Forum Ogrodnicze Oaza

Ja nie byłem nią zachwycony do czasu kiedy się popuszczała

we wszystkie strony teraz jest piękna. U mnie już pączkowała

niestety kwiatów nie otworzyła ,uda się innym razem

Ula walliniana u mnie kwitnie non stop,uwielbiam ją jest niezawodna .

Minusem jest to że nie ma zapachu.

Bez moja od ciebie po dwóch latach postanowiła odejść

Jak ty ją pielęgnujesz że tak rośnie?

Ula ty praetori masz w ziemi czy hydro?

Ja mam lasianthe i ona na zimę zrzuca mi wszystkie liście

już mnie denerwuje ale trzymam bo czekam na kwiaty

Tylko drażni mnie coroczne ratowanie co może być powodem

ma wilgotno i ciepło,rośnie w ziemi.Jeśli ją ktoś ma to

podzielcie się spostrzeżeniami

seboll01 wrote:
Sądzę, że ona lubi chłodniejsze warunki niż większość hoi.

Kwiatostanów dużo, co nie oznacza, że łatwo im zrobić zdjęcie:

- Hoya linearis.

A mnie zaszczyciła tylko jednym kwiatkiem

Moja Multiflora pozrzucała niemal wszyściuchne liście. I żebym to ja wiedziała czemu? Nie przelałam jej ani nie przesuszyłam nadmiernie. Zostały mi tylko łyse badyle. I co z nią teraz zrobić?

Krysiu, moja multiflora stoi praktycznie cały czas w wodzie. Wlewam do osłonki ze 2x w tygodniu, gdy widzę, że już wszystko wypiła.
Gdy leję z nawozem to od góry.
Nigdy nie zrzuciła liści ani kwiatów w swoim dorosłym życiu. Zrzucała pąki, gdy była mała i chciała kwitnąć.

Twoja H. multiflora musi mieć idealne warunki.
Moja już udała się na spoczynek zimowy.
Na razie liści nie zrzuca, ale zwykle to robi.

Moja co roku też łysieje ale w tym dałem ją na zimną klatkę schodową

i jest jej dobrze bo cała zieloniutka i nawet do niedawna kwitła.

bez wrote:
A już myślałam że coś zrobiłam ''nie tak'' skoro tak łysieje. Uspokoiliście mnie, dzięki.

Moja nie zrzuca na zimę.
W ogóle do tej pory nie zrzuciła ani na zimę ani na lato

Uleńko, bo pisałaś że twoja jest w wodzie czyli rozumiem przez to że jest prowadzona w hydro, a te raczej nie ''usypiają'' na zimę.

Nie, Krysiu, rośnie w ziemi. Zwykłej kupionej w ogrodniczym.
Jak nie ma wody w osłonce to wlewam ze 2 cm i dlatego napisałam, że stoi w wodzie, bo rzeczywiście stoi ze 2 dni zanim ją wypije.
Jak widzę, że wypiła to znów dolewam do tych 2 cm.

Aha. Tak myślę... może by i mojej zaserwować te 2 centymetry wody w podstawce?

Ja w tym roku zaczęłam "zbierać" różne hoje. Mam od kilkunastu lat carnosę, która kwitnie na różowo. Jeszcze niedawno nie miałam pojęcia, że jest wśród hoj taka różnorodność i kwiatów, i liści. No i mnie dopadło. Na razie mam maluszki, przedszkolaki. Rosną już pomaleńku, co mnie niezmiernie cieszy.
Tak wygląda mój południowy parapet:

Coś koło 60-ciu. Ale jeszcze nie wszystkie są ukorzenione.
Po drodze pożegnałam trzy szczepeczki. Niestety przelałam je i zgniły.

Trochę się wymieniałam na inne roślinki, trochę zakupiłam, trochę dostałam darmo.
Najgorzej mi szło z takimi, które dostałam z korzonkami.
A najlepiej z ciętymi. Szczególnie z tymi, które mam od Bez-a.(Raz jeszcze dziękuję! )
Te hojki wypuszczały korzonki w ekspresowym tempie i puszczają pędziki i listeczki.
Od różnych osób mam maluszki. Od jednej mam takie, które się ukorzeniły bezproblemowo, ale już chyba drugi miesiąc stoją w miejscu i nie rosną nic. Od innej znów takie, co dopiero korzonki maleńkie zaczynają mieć, a właśnie minął miesiąc, jak je mam u siebie.
Czy to od właściciela poprzedniego zależy, czy raczej od gatunku?
Pewnie jedno i drugie ma wpływ. No i oczywiście moje traktowanie też się liczy.
Kilka dostałam z pendulcami na kwiaty. Niestety wszystkie spadły. Oprócz jednego. I nawet pączuszki malutkie na nim rosną.
To na tej hojce drugiej od lewej w górnym rogu.

Hoya linearis nadal kwitnie: