Forum Ogrodnicze Oaza

Pierwsze kwiaty - w najdłuższy dzień roku.

Długo już kwitnie

Gabrielu, czy Twój ołownik rośnie w gruncie?

Nie, żadnych roślin które trzeba chować na zimę nie wkopuję w grunt, ale jest spory i zasłania donicę

Jeden z dwóch moich:

Moje na razie słabo kwitną, bo późno je wystawiłam

Wystawiłam oba moje ołowniki na taras zaraz po majówce. Było może nie gorąco, ale dostatecznie ciepło. Potem zrobiło się mniej ciepło, zwłaszcza nocą. choć nie było przejścia w dół przez zero, jak w innych regionach. A ja o ołownikach zapomniałam.
Jakie było moje zdziwienie, gdy przedwczoraj odkryłam, że nie tylko nie zmarły, ale zaczynają kwitnąć!



Obcięłam im długaśne zimowe pędy, by trochę "nabrały ciała" - i czekam, co dalej będzie.

No i się doczekałam:





Kto jeszcze ma ołownik? Nie wierzę, że tak niewiele osób, teraz są dostępne czasem nawet w kwiaciarniach.

Oto mój ołownik.Mam go już drugi rok. Na wiosnę jest wystawiany na balkon. Pierwsze kwitnienie ma za sobą. Obcięłam
końcówki i zaczyna
to z roku 2019

drugie kwitnienie.




A to z roku 2020

Hop hop, wielbiciele błękitu - komu kwitnie?
Ten na tarasie



Ten z doniczką zniosłam pod tarasowe schody, bo miał stanowczo za mało słońca.



Wydłużone nadmiernie pędy zaplotłam na bambusowej podpórce, ale dopiero niedawno.

Aniu, przepiękny lazur.
Mój egzemplarz jest zdecydowanie bardziej błękitny

Beatko, zapewne są różne odmiany, ja swój pra-egzemplarz kupiłam w kwiaciarni w Umbrii, z niego udało mi się wielokrotnie ukorzenić końcówki - mnie, z dwiema lewymi łapami do takich poczynań. Teraz chyba pasuje im pogoda, bo szaleją:



Nie mogę przejść schodkami z tarasu do ogrodu, by nie uczepiło się do mnie trochę tego lazurowego kwiecia - kto ma ołownik, wie, o czym piszę.

Ja nie mam więc nie wiem ale bardzo mi się podoba, cudny ołownik. Kiedyś widziałam w jakimś markecie ale powstrzymałam się bo to jeszcze jedna donica do przechowania

Elu, ja moje dwa egzemplarze przechowuję w stanie "obudzonym", znaczy - jeden na parapecie w kuchni, drugi - na ganku, zamkniętym, nieogrzewanym. Mocno przycięte. Ale jest szkoła, że można ściąć do ziemi i trzymać bez światła, w ledwie dodatniej temperaturze, jak dalie na przykład - i budzić wiosną. Na pewno da radę, bo w takiej Umbrii bywają nocą spadki ciut poniżej 0, wtedy "lokalsi" też ścinają ołowniki w ogrodach "na zero".
Gdyby coś - służę końcówkami pędów.

Dla Ireny wstawiam zdjęcie moich zimowanych w kuchni ołowników - sprzed chwili.

Dziękuję, Ania. No po prostu busz. Utrzymują te liście przez całą zimę? Atakują je jakieś robaczki? Mój w ogrodzie zimowym zgubił całą masę zieloną, a teraz zaczyna od nowa, ale on młodziutki. Wygląda tak:

Bardzo dobrze rokuje, choć ja bym trochę skróciła pędy, tak o 1/3. Zagęści się. Jak dasz nawozu, pójdzie jak burza.
Jeśli ołownik jest przechowywany z dostępem do światła i w dość wysokiej temperaturze, nie traci liści, jest całoroczny po prostu. Z tym, że ja mam dość chłodno w kuchni, o ile nie piekę czegoś, nie gotuję większego obiadu to temperatura 15-17 stopni. W tym roku trochę dodatkowego światła zapewniły im chińskie lampki, przeznaczone zasadniczo dla cytryny.
Przechowanie w ogrodzie zimowym jest pewnie lepsze, o ile jest tam powyżej 10 stopni. Może stracił liście, bo za mało dostawał wody? Ulistniony powinien mieć lekko wilgotno.
Nie zauważyłam, by jakieś szkodniki atakowały ołowniki.

dobrze, zaraz skrócę. Dziękuję bardzo.