Forum Ogrodnicze Oaza

Ja na wczorajszą noc schowałam do domu ale dzisiaj znów wystawiam.
Niektóre wołają o stałe miejscówki.

Janinka mnie zmobilizowała do naszkrobania tych paru słów.
Minął tydzień a ja wciąż nie miałam czasu,
Jak pewnie wiecie często spotykamy się z ogrodowozakręconymi z tego i innego forum.
W zeszłą niedzielę spotkaliśmy
się u przyjaciół z okolic Alwerni.
Mottem przewodnim była WIOSNA, którą staraliśmy się przywołać już na stałe (z marnym skutkiem, co widać za oknem)
My zaprezentowaliśmy się odpowiednio wiosennie i nawet na kilka godzin udało się przegnać chmury i posiedzieć pod kwitnącą jabłonią, więc nie wiem skąd te himery aury?
Był wspaniały poczęstunek, roślinne dary i wymianki, nauka szczepienia jabłoni - wykład i pokaz Romka/ newroma, pokaz ostrzenia narzędzi prowadzony przez Jędrka/Dobromira.
Rozmowy plus rady ogrodnicze, śmiechy, żarty i mnóstwo dobrej energii, którą sobie nawzajem rozdawaliśmy.



















Tort Był też wiosenny: Motyl ( choć niektórym banan kojarzył się jakoś inaczej )

Dzisiejsza noc najprawdopodobniej zniszczyła owoce w sadzie.
Czujka mojego syna pokazała najniżej minus 6,7.
Liście na drzewach zwisają smętnie, tulipany leżą na ziemi, kwitnące bzy owarzone mrozem, aż się nie chce patrzeć.
Żegnajcie figi. Których nie wtargaliśmy do domu tylko nakryliśmy włókniną.
Ech klimat!

Beatko, może z figami nie będzie tak źle (mam na myśli drzewka, nie owoce). Zależy od odmiany. Moja Peretta Gustissima, odmiana hodowana w Alpach Julijskich, podobno spokojnie wytrzymuje do -10.
Ale obawiam się, że straci młode listki, mimo mniejszego spadku u mnie. Rośnie od dłuższego czasu w gruncie, 3 m wysoka, więc nawet nie mam jak ją ochronić.

Moje w olbrzymich donicach i pewnie byśmy je wtargali do budynku ale przy rozsadach Sławka siekło w kręgosłupie a ja od trzech dni mam ucisk na nerw kulszowy i tylko okryłam włókniną.



I mrożone truskawki:

Beatko przykro to widzieć takie zniszczenia a z kwiatów z czarnymi środkami truskawek raczej nie będzie.
Gratuluję spotkania towarzyskiego takiego kolorowego i strojnego
Super ta leśna spódnica jakby z gałązek brzozy

U mnie mróz musiał być jednak mniejszy, bo figa w donicy przy ścianie i w osłoniętym miejscu okryta włókniną nie zmarzła, a truskawki nakryłam dwoma warstwami zimowej włókniny, bo pod jedną warstwą kiedyś mi przemarzły. Miałam dwie, to położyłam dwie. Z pewnością część zawiązków z drzew i borówek spadnie, ale czy wszystkie czas pokaże. Z powodu porytej pogody nie wzeszła mi cebula, a groszek bardzo kolejowo, odechciewa się wszystkiego, ale żyć dalej trzeba, tak łatwo się nie poddamy, nie będzie jednego, może urośnie inne. Stoi na głowie ta pogoda, nic nie poradzimy, trzeba poprawić koronę i iść dalej.

Też tak myślę Alutka.
To natura pokazuje nam, że nie my rządzimy tym światem.
Najwyżej będę jeść same pomidory i oapryki.
Dziś dopikowałam następną setkę.
Pięćdziesiątka jeszcze czeka.

W sumie jest 368 sztuk pomidorów i 129 papryk.
Część muszę rozdać.

Beatko, u mnie na górce niby o 6 pokazywało -2, ale wszystko jakoś żyje. Przykro mi i współczuję strat w ogrodzie i sadzie, takie czasy dziwne.
Choć pamiętam jak z młodości mama wspominała, że śnieg w maju wyłamał większość kwitnących drzew.

U mnie inna bieda, roślinki w domu zaczynają się wygłupiać i coraz więcej pomidorów się wykończa . Jakbyś faktycznie oddawała pomidory, to ja dopłacę i chętnie parę przygarnę

Pamiętam taki kwiecień, nie tak wcale dawno, początek był ciepły, drzewa zaczęły kwitnąć i w czasie kwitnienia było na plusie, ale lało i padał deszcz ze śniegiem chyba z 10 dni, nie było żadnych owoców. Może drzewa potrzebują czasem odpocząć, kto to wie

whitedame wrote: A to wielkie ilości

To nie było planowane.
Większość to stare nasiona Kozul, sypnęłam szczodrze, bo nie myślałam, że wszystkie wzejdą.

Podobnie że słodkimi paprykami.
Ostre Biquinho słabo wschodziły i słabo rosną więc słodkie, Corno di Torro rosso z 2017 i N/N pomidorową z Saraspatak z 2018 wysiałam z zapasem.
I wszystkie wzeszły, zdrowo rosną.