Cieszę się, że został poruszony ten temat. Od samego początku prowadzę działkowy zeszyt i wpisuję rośliny, które sadzę, czy sieję. Pomysł był spontaniczny i jak dalej pokażę nie jest pozbawiony wad.
Pierwszą rzeczą, której zabrakło w moim zeszycie jest numeracja w takim typie jak stosuje Ewa. Ja też przyjęłam numerację, ale od numeru jeden w każdym roku. Teraz to zmienię, uporządkuję notatki i być może wykorzystam nową numerację na tabliczkach wsadzanych przy roślinach.
Bardzo dobry pomysł z zastosowaniem ołówka, można wymazać, poprawić. Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach bywają błędy w oznaczeniu rośliny (wiele roślin sama oznaczałam, bo otrzymywałam jako nn - im młodszy ogrodnik, tym więcej skreśleń), czy literówki, pomyłki. Zapisywałam długopisem i by zaprowadzić nowy porządek raczej będę musiała przepisać. Poza tym widzę, że można zamiast słów zaznaczać warunki, nasłonecznienie itd. symbolami, też to wykorzystam.
Pierwsza strona w zeszycie. Wpisy powstały, gdy zakupiliśmy kilka pierwszych roślin i zatrzymywałam wszystkie etykietki w kopercie. Wzięłam wtedy zeszyt i zaczęłam je wpisywać, czasem nie znając nazw pisałam tylko tyle ile wiedziałam.
Na kolejnym zdjęciu widoczny schemat rabaty borówkowej. Tam naniosłam gdzie jaka odmiana się znajduje. Dzisiaj wiem, że przydałyby się mapki innych rabat także. Może też wystarczy zrobić takie zdjęcia, na których można numerację czy opisy nanieść (do kolejnych zmian i przesadzeń).
Tutaj widać, że zaznaczałam czasem pochodzenie roślin (np. od kogo, lub gdzie kupione). "O" w kwadraciku oznacza, że roślina posadzona jest w ogródku w Oliwie. Większość jest na działce. Widać także skreślenia, które oznaczają że roślina wypadła (wymarzła, zginęła itp.)
Z kolei skreślone "O" w kwadraciku znaczyło dla mnie to, że klematisy "wyjechały" na działkę (w Oliwie nie miały odpowiednich warunków).
Z kolei tutaj zrzut z Excela. Próbowałam uporządkować róże przy pomocy arkusza. Jak widać, nie jest to skończona praca, ale w takim zapisywaniu są spore możliwości.
Byłam do niedawna przeciwniczką tabliczek w rabatach, ale roślin (i odmian) zrobiło się na tyle sporo, że w poprzednim sezonie zaczęłam je stosować do oznaczania nowych nabytków, by się całkiem nie pogubić.
Rada Rispetta do zanotowania mapki rabat też jest do zastosowania - może zdjęciowo, może rysunkowo - jeszcze zobaczę, może uzupełnię. Znaczniki już mi Tadziu raz "zagrabił".
Kupiłam zielone żeby było mniej widać, no to nie zauważył.