Forum Ogrodnicze Oaza

Przeciwnikom kompostowania liści i odpadów drewna polecam tą oto lekturę. Idę o zakład, że niewielu wie, co to takiego Trichoderma.

pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Trichoderma&oldid=69861815

Zapytałabym: a co z liśćmi chorymi, np. gruszy, ale Ty pewnie nie masz chorych liści... Czy dobrze kojarzę, że pomaga im dodanie mocznika?[/quote]

Jeżeli masz na myśli rdzę gruszy, to spokojnie możesz nie utylizować liści. Nie zarażają.

Co roku liście wzbogacały komposty. W tym roku wywiozę je na pole, świetny pomysł Pomodoro . Zmieszane liście z igłami sosnowymi wyrzucam na kwaśny kompost, aby nie zakwaszać ogrodu.

Ciągle nowe pomysły, stale za mało gruntu. Końcówka mojego ogrodu, całkiem niedawno wyrwana została podmokłej łące. Na samej końcówce ziemia cuchnie bagnem. Na łące ogrom skrzypów. Na gruntach ogrodu powstałych po łące także skrzypy. Bób trochę tu chorował (efekt czarnych liści), ale ładnie wyrodził. Wiadomo, za kwaśno, a nie lubi. Ziemniaki ładnie porosły.

Zasoby inwestycyjne mam skromne. Na lepszy fragment, zaraz przed oraniem poszedł bardzo dobry, reaktywny węglan wapnia. Próbka, po dodaniu do wody od razu przechodziła w koloid. Rozsypałem przed orką, ale miałem tylko 25 kg. Na końcówkę zabagnioną poszło 10 kg, no ale gorszego taniego dolomitu. Teraz już jest po zaoraniu.

Planuję teraz posypkę popiołu drzewnego. Tlenki zasadowe CaO i K2O mają robić swoje w obszarze nieco ponad woranym CaCO3. Przez zimę, już jako wodorotlenki, mają zobojętniać dalej kwaśne podłoże. Taki mam pomysł.

No i wreszcie, mocno zachęcony i namawiany, wybrałem sobie właśnie z obórki z kozami i kurkami przyczepkę takiegoż obornika. Bardzo odwodniony, z miejsca, gdzie długo leżał, niemal zbrylony, dobrze przerobiony. Poszedł na kupki, zostanie zasypany na zimę liśćmi drzew owocowych. Na wiosnę zostanie równomiernie rozprowadzony, pod glebogryzarkę.





Czy dobrze i czy może tak być? Czy nie zasolę niekorzystnie ziemi? Proszę o ewentualne sugestie.

Skrzyp nie jest rośliną wskaźnikową kwaśnych gleb.

pl.wikipedia.org/wiki/Roślina_wskaźnikowa

Tu jest wzmianka na jakich glebach rośnie skrzyp. pl.wikipedia.org/wiki/Skrzyp_polny

Ja też mam wilgotną glebę, i też rośnie u mnie skrzyp, a pH gleby mam 7,08 .[ próbka B ]

Dziękuję.

Niby wszystko jest napisane w Internecie, a jednak nie zdawałem sobie z tego sprawy. Te rośliny wskaźnikowe to podają cokolwiek mało praktyczne, bo jednak trudne do znalezienia w środowisku. A moja podmokła łąka wcale skrzypu nie redukuje, ale pewnie dlatego, że podmokła właśnie. Kawałek dalej w lesie kopano dawniej torf, więc zasadowe podłoże jakoś mi się u mnie mało widzi.

Wyżej mam piach i trudne warunki uprawy. Na dole, już na wypłaszczeniu, gleba wierzchnia ma prawie od razu podbudowę z gliny, albo szarej, albo żółtej. To dlatego woda łatwo nie wsiąka. Najważniejsze jest chyba zatem urozmaicenie struktury ziemi, przez dalsze uprawianie z intensywnym zasilaniem kompostem i przerobionymi liśćmi.





Zrobiłem, jak napisałem. Wapno już pracuje po orce, na wierzch posypka z popiołu, depozyt obornika zasypany liśćmi, czeka do wiosny, żeby nie spotkać się z wapnem. Już nic więcej teraz nie zrobię.

Paweł wydaje mi się, że pospieszyłeś się tak z wapnowaniem jak i popiołami. Mieciu wielokrotnie pisał,żeby najpierw zrobić analizę a dopiero działać. Ty zrobiłeś odwrotnie, a teraz dopiero pytasz czy dobrze...
Co do skrzypu - potwierdzam też to, co mówi Mietek - ja mam skrzyp i pH w granicach 6,7-7

Nie wapnuję ze 20 lat. Pomiędzy 2021 a 2022 nawożenie zgodnie z zalecaniami pomodoro wyłącznie saletrą potasową.
Ten wapń, to mi chyba z nieba leci. Także odradzam wapnowanie bez analizy a przynajmniej bez badania pH, co jest przecież proste (płyn Hellinga).

Krzysztof ja też bez analizy i opinii Miecia nie zrobiłabym tego. Dlatego dziwię się Pawłowi, jest ponad dwa lata na forum, pewnie zdążył już sporo poczytać, po czym najpierw rozsypał nawozy a teraz pyta czy dobrze... No ale Jego ziemia i jego problem.

"Wapń, obok wody i azotu, to jeden z trzech elementów decydujących o powodzeniu produkcji polowej. Steruje m.in. przyswajalnością składników pokarmowych i aktywnością biologiczną gleby.

Analizując stan zakwaszenia gleb w Polsce, widać, że nie wszyscy doceniają zalety wapnowania. Stan zakwaszenia naszych gleb jest obecnie tak katastrofalny, że nie tylko ogranicza plonowanie roślin, ale powoduje degradację gleb, zatem jest to nie tylko problem gospodarczy, ale coraz bardziej ekologiczny.

Zakwaszanie się gleb w naszym klimacie to proces ciągły i wynika m.in. z wymywania od kilkudziesięciu do kilkuset kg/ha CaO i 20–40 kg/ha MgO rocznie. Im gleba ma wyższy odczyn oraz wapnowana jest większą dawką, tym więcej składnika ulega wymyciu. Przy pH powyżej 6,5 straty te mogą rocznie przekraczać 200 kg/ha CaO."





[autor - Janusz Biernacki // Internet]



Jestem na tym „czerwono-pomarańczowym” i wysypałem przed orką tylko 35 kg na parę arów, jak przyjęta norma to 10 kg // 1 ar dla ziemi tylko lekko zakwaszonej. A potem popruszyłem nie za mocno popiołem drzewnym. A wiosną pójdzie raczej kwaśny materiał z rozładowywanego do pusta kompostownika i obornik zawierający kurzeniec, obniżający pH.

To prawda, że nie zakupuję profesjonalnych badań gleby, gdyż jestem pomniejszym hobbystą-amatorem. Ale, ten półprofesjonalny zestaw do mierzenia odczynu pH gleby z płynem Hellinga to rzeczywiście fajny pomysł i jakoś wcześniej o tym nie pomyślałem, bo i byłem nieprawdziwie przekonany o tym skrzypie i jego znaczeniu, a co zostało zdementowane. W moich stronach, to wszyscy wróżą z tego skrzypu.

Nie jestem przeciwnikiem badania gleby, ale 30 lat uprawiam warzywnik i dawno temu nie było takich narzędzi. Stosuję czteroletni płodozmian i raz na cztery lata obornik. Z posiadanych narzędzi mam kwasomierz Helliga i widły amerykańskie . W zeszłym roku zrobiłam pierwszy raz badanie gleby i szczęśliwie zaskoczenia nie było, ale ja traktuję glebę jak żywy organizm, nie jak "niewolnicę", dbam o nią i otaczam ją opieką, jakkolwiek to brzmi, nie przesadzam też z nawozami, ale się nimi posiłkuję. Skoncentrowałam się na poprawie struktury gleby i wnoszeniu do niej próchnicy, bo często tu pomija się ten aspekt, a przecież Mietek pokazuje przykłady dobrej praktyki ogrodniczej, która ma na celu właśnie poprawę struktury i zwiększenia zawartości próchnicy. Jesteśmy chyba jedynymi, którzy wywożą liście orzecha włoskiego do warzywnika , za co nie raz dostaliśmy "pucówkę". Wiele informacji można współcześnie znaleźć, trzeba tylko ocenić czy są wiarygodne, czyli kto jest autorem.
Kiedyś ogólne zalecenia były takie, że wapnować glebę należy co 2 lata i ja jakiś czas też to stosowałam, później kupiłam kwasomierz. Najwięcej poprawy gleby widzę od czasu wnoszenia do niej jak największej ilości materii organicznej.
Paweł zaorałeś ugór, który zawsze ma niższe pH i małe zasolenie, u nas się mówi, że ziemniaki lubią kuce (z trawy po ugorze) i uprawia się je po zaoranej łące w pierwszym roku na oborniku, bo lubią lekko kwaśną ziemię i nie lubią zbytniego zasolenia. Będzie dobrze Pawle, jestem dobrej myśli.
Powyższy wpis jest tylko moim doświadczeniem, nikogo do niczego nie namawiam, każdy sam decyduje. Często w domu żartuję, że na tych 36 arach i 225 m² warzywnika jest moja przyszła emerytura, lepsza niż ta z instytucji państwowej. Gdyby tak jeszcze gryzonie trochę odpuściły, byłaby prawie sielanka, pozostałaby ciężka fizycznie praca, bo mokra glina jest bardzo ciężka.

P.S. Badanie gleby pomogło mi w tym, że u mnie jest b. dużo magnezu w glebie, ale jak napisał Mietek wynika to ze skały macierzystej, co potwierdza budowa geologiczna mojej okolicy, więc z pewnością nie będę stosować dolomitu. Za to jest mało wapnia i za radą Mietka stosuję saletrę wapniową. Zawartość wapnia nie przesądza o pH gleby, bo pH jest w porządku.

Paweł tak jak napisałam - Twoja ziemia i Twój problem. Odnoszenie się do map, jakiś opracowań ma się nijak co w Twojej glebie może być w rzeczywistości i w jakich proporcjach. Mam nadzieję, że nie będziesz szukał później tutaj porad odnośnie nawożenia.

Alicja nie zgodzę się z tym, że 30 lat temu nie było takich narzędzi. Wszak stacje chemiczno -rolnicze istnieją znacznie dłużej. Ja szkołę rolniczo-ogrodniczą kończyłam ponad 20 lat temu i jeżdżąc na praktyki czy to do szkółek, czy do Instytutów czy do zakładów nasiennych badanie gleby było podstawą. Fakt, nie mówiło się o tym na poziomie ogrodów przydomowych czy działek. Ale to wynika ze świadomości. Dziś podchodzimy do tego inaczej.
Co do kompostowania liści z orzecha - ja akurat nie mam, ale jakbym miała, to wszystko by szło na grządki

Uważam, że ma prawo szukać Paweł pomocy, nawet w przypadku niepowodzenia, to jest forum, które ma ambicję być przyjazne ludziom.

Alicja każdy kto na tym forum jest i czyta, to wie dokładnie, jakie jest zdanie Miecia w tym zakresie. Wielokrotnie, wręcz do znudzenia Mietek przypominał, że najpierw analiza, dopiero później działanie. Paweł zrobił zupełnie odwrotnie - ok, jego prawo. Ja tego nie neguję. Tylko trudno później doradzać osobie , która i tak zrobi po swojemu

Też tak jak Ala uważam, że najważniejsza w glebie jest próchnica. Może ktoś skorzysta z mojego doświadczenia jak doprowadziłam do wręcz puszystej gleby. Miałam zniszczoną ziemię- piach, nawet chwasty nie za bardzo rosły. Latami posiłkuję się poplonami, obornikiem i kompostem. Np. w tym roku natychmiast po wykopaniu czosnku posiałam mieszankę poplonową w której była facelia, gorczyca, rzodkiew oleista i coś jeszcze ale nie pamiętam. Nasiona tylko przegrabiłam i posypałam skoszoną trawą. Kiedy poplon urósł nie przekopywałam go ponieważ była straszna susza tylko zsiekałam szpadlem i ponownie wysiałam tę samą mieszankę, posypałam skoszoną trawą. I znowu nie kopałam tylko rozdrobniłam szpadlem i na tę sieczkę wysiałam żyto a na wierzchu rozrzuciłam nie do końca dojrzały kompost. Następną grządkę po cebuli robiłam tak samo i też na niej rośnie żyto. Na razie nie planuję tych dwóch grządek przekopywać, zrobię to bardzo wczesną wiosną. Wczoraj miałam do uprawienia kawałek ziemi po porach i jesiennym koperku. Dostałam od sąsiadki plewy z kukurydzy, rozrzuciłam je, przykryłam kompostem i przekopałam zostawiając w ostrej skibie. Ziemię aż miło było przewracać taka tłuściutka, pełno w niej dżdżownic. Dzisiaj zajęłam się glebą pod folią i chociaż rok temu dawałam tam koński obornik a właściwie próchnicę z tego obornika bo był bardzo stary to również przekopuję plewy z kukurydzy. Mauzery mam pełne deszczówki to będzie czym podlewać w foliaku aby plewy szybko się rozłożyły.
kilka dni temu oglądałam w telewizji program o ,,mieszczuchu'', który uprawia swoje grunty bez nawozów. Jak zaczynał to jego sąsiedzi pukali się w czoło, że nic z tego nie będzie. Teraz jego ziemia ma ok. 5,5% próchnicy gdzie w skali kraju jest ok 1,5%. Ten mieszczuch dla drobiu ma wóz Drzymały ( ogrodzony ), ciągle go przestawia w świeże miejsce i drób nawozi kolejny kawałek, stado czerwonych krów chodzi luzem po łące i też użyźnia przy okazji. Szkoda, że włączyłam program przypadkiem i nie widziałam początku.

Ela pewnie, że próchnica jest ważna. W naszym ogrodzie świadomośc ludzi,a raczej brak poraża... Wywożą poza działkę wszystko co zielone: od skoszonej trawy, po wypielone chwasty, liście, gałązki czy pędy bylin itd. Następnie wsiadaja w autko i przywożą kupną ziemię w workach Nie twierdzę, że jestem idealnym ogrodnikiem, bo mi sporo do tego brakuje, ale bardzo przemawia do mnie czyjaś wiedza i to bardzo fachowa. Ja też kiedyś nie robiłam analiz, mimo, że wiedziałam. Po zrobieniu analizy i opinii Mietka wyszło szydło z worka - że też mam wysoki odczyn. Następna analiza wiosną 2024