Ewuniu tak mi przykro z powodu Filemony, tak czasem bywa że tracimy bliskie sercu zwierzątko, ale jest tyle potrzebujących odrobiny serca nieszczęśników że z pewnością Filemona przyśle Ci w zastępstwie jakieś potrzebujące futerko
Michale, dziękuję za odwiedziny i bardzo mi miło że podobają Ci się rośliny w moim ogrodzie
Małgosiu, to może kiedyś, przy okazji
zboczysz z wrocławskiej drogi
Joasiu, ładnie napisane
Ewo, na Iceberg nadal poluję, na razie przybyły mi dwie Morgengruss i Edenka.
Inko, sadźca mam dwie piękne kępy, mają dwa lata, miejsce mu przypasowało i rośnie jak szalony. Mam jeszcze sadźca konopiastego, który moim zdaniem niczym się nie różni od purpurowego i sadźca chocolate, ale młodziutkie, tegoroczne ale też sobie ładnie radzą. Konopiastego zeszukałam się po ogrodzie bo zapomniałam gdzie posadziłam, az się w końcu sam objawił z gąszczu host i paproci
Gosiu, niby tak jest ale w moim przypadku było trochę inaczej, Jonatanka wie bo mnie zna, jeszcze kilka lat temu sama bym nie uwierzyła, a znajomi nie mogą uwierzyć do dzisiaj że ja na tej wsi to tak na poważnie, że zamiast wizyty u kosmetyczki będę wolała kupić kwiatka, że jak nie znosiłam wsi i grzebania w ziemi tak to pokocham całą sobą. Ja sama tego nie rozumiem jeszcze
Piotrze to nie rusałka to Kraken
Ewuniu, powiew jesieni już snuje się po naszych ogrodach, i ja już ją czuję...w kościach, brakuje mi już sił a przecież niedługo czeka nas wiele prac ogrodowych, zabezpieczania roślin na zimę. Ranki i wieczory już chłodne.... Nie znosiłam zimy a w tym roku, pierwszy raz w życiu powitam ją bez niechęci, już czuję ciepło rozchodzące się z kominka, wesołe trzaskanie ognia, gorący kubek kawy, nadrabianie zaległości w forumowych ogrodach, leniwie płynący czas, ciepłe skarpety, lampka wina...hmmm...chyba się starzeję
Aniu, mam nasionka lantany, jeśli chcesz to Ci wyślę, na FO jest lantanowy wątek, i dziewczynom ładne sadzonki z nasionek urosły
Jonatanko, żyję
Ewo/Terlico, na razie tylko Edenka ma co pokazać, Morgengrussy gorzej zniosły przesadzanie i kwiaty im klapły na glebę, ale były urocze, Alchymist kwitnie tylko raz więc dopiero w przyszłym roku może coś pokaże, J.Laing zaszczycił mnie jednym kwiatkiem ale nie zdążyłam go pstryknąć, nie pstryknęłam też kwiatów Bright as a button a tak ładnie kwitła, może jeszcze zakwitnie
Szalony czas nastał, ostatnio gonię własny ogon, we wtorki i czwartki jeździmy do uzdrowiska na kąpiele
dla zdrowotności by przetrwać kolejne dni, bo ogród, bo zwierzęta, bo przetwory na zimę i cała masa innych rzeczy, czuję się jak samochód któremu zgasł silnik i toczy się już tylko siłą rozpędu......do zimy
Co prawda sama sobie to zafundowałam bo nowe rzeczy należało właśnie na zimę zostawić ale ...... tak więc sporo czasu zajmuje mi nauka wędzenia, serowarstwa i jeszcze mały nowy kotek z drzewa który o mało się nie
przekręcił na jakąś kocięcą wirusówkę. Po kociaka z drzewa nikt się nie zgłosił i cóż miałam zrobić z tym kocim dzieckiem
,został u nas a imię jej - Ciumkała, w pełnym brzmieniu Ministra Ciumkała, na imię sama sobie zapracowała i pracuje nadal, próbując wyciumkać z koca mleko, ubrdało się jej że kudłaty koc to mama i ciągnie z
kocowego cyca mleko aż zaśnie, czasem ma przebłyski inteligencji wtedy siada przed lodówką wpatruje się w nią i piszczy/miauczy. Ostatnio paskudna choroba mogła zakończyć tragicznie króciutkie życie Ciumkały, ale moja wetka ją uratowała, mała dostała więcej zastrzyków i kroplówek niż wszystkie moje koty razem z psami do tej pory. Przez Ciumkałę zachwiana została równowaga w naszym domu, kotów jest więcej niż psów i nas ludzi razem, na dzień dzisiejszy jest 6:5 dla kotów (nie licząc bezdomnych, dokarmianych, które wybrały nasze podwórko na swój dom a które dbają o ogród, nie uświadczy się u nas ani mysz ani ryjówek ani kretów, przynoszą wszystko pod drzwi, na podwórko, na taras, codziennie sprzątamy jakieś
gryzoniowe truchełka. Moje wychodzące czasem z tego korzystają i wciągają jakąś darmową mysz:supr3:
A jak pogoda brzydka, to........
W czasie deszczu dzieci się nudzą,
To ogólnie znana rzecz.
Choć mniej trudzą się i mniej brudzą się,
Ale strasznie nudzą się w deszcz.
Na razie muszę zmykać, bo mimo zaplanowanej leniwej niedzieli, muszę doglądać nowych nabytków, kurczaczków, właśnie się wykluły, i trochę drobnych robótek w domu chcę ogarnąć, ale jeszcze jeden wpis ogrodowy na pewno dzisiaj wstawię by wykorzystać niedzielę, bo nie wiem kiedy wygospodaruję czas na kolejny