Forum Ogrodnicze Oaza

Dziękuję Danusiu

Ulka-Dużych pokładów wiary w siebie, dobrego samopoczucia, spełnienia marzeń

Jeszcze raz dziękuję

No i wczorajsze fotki - narobiłam ich trochę, ale to może lepsze miejsce - w moim wątku "podróżnym"

forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/1...it=18&start=18#56011

Nooo dziś to nawet sąsiad nie mógł uwierzyć w widok, który pokazywał mu jego własny wzrok, siłą i podstępem zagadywał mnie, bym choć na chwilę dała sobie odpocząć.
A po kolei więc:

1. W 1 kolejności oberwałam resztę aronii, podzieliłam się z obiema sąsiadkami. Około godziny z głowy. Ale przyjemnie, pogoda dopisywała.
2. Wzięłam się za sprzątanie liści za pomocą kosiarki, przy okazji trawniczek skorzystał.
3. W międzyczasie, gdy kosiarka odpoczywała, zaczęłam skopywanie warzywniaka - najpierw zrobiłam lokum dla cebuli zimującej. I niech nikt nie myśli, że poszedł następny prostokąt. Musi się zgodzić z wcześniej wysadzonym czosnkiem - tak ją dosadziłam, by zniwelować kształt prostokąta wysadzonego czosnkiem, zaczęłam kształtować zakola. Może uda mi się to któregoś dnia sfocić.
4. Po wysadzeniu cebuli i wydeptaniu zarysu późniejszej ścieżki, skopywałam dalej.
5. Także w ramach nie zanudzenia się kopaniem gruntu - zaczęłam wykopywać krawężniki, które znajdowały się jakieś 50 cm od ścieżki od furtki do domku - będzie to małe przygotowanie do zmian wiosennych. M przyszedł to kazałam mu wynieść te wykopane cemenciaki, zmiotłam i naprawdę skonana zaczekałam aż M się przebierze, naszykowałam warzywka do zabrania do domu iiiiiii na sąsiada, który nas autem podwiózł do chaty.
Miałam około godzinkę na wykąpanie się, tak się zmachałam na działce, że nie dało się wyjść do ludzi, i potem sąsiadce działkowej - no do niej pojechałam, jej i córce zrobiłam buźki, napiłam się winkaaaaaa i zaraz idę spać

Ło matuchno ,ale miałaś pracowity dzień .Wcale się nie dziwię ,że jesteś padnięta. Ulka wrzuć na LUZ,bo nie da rady tak wciąż pędzić

Jadziu w tym problem że nie mam wyjścia. Zima za pasem, a ja dziś przykładowo mam wyjazd do Lublina. Do tego w weekend albo mam wyjazd do Ostrowca albo z kolei 2 dni szkoły. Więc musiałam wczoraj się sprężyć. Czy dziś po południu coś tam zrobię nie wiem, jestem podziębiona a nie mam obecnie znów auta. A chwast w truskawkach się rozpanoszył i nie uprzątnięte do końca ślady wczorajszej likwidacji krawężnika.

Ulko- u mnie też truskawki czekają na wyczyszczenie a co najgorsze to na dosadzenie w puste miejsca ,a jakoś nie mogę się za nie zabrać.Dobrze, że mi przypomniałaś, chyba się dzisiaj za nie zabiorę.Jak tylko trochę obeschnie.

no no ale ładie u ciebie...złocienie odrazu wpadły mi w oko...jak mogłam przegapić prwezent od Gieni....śliczny muszę go obejrzeć z bliska

a to dla ciebie z okazji święta najpiękniejszego imienia

Dziękuję.
Ja byłam 3 dni w Ostrowcu Świętokrzyskim. I powiem tyle. Za dużo pracy miałam by móc porobić zdjęcia. A byłaby nie jedna okazja. Jedynie co:

Uploaded with ImageShack.us

Ulka u Ciebie ciągle sie coś dzieje...cały sezon pracowity...
Chyba dobrze że istnieje zima,bo będziesz miała czas odetchnąc

Co to za psica tak sie do Ciebie przymila ,albo Ty do niego .Nie bałaś się Ulka ,że odgryzie Ci rękę

Z tego co zdążyłam zauważyć to Ulkę wszystkie zwierzaki kochają, moje łaziły za nią krok w krok.Są ludzie których zwierzęta nie tykają, do takich należy chyba nasza Ulka

To koleżanki piękny amstaf Chester. 1 raz zobaczył mnie 2 lata temu, w tym roku jak mnie zobaczył - mało nie wyskoczył ze skóry z radości:). Rok temu wychodziłam z nim na długi spacer :D i widziałam, że nikt po drodze mnie nie odważy się zaczepić

Ja jakoś mam dystans do takich piesów ,a szczególnie obcych .Miałam zawsze psa i jakoś żadnemu nie wierzyłam tak do końca .Może one też wyczuwają ,ze się ich trochę boję

Ulko ładne zdjęcie z psem!

Kasia

Ja z kolei nauczyłam się z psami jednego.
No dobra kilku zasad.
I się tego trzymam.
1. Pies to stworzenie naprawdę z wielkim rozumem. Gdy się szanuje psa, jego dni słabości, potrzeby, - pies nie będzie groźny. Koleżanki suka nie miała chęci na szalone zabawy - tylko ostrożnie delikatnie warknęła. Ale jej właścicielka moja koleżanka bardziej się wystraszyła niż ja. Ja tylko uspokoiłam psa, uszanowałam, że w tym momencie nie chce się bawić. Efekt? Wręcz niespodziewany. Gdy je odwiedzam pies szaleje ze szczęścia gdy przychodzę. Bo wie, że umiem rozpoznać kiedy suka na co ma w zabawie ochotę i to bez przekupstwa. Dodam - owczarek niemiecki.
amstaf koleżanki z Ostrowca - z rozmów wiem, że podstawa przy zakupie psa była : najspokojniejszy ze szczeniąt, do tego niejako sam podszzedł do syna koleżanki. Wyglądało to ciekawie: Rafał usiadł na krześle w pobliżu szczeniaków. Chester wyszedł zza jakiegoś ukrycia, położył się chłopakowi obok nóg, spokojnie ułożył główę na łapach i czekał.
Do dziś nie mieli ŻADNYCH problemów z Chesterem. Rodziców miał także spokojnych, a właściciele ich byli ludźmi mądrymi, wiedzącymi jak szkolilć własne psy.
Wierzcie mi, małe psy potrafią być groźniejsze.
2. Wspomniane umiejętne nauczenie psa co wolno a czego nie.
3. Zapewnienie psu poczucia bezpieczeństwa. Pamiętam u Romy ciekawą dla mnie rzecz. Reakcja Dina na moją osobę, dokładnie głos. Póki nie zaczęłam mówić do niego mniej piskliwie, delikatniej - tak długo szczekał, nie dał podejść. Potem - jak się na mnie poznał - zaufał, nie bał się mojego głosu - bawił się jak z każdym.

4. Dokładnie, pies jak i koń wyczuje lęk człowieka.

Dokładnie jest tak jak mówisz i gdyby ludzie zechcieli wsłuchiwać się w to co zwierzaki chcą im przekazać byłoby o wiele nieszczęść mniej.

Romo nie dalej jak dziś - sunia naszej Lory Misi nie widziała mnie rok. Coś w tym musi być, że dziś jak mnie zobaczyła to niemal wyszła z radości ze skóry. A jak skowyczała..