Temat się rozrósł w 2 strony...
Ja mam podobny problem tzn. moze nie tyle "jak zabezpieczyć warzywa (i truskawki, poziomki) przed psem" ale jak w/w zabezpieczyć przed psim moczem... Jakoś nie preferuję osikanych poziomek, truskawek i warzyw...
Mając 5 psów (na dziś) nie zastanawiałam się nawet nad użyciem "pasuchów elektrycznych" - mimo, że mam "na stanie". Z tym, że nie typu "niewidzialnr ogrodzenie" tylko siatki do hodowli drobiu i królików. Mam również możliwość rozpięcia normalnrgp pastuch (tzn drut, taśmy, słupki, izolatory). Mam go rozpiętego na stałe na ogrodzeniu zewnętrznym - najpierw był na dziki, teraz jest na lisy i częściowo na psycholka.
Moja koncepcja "braku moczu na truskawkach" idzie w 2 kierunkach:
1. umieszczenie ich "poza zasięgiem" wilczarza irlandzkiego (nie mam takiego, ale kto wie może kiedyś taki mnie odwiedzi) czyli wysokie rabaty, murki z roślinami itp. Mają ten plus, że nie trzeba się schylać przy pieleni, a kręgosłup już nie ten...
Pierwsze próby już były - nie do końca wyszło jak chciałam, doniczki były za małe i wariacja z podlewaniem. Poniżej Duszek chłodzi .... w kaście
2. Szklarenka
3. Ogrodzenia normalne, nie elektryczne...
Ponieważ mam wrażenie, że niektórzy mylą impuls elektryczny w ogrodzeniu (jak również w obroży) z prądem elektrysznym 230 lub 360 V w gniazdkach wklejam wypowiedź ze strony elektroda.pl - bo ja tego lepiej nie opiszę.
W dużym przybliżeniu kluczowym parametrem jest energia impulsu (ta podawana w dżulach). Oczywiście zależy od wielkości zwierza, od jego "czułości" no i pewnych cech indywidualnych stworka.
Generalnie, wg. zaleceń WHO energia nie moze przekraczać 1,7 J oraz czas działania 2 sek. (chodzi o pojedyncze zadziałanie).
W rzeczywistości wiekszość elektrosprzętów do tresury ma ok. 0,5 J !!! Wynika to z małych mocy bateryjek (głównie). Tak naprawdę kluczowe znaczenie dla odczucia mają: stromość impulsu oraz częstotliwość powtarzania. Napięcie jest tu drugorzędną pochodną!
Tak np. profesjonalne poganiacze dla bydła generują impulsy z częstotliwością powtarzania ok. 10 Hz. Są to "paczki" kilkunastu bardzo wąskich impulsów o napięciu ok. 5kV (napięcia podaje się zawsze dla nieobciążonego źródła). Odstęp pomiędzy impulsami wewnatrz "paczki" około 70 Hz. To sa wyniki pomiarów konkretnego sprzętu firmy (...). Taki wybór wynika z właściwości układu nerwowego, dla którego impulsy pomiędzy 7 a 14 Hz są najbardziej dolegliwe.
Niemniej trzeba uwzglądniać jeszcze dwa czynniki:
- zwierzęta o wiele bardziej żywiołowo reagują na prąd niż człowiek. Uciekają, odskakują itp. - to reakcja na nieznane,
- zwierzęta o wiele szybciej niż człowiek do prądu się przyzwyczajają. Są w stanie silnego stresu wrecz go ignorować. Dlatego nazbyt częste katowanie psa impulsami "korekcyjnymi" z obroży jest nonsensem.
Pisałem wyżej o poganiaczach. ten sprzęt naprawdę jest porażający.
JEŚLI KOCHASZ ZWIERZĘ, zacznij od wypróbowania sprzętu na sobie. Ja zrobiłem tak właśnie z opisywanym poganiaczem i uważam, że każdy powinien od tego zaczynać, a nie medrkować, czy to słabe, czy silne, miłe, czy tylko dokuczliwe!
Wreszcie najważniejsze - droga prądu przez organizm.
Obroże działają na szyi, w miejscu krtani -mniej wiecej. Pamietajmy, że to bardzo czułe i unerwione miejsce. Ponadto psiak nie ma szans ucieczki!
Na konretnym modelu obroży antyszczekowej zmierzyłem, że napięcie na bolcach w zależności od stanu baterii wynosi od 450 do 700V. Oporność jaka mi wyszła przez pomiar pod obciążeniem ok. 1,7kohm. Impulsów jest zawsze 15 i osległość pomiędzy nimi wynosi 11ms. Po takiej paczce obroża przechodzi w stan nieczynny na ok. 25 sek. Moze w innych modelach jest inaczej, ale piszę i mierzę to wszystko, by dać pojęcie ew. konstruktorom.
Zupełnie inaczej jest w przypadku elektrycznego pastucha - takiego z drutem, jako ogrodzeniem. Tu napiecia dochodzą do 5kV, energia do 2 J, dawkowana jest jako krótkie "paczki" w odstępach około 2 sek. Pamietajmy,ze w tym przypadku zwierzę zamyka obwód przez ziemie, swoje nogi i nieznaną część ciała, którą dotknie kabla (to może byc nos, ale...)
Żeby pokazać wszystkim, że do tych spraw nie potrzeba mikroprocesora, na koniec opiszę jeszcze swoje doświadczenia praktyczne.
Przed wojną powszechnie znany sposób "jak oduczyć psa podejmowania obcego pokarmu".
1. Prosimy jakąś nieznaną psu osobę by na trasie naszego spaceru rozłożyła w paru miejscach psie smakołyki.
2. Do obroży koniecznie metalowej (może być kolczatka, ale nie ma to znaczenia), podłączamy elastyczny, miękki kabelek o długości ok. 10 do 15 m. Drugi koniec kabelka łączymy z telefonicznym induktorkiem... Drugi biegun induktorka łączymy z ok. 2 m drutem przyczepionym do jakiegoś metalowego pręta -to bedzie uziemnienie.
3. Wychodzimy na spacer i popuszczamy kabelek, by nie przeszkadzał psu. Wbijamy uziemnenie. Na każdą próbę podjęcia pokarmu z ziemi reagujemy szybkim, kilkakrotnym pokręceniem korbką induktora.
To działa - spawdzone już na 3 psach - a naprawdę ilości energii, biorąc pod uwagę marne uzimnienie - jest znikoma...
Tyle o moich doświadczeniach z pradem i nie tylko psami...
Co do mitów na temat "kopania pasucha" uwieżcie mi mam 5,5 J (= na 80 km drutu!) rozpiętego na 2 km. Kopie ale jest nieprzyjemny. Ja sie nadziałam, każdy z moich psów się nadział, nawet suka chora na serce (i po operacji serca) też się nadziała.. Nie zaszkodziło nam...
Ponieważ sama "robię elektrykę" w domu - zdarzyło mi się, że i prąd mnie "popieścił" - uwierzcie mi - to nie ta bajka...
To ja już wolę pastucha...