Nie dziwię się, że ciągle próbujesz, pomimo niepowodzeń, bo klony palmowe są warte grzechu
Ja też mam słabość do nich i tylko brak miejsca w ogrodzie powstrzymuje mnie przed posiadaniem większej kolekcji.
Pokazany przez Cibie egzemplarz to faktycznie może być
Atropurpureum , lub cos podobnego np.
Bloodgood.
To w sumie chyba najodporniejsze z klonów palmowych, ale jak wiadomo nie ma reguł.
Myślę, że powodem poparzeń słonecznych może być niedostateczna wilgotnośc gleby, to jeszcze młoda roslina w małej doniczce, z której woda szybko paruje. Poza tym przy podlewaniu nie powinno sie zraszać liści, tylko strumień kierować pod korzenie. One lubia mieć podłoże lekko wilgotne, ale nie tolerują miejsc podmokłych z ciężką glebą.
Z własnego doświadczenia wiem, że pomimo iz klony przedstawiane są jako rosliny nadajace do uprawy w donicach (przynajmniej te mniejsze odmiany) to jednak w pojemniku się "męczą", jak ja to nazywam, rosna powoli, dość rachitycznie i ciągle maja pozasychane listki pod koniec sezonu. Dopiero posadzone do gruntu ruszają z kopyta i robią się naprawdę ładne.
Na
Shainę zachorowałam dość dawno, przede wszystkim ze względu na pokrój, gęsty i zwarty , w dodatku jest odmianą miniaturową dorastająca do 2 m po 10 latach, podobno znaleziony jako "czarcia miotła" na Bloodgood. Chciałam coś niedużego do donicy właśnie. Szukałam długo, znalazłam wreszcie w jednej firmie w Poznaniu , można było zamówić wysyłkowo. Sprawdziłam , że mają opinię wiarygodnych, czyli mogłam mieć pewnośc odmiany i zamówiłam. Przyjechał w za małej doniczce, korzenie ściśnięte do granic możliwości,prawie pozbawione ziemi marne kilka badylków ledwo żywych. Po przesadzeniu do dużej donicy odżył , puścił nowe przyrosty i pokazał swoją urodę. Ale już jesienią znów miał pozasychane listki i zaczął je zrzucać. Dopiero następnego roku po posadzeniu do gruntu pokazał całą swoją moc, dopiero odżył naprawdę . Od dwoch sezonów jest w gruncie i rozrósł sie niesamowicie , ma jakies 120 cm wysokości, ale jest bardzo gęsty. Widziałam na zdjęciach w necie okazy prowadzone na wyższym pniu, niz mój krzaczasty, ale taki też mi się podoba
Może z czasem, jak będzie jeszcze większy bardziej go uformuję...
Podobne doświadczenia mam ze wszystkimi moimi klonami, tak naprawdę zaczynają rosnąć i pięknieją w gruncie. Przed posadzeniem przygotowuję im podłoże, mieszam moją dosyć ciężką ziemię z lekką próchniczą i dopiero sadzę . W gruncie nie mam problemu z podsychaniem, czy oparzeniami słonecznymi, a w donicach zawsze miałam. Ziemię ściólkuję korą, żeby zapobiec parowaniu i wysychaniu podłoża. Po doświadczeniach z chorującym
Viridis pilnuję, żeby sadzić dokładnie na głębokości, jaką miał w donicy, ani trochę głębiej.
Jesli chcesz miec klona na wyższym pieńku, zeby mieć pod nim inne rosliny, to
Atropurpureum wydaje się być dobrym wyborem.
Shaina rośnie zbyt wolno chyba, żeby czekac na efekty.
Red Pigmy tez opisywany jest jako wolnorosnący, jeden z mniejszych , mój egzemplarz przypadkiem trafiłam w jednym z wrocławskich sklepów ogrodniczych i w chwili kupna miał już jakieś 120 cm wysokości , oczywiście nie mogłam wyjść bez niego
Teraz ma jakies 170 cm , myślę, że na pewno ma więcej jak 5 lat. Pod nim też mozna spokojne posadzić mu coś w "nogach" bo ma pokrój wyprostowany, a nie płaczący. Widziałam na Allegro , ale ceny były z kosmosu, nie polecam . Na pewno można kupić w szkółce w Krzywaczce .
Młode rosliny, takie jak Twój nalezy zimą zabezpieczać przed mrozami, z wiekiem stają sie odporniejsze. Opisy podają, że Atropurpureum jest jedną z bardziej mrozoodpornych odmian.
Wydaje mi się, że kluczem do sukcesu w uprawie jest odpowiednia wilgotnośc podłoża , dodatek próchniczej ziemi , takiej trzymającej wilgoć i ściólkowanie korą. Nie można tez przesadzać z nawożeniem , bo nadmierna podaz azotu powoduje zbyt wybujały wzrost , gałązki nie zdążą zdrewnieć przed zimą i w rezultacie przemarzną (ten błąd tez mam za sobą, z gnojówką z pokrzyw należy uważać
, troszkę wczesną wiosną, nie później )
Mam nadzieję, że choc troche pomogłam.