Forum Ogrodnicze Oaza

Miałam dzisiaj iść do ogrodu po jakieś listki, ale niestety drugie szczepienie trochę mnie położyło Nie jest źle, ale nigdzie się nie wybieram

Hiacynta wrote:
Dobrze wiedzieć, jutro pozbieram.


A ja właśnie suszę pierwszą herbatkę - z liści truskawek i malin, ale powinnam była wczoraj, dziś już słabiej pachną.
Niestety wczoraj nie miałam czasu.
Zapach granulek podczas fermentacji mi nie odpowiadał, natomiast chwilę po włożeniu ich do gorącego piekarnika zmienił się na bardzo przyjemny, klasycznie herbaciany aromat.
Z uwagi na małą ilość granulek postanowiłam suszyć z termoobiegiem w temp. 130 stopni C, nie odważyłam się w większej.
Po 10 minutach temp. zmniejszyłam do 50 stopni i włączyłam funkcję z nadmuchem. Chwilę potrwa, zanim temperatura spadnie do tych 50 stopni, ale nic się nie przypala, więc myślę, że wszystko będzie w porządku.

W kolejce czeka już herbatka z jabłoni.
Zapach też nie przypadł mi do gustu, jest lekko winny (a wina nie lubię), ale liczę, że podczas suszenia się zmieni na jakiś przyjemniejszy.


Będę pisała wrażenia na bieżąco, żeby mi coś nie umknęło.

W tym tygodniu postaram się prócz listków brzozy nazbierać jeszcze listków aronii i wiśni, oraz koniecznie kwiaty lilaka, bo pachną teraz obłędnie, ciasteczkami korzennymi z karmelem
Postaram się pojechać na działkę jutro, póki bzy nie przekwitły.

JaNina wrote:
Nigdzie nie chodź, powinno się odpoczywać po szczepieniu.
Listki nie uciekną, a zdrowie - najważniejsze!

Wczoraj już nie było źle, a nawet było dobrze, więc wyszłam i nazrywałam trochę liści poziomek i malin. Jak leżałam, to przeglądałam zapiski i trochę mi pojaśniało w głowie .
Chociaż nie powinno się płukać liści, to liście poziomek zostały potraktowane wodą, bo po ostatnich deszczach były trochę ubrudzone. Następnie rozłożyłam je na blacie kuchennym, który mam drewniany, w celu przesuszenia. Czasem podchodziłam i mieszałam listeczki, żeby równo więdły. Etap więdnięcia dobiega końca, gdy przy złożeniu liścia na pół nerw główny nie łamie się tylko jest miękki.
Następnie liście wpakowałem do woreczków i włożyłam do zamrażarki.
Będą tam tak długo, aż uzbieram więcej materiału na herbatki

My wczoraj próbowaliśmy naszych nowych herbat, a ponieważ efekty bardzo nam się spodobały, na pewno będę systematycznie zbierała materiał na kolejne herbatki, w miarę odrastania listków roślin (niektórych mam mało, np. truskawek i malin).

Wczoraj nacięłam kwiatów lilaka, ostatni moment, bo już zaczyna przekwitać, nazbierałam też młodziutkiej mięty pieprzowej i... 333 listki aronii
Policzyłam sobie, a co! . Liczenie mnie relaksuje.

Miętę musiałam niestety umyć, bo była po deszczu zapiaszczona, resztę wyłożyłam do więdnięcia. Dziś będzie mielenie roślin na granulki, w tym listków bergenii, która fermentuje się 5-ty dzień i bardzo ciekawie pachnie.
Jak przerzucę i przejrzę zdjęcia, postaram się dodać komentarz na temat smaku / zapachu moich pierwszych własnych herbatek i pokazać, jak wyglądał surowiec i herbatka z niego.

Raz jeszcze dziękuję za założenie tak wspaniałego wątku!

JaNina wrote: Wstyd się przyznać, ale leżały tam do teraz Dzisiaj w końcu potraktowałam je maszynką do mięsa


Wpakowałam do słoiczków i wyniosłam do kotłowni


Przykryłam kocykiem, żeby miały ciemno.
Miałam liście: aronii, aktinidii, czarnej porzeczki, cytryńca, malin i poziomek.

W końcu i ja dojrzałam zrobienie herbaty
Zerwałam trochę liści bergenii

Miałam zerwać je wczesną wiosną, ale jakoś tak wyszło, że zrobiłam to teraz
Zwinęłam w ruloniki i ugniotłam w słoiku

Zastanawiam się tylko, czy nie byłam dla nich zbyt delikatna.
Słoik przykryłam kocykiem i odstawiłam w ciepłe miejsce. Pojutrze suszenie i oczywiście degustacja
Postanowiłam też zrobić trochę suszu na herbatki.
Zerwałam trochę mięty, nagietków, lawendy i kilka płatków rugosy

Wszystko wysuszyłam i zmieszałam. Jak dla mnie smak i aromat zbyt lawendowy, może dodam więcej mięty, może poczekam aż melisa odrośnie?

Liście bergenii fermentowałam 5 dni.Zmieniły kolor na oliwkowy.
Wysuszyłam je w suszarce do grzybów Zapach w czasie suszenia przyjemny, zupełnie inny niż sfermentowanych liści (ten nie do końca mi odpowiadał)

Pierwszy łyk herbatki nie zachwycił mnie, ale z każdym kolejnym smakowała coraz lepiej. Myślę, że dorobię kolejną porcję.

Wczoraj zebrałam trochę liści jabłoni, winogronowych, aroniowych, trochę z czarnej porzeczki, malin i morwy. Do tego płatki rugosy, nagietki i dosłownie dwa kwiatostany lawendy. Wszystko to pozwijałam i ugniotłam w słoiku.Po 24 godzinach w ciepłym miejscu (w nagrzanym samochodzie) wysuszyłam. Do suszenia dodałam też kilka plasterków kwaśny jabłek. Wszystko wymieszałam. Pycha Ciekawy smak i aromat, a dzięki płatkom kwiatów i wygląd niczego sobie.


W przyszły weekend ciąg dalszy przygody z herbatami.
Wciąga mnie to coraz bardziej