Aguś, tak naprawdę, to ja sama zap...łam, panów było, jak na lekarstwo, a nawet, jak byli, to miałam z nimi tylko utrapienie. Trudno w dzisiejszych czasach znaleźć dobrych, rzetelnych i uczciwych fachowców. Jednak nie będę opowiadać o perypetiach przy budowaniu domu, bo mogłaby z tego wyjść spora powieść
Może kiedyś założę blog i napiszę, jak kobieta budowała dom
W ostatnich dniach pogoda u mnie fatalna i prace ogrodowe w tym zimnie mogłyby skończyć się grypą, więc póki co siedzę w domku przy komputerze i robię plany na wiosenne działania.
P.S. Aga, byłam w Twoim ogrodzie, ale się nie wpisałam, bo dopiero obejrzałam pierwszy wątek, a chciałabym zobaczyć wszystko, jakie były zmiany i nowe pomysły, więc, gdy tylko nadrobię zaległości, przywitam się oficjalnie
A skoro już tu jestem, to jeszcze wrzucę parę fotek z roku 2015, bo wtedy trochę się pozmieniało, a co najważniejsze udało mi się wstępnie uporządkować działkę pod tegoroczne nasadzenia.
C.d. ogrodowych zmagań.
Na jesieni 2014 roku udało mi się zrobić jeszcze z tyłu domu taras, a potem resztę przyłączy, co oznaczało, że nadszedł koniec wszelkich prac ziemnych i już nikt koparką nie będzie mi robił dołów i rowów na działce. Zima zeszła nam na wykańczaniu wnętrza domu, a wiosna przywitała nas krokusikami.
Krokusy zostały posadzone rok wcześniej i zupełnie o nich zapomniałyśmy
To dopiero była niespodzianka
A to zdjęcie zrobione przez szybę po wiosennej burzy
Tuż przed przeprowadzką do nowego domku na skalniaczku zakwitły żagwiny i ubiorek
A potem była przeprowadzka i początkowo życie na kartonach. Co prawda pięterko było już gotowe i nie musiałam dmuchać materaca do spania, ale dół jeszcze trochę zabiegów wymagał. Jednak do końca roku udało się ogarnąć resztę i teraz zostało tylko to, co na zewnątrz. Też sporo, ale damy radę
Przyszło lato i zaskoczyło nas taaaakim wielkim rabarbarem. Przerósł nawet serby, które na tym zdjęciu ledwo widać
I takimi pięknymi bukietami łubinu
I znów irysów
I kamienne schodki obrosły irgą
A to pigwowiec, też dzielny
Niestety cały czas zagospodarowany był tylko tył działki, a z przodu nadal łąka. Jednak od lipca ruszyły większe przedsięwzięcia ogrodowe i do końca lata udało się jeszcze trochę zdziałać, ale o tym w następnym poście
Olu, właśnie też oglądałam i uśmiech pojawił się na moim licu, bo przypomniałam sobie swoje perypetie, które szczęśliwie mam już za sobą
Kasiu, te schodki z palisady są bardzo proste do wykonania, a wyglądają całkiem, całkiem, a i koszt był niewielki. W ubiegłym roku córcia chciała przyciąć czubek głogu, żeby się zagęścił i złamała go o 1/3 wysokości. Ups, ale musiałam jej wybaczyć
Jak tylko znów zakwitnie zrobię mu focie i się pochwalę. Pozdrawiam