy spalacz tkanki zbędnej), ale skoro Twój M ma już opanowane zasady kokolidka to może też stosuje? Choć troszkę? Bo "mięsień piwny" nie jest największą ozdobą mężczyzny.

Part of the message is hidden for the guests. Please log in or register to see it.

rozalka wrote:
Witaj, a wczoraj o Tobie myślałam

Alu ależ odpoczywam i reklamuję zdrowe racjonalne odżywianie . Krytykując przy okazji sposób odżywiania i życia irlandczyków (mam to na codzień).

Spowiedź fiołka
powróciłam do Was 18 lutego ważyłam 80,4 w tej chwili 77,1.To 3 tydzień intensywnego zdrowego żywienia.Przez 1,5 m-ca walczyłam sama z sobą.Kupowanie i ustawianie przed sobą butelek z wodą w końcu zaowocowało,a dlaczego piszę butelek w liczbie mnogiej skoro ich nie wypijałam ,otóż po całym dniu patrzenia stwierdzałam ,że jeszcze nie dzisiaj i wlewałam do czajnika,tak trwało 2 tygodnie.Proceder powtarzałam w domu i w pracy/na szczęście mam pokój w którym siedzę sama/bo inaczej powiedzieli by obserwatorzy,że wariatka.Po dwóch tygodniach przez przypadek kupiłam wodę nie znając jej smaku zupełnie i postanowiłam kilka kropli wypić,hm....okazało sie ,że nawet jest całkiem ,całkiem.Przede wszystkim nie jest bezpłciowa i gorzka.I tak stopniowo doszłam do 1,5 l wody/po przetestowaniu wszystkich na sklepowych półkach/zostałam przy tej "mojej".Do tego wypijam 4 szkl.co najmniej herbaty białej/odkrycie roku/.Mąż pije zieloną.Kiedyś piłam też czerwoną i wiem napewno,że pomaga w utracie wagi.Pewnie Was zanudzam,ale mówiłam,że jestem przypadkiem ciężkim.Z próbą zjedzenia jabłka poszło trochę łatwiej chociaż jak wspominałam wcześniej stoję przed regałem i kupuję po jednym i testuję.Trafiłam na "moje" i jem .Nie wierzę w to sama ale jem.Teraz jest kolej na warzywa,próbuję różnych.Pierwsze miejsce zajmuje fasolka szparagowa i szpinak.Teraz czas na testowanie następnych.Dlaczego to wszystko piszę otóż "niemożliwe stało się możliwe".
Pytasz Alu o cerę no cóż jest stara i dużo w tej dziedzinie się nie osiągnie,chociaż nie narzekam/nigdy nie używałam kremów/dopiero od roku,włosy robią sie gęste i mają połysk aż trudno w to uwierzyć.Jeśli chodzi o energię to ma być w najbliższym czasie,będzie chodzenie do pracy i z pracy piechotką.Mało ruchu-jeszcze.Pracuję nad sobą.

Dzięki Fiołeczku
Byłaś jednym z najcięższych przypadków, co to: "A kiedy będę mogła jeść śledzie z rodzynkami".
Teraz mogę Ci z czystym sumieniem odpowiedzieć, że to Ty zadecydujesz kiedy. Wówczas, kiedy będziesz świadoma swoich wyborów. Jeszcze trochę

A M też się zdrowo odżywia, czy on sobie, a Ty sobie (łykając ślinę)?

Początkowo było:on sobie ona sobie.On kocha owoce i warzywa,zupki,rybki.Ponieważ ja przestawiam się na to dobre więc od jakiegoś czasu jemy to samo.Jak pisałam to M teraz kuchci i gotuje po swojemu i ja "biedna" muszę jeść to co postawi na stół.Ja się nie żalę ale chciałam powiedzieć tym opornym,że można jeść inaczej.Pewnie ,że jedni od razu mogą przejść do zdrowego żywienia a innym zajmuje to trochę więcej czasu.Bardzo fajne jest wspólne układanie jadłospisu trochę walki,trochę śmiechu ,trochę kompromisu.Martwię się tylko tym ,że nadchodzi wiosna i M pojedzie zaraz na 7 m-cy na działkę i kto będzie trzymał nade mną bat.Pociesza mnie tylko myśl,że będzie mnóstwo warzyw i owoców i będzie w czym wybierać.
Chciałam zapytać o używanie miodu z jednej strony bardzo zdrowy a z drugiej cukier,czym można go zastąpić.Mam dobry przepis na kurczaka ale niestety w składzie jest miód.

Troszkę spóźniona ,ale też się zgłaszam .Netu nie miałam
Zaczęłam z wagą 78 kg .
Teraz mam 69 kg .
Początki były trudne ,buntownicze .............
Teraz jestem już grzeczniutka .

No to zaraz zostanę spałowana - czytam ten wąteczek spożywając kawę z mlekiem i zagryzam "Marcinkiem" Moja nadwaga to pewnie z 10 kg... ale jak mi Kokolidek powie co mam jeśc, to postaram się dostosowac, w końcu po to się tu zgłosiłam

fiołka wrote: To go sobie zrób na niedzielny obiad z moim błogosławieństwem.
W nagrodę.

Grażynko - zasada Kokolidka: wszystko można, byle z ostrożna. Możesz dodać jeszcze garść orzeszków np. pistacjowych.

JolantaG wrote: Pamiętam, pamiętam, skoro nakupiłaś jogurtów to musisz zjeść.
jesteś nie tylko grzeczna, ale i 9 kg lżejsza - moje gratulacje.
Fajnie, że jesteś z nami. (buźka)

...rany ale mam zadanie ...muszę to wykonać...mało grzeszyć...już postanowione ...

...coby Ala nie połamała na mnie kijka...

...powiem tak jak pilnowałam zasad Ali ...dobrze spałam nie miałam koszmarnych snów...
...no i brzucho nie był wzdęty...i siły jakby przybyło...a muszę jej mieć dużo...
..rano jabłko to dobra sprawa ...a zawsze jadłam wieczorem...
a co jeszcze stwierdziłam nigdy nie byłam głodna...

...a potem przyszła zawierucha i zaczęłam nieprzyzwoicie grzeszyć..

Lora - dzisiaj post, to wiadomo. Jutro - ostatnie podrygi a od niedzieli dyscyplina.

Dotyczy to wszystkich tych, które zamierzaja zacząć o siebie zadbać.
Rano będziecie miały listę zakupów, a od niedzieli zaczynamy. Najlepiej zaczynać w dniu wolnym od pracy.

Alu moja zielona żabko -katuj, tratuj ,ale wybacz mi jak bratu . Przynajmniej ja nie mam najmniejszych wątpliwości że jesteś moim PRZYJACIELEM

Fakt chlapnąłem jak chory w kubeł .

Teraz zwracam sie do Ciebie jako fachowca -nie masz wyjścia doradzisz.
zrobiłem sobie szmalec tak brzmi bardziej smakowicie .Słoninka ,Pacha wędzona -co za nazwa ,ale dobra . Pokrojone w drobną kostkę ,topiło sie dwa dni na małym ogienku . Do pojemniczków pokrojona w kawałki plastrów cebula -dożo bo ona najlepsza .

po lekkim przestudzeniu zalałem cebulkę -o w mordę -dwa pojemniczki .

Jeszcze dobrze nie zastygło -widelec ,świeży chlebek





Postolic i raj w podniebieniu -czy to aby nie zabójcze dla zdrowia -nie wytrzymam jeszcze jeden chlebek .

No i jak tu Ciebie nie kochać
Muszę Cię własną piersią zasłonić, bo Cię laski zaraz zabiją za takie smakowitości (trzeba było mi cichaczem po kablu wysłać).
Nie potrafię się gniewać na Ciebie - masz wybaczone