Rany boskie, dziewczyny, ale te sery smakowite! Świetny wątek i bardzo apetyczne przepisy. Jutro pobiegnę do spożywczaka i nabędę pół kilo białego sera i ... do roboty. Problem polega tylko na tym, że nie mam dostępu do twarogu z prawdziwego zdarzenia ( czytaj: od chłopa ), jestem zdana wyłącznie na te sklepowe, a jak dobrze wiecie, "gotowce" zazwyczaj bywają zawodne. W Poznaniu najbardziej zbliżone do oryginału są ze spółdzielni mleczarskiej Strzałkowo lub Naramowice. Ale nic to, Wasze serki wyglądają zbyt pysznie, aby się nie skusić
Dzięki Kiwi
Ha ha ha, właśnie przed sekundą Adam mi przypomniał, że pójdziemy na ryneczek, gdzie od pół roku kupujemy takie delicje, w tym serowym ferworze zupełnie zapomniałam ! Ale to dopiero w piątek, tak więc relacja z kuchni w weekend
Ale i tak już jestem głodna.
Romeczko, to super że będziesz próbowała dalej, bo często zniechęca nas jeśli nasze dzieło nie spełnia do końca naszych oczekiwań
Ciężko jest mi określić czas gotowania, bo to zależy od sera, jak się robi taki gumowaty to odcedzam, to czuć pod łyżką, natomiast smażenie nigdy nie trwało dłużej niż 10-15 min (od wyłożenia sera na roztopione masło), może ja mam mocniejszą temperaturę na palniku? A ser można przesmażyć na czymkolwiek, ja dla własnej wygody robię to na patelni.
Kiwi, to ja wolę smażyć ser niż naleśniki, bo ser jest zdecydowanie łatwiejszy, naleśniki kiepsko mi wychodzą, a to za grube, a to za cienkie, wolę po prostu usmażyć racuchy , skoro naleśnikom dajesz radę to ser spoko zrobisz.
Adasiowa Aniu, ja do serów smażonych kupuję twaróg w sklepie, z naszej regionalnej małej mleczarni, półtłusty, to chyba najbezpieczniejszy z kupnych serów, bo cóż tam mogą namieszać, a twarożek robiony z krówkowego mleka znika szybko, z 5 litrów mleka to nie ma się czym rozrzucać.
Ja dopiero wróciłam z kąpieli termalnych, po drodze odebrałam mleko i zaraz się biorę za sery podpuszczkowe, będę robić fotki a jutro je opiszę i wstawię. Bardzo bym chciała zdopingować chociaż kilka dziewczyn do robienia własnych serów, to tylko na początku wydaje się skomplikowane i czasochłonne, później te smażone robi się mimochodem, przy okazji. Podpuszczkowe wymagają troszkę więcej uwagi ale to także nic trudnego, a naprawdę smak domowych serów wynagradza nam ten "trudzik" i najważniejsze, chociaż trochę ograniczamy chemię w naszej diecie. Najbardziej żałuję że moje dziecko jest już dorosłe, a kiedy było małe ja byłam miejską paniusią z pazurami. Moje dorosłe dziecko powiedziało mi kiedyś że miała pecha, że jej dzieciństwo przypadło na moje pierwsze, miejskie wcielenie. Jeśli macie małe dzieci, róbcie to dla nich i dla ich zdrowia Ja teraz nadrabiam stracony czas i raz za razem lecą paczki do Warszawy do mojego serduszka. A jeszcze Wam napiszę że w miniony czwartek, moczyliśmy się (bo jeździmy na kąpiele 2 razy w tygodniu) z Robertem Makłowiczem, bardzo miły, sympatyczny, kulturalny i rozmowny człowiek
Biorę się za sery, dzisiaj robię na dwa garnki, w jednym a'la koryciński z ziołami prowansalskimi, a w drugim taki bundzowaty-oscypko-podobny, a trzecim okiem z tyłu głowy podglądam mecz siatkówki, na razie jesteśmy do przodu
Wczoraj zeszło mi prawie do północy, sącząc winko, warzyłam te moje serki słuchając piosenek, między innymi Elżbiety Adamiak której głos potrafi mnie ukołysać i rozmarzyć, posłuchajcie ze mną, a przy takiej muzyce sery nie mają wyjścia, muszą być pyszne
Zacznę od podpuszczki. Ze względów etycznych wybieram podpuszczkę mikrobiologiczną, jeszcze gdyby ta zwierzęca była robiona ze starych krów, takich jak ja, to mooooże mooooże, ale pozyskiwanie jej z żołądków maleńkich cielaczków, które jeszcze są maluszkami-oseskami, jest dla mnie etycznie nie do przeskoczenia. Tak więc wybieram podpuszczkę mikrobiologiczną pozyskiwaną z grzybów Można ją kupić w wielu sklepach internetowych np. tu winoiser.com/produkt/podpuszczka-mikrobi...czna-w-plynie-50-ml/ , trzymamy w lodówce i jak wszystkie koncentraty zabezpieczone przed dziećmi.
Kupiłam 12 litrów mleka, jeden litr poszedł w dobre ręce, drugi litr odstawiłam na kwaśne mleko jako dodatek do przysmażonych ziemniaczków Pozostałę 10 litrów podzieliłam równo do dwóch garnków.
Podgrzewamy na wolnym ogniu do około 37 stopni.
Do sera z ziołami dodajemy ziółka już na etapie podgrzewania, u mnie zioła prowansalskie i można dodać łyżeczkę soli, ja nie dodaję bo mało soli używam, a i tak ser później moczymy w solance, więc... .
Przygotowujemy sobie również podpuszczkę, rozpuszczamy odpowiednią ilość (podaną przez producenta) w około pół szklanki przegotowanej i przestudzonej wody.
Kiedy podgrzejemy mleko do około 37 stopni wlewamy podpuszczkę do mleka i mieszamy dokładnie żeby podpuszczka dokładnie połączyła się z mlekiem (1-2 minut) i zostawiamy w spokoju na....hmmm....około pół godziny, w tym czasie sączymy winko i słuchamy muzyki
Po tym czasie nasz przyszły ser powinien wyglądać tak:
Teraz pobawimy się w cięcie tej galaretki/skrzepu, oczywiście są do tego różne przyrządy - harfy, nam w domu wystarczy łopatka drewniana czy łyga, fajna zabawa, powinno się pociąć na kwadraciki centymetrowe, ale jak wiecie ja się aż tak bardzo wytycznymi do końca nie kieruję, więc ciup, ciup, pac, pac i mamy:
Delikatnie mieszamy i zostawiamy na następne pół godziny, u mnie krócej, z 10-15 minut, w tym czasie pocięta galaretka spokojnie opada sobie na dno, a my, znowu lampkę wina i kawałek dobrej muzyki
Koniec leniuchowania, teraz ser z ziołami czyli a'la koryciński wylewamy ostrożnie na durszlak/sito, jeśli oczka są za duże możemy wyłożyć pieluchą lub gazą, chyba że dysponujemy specjalnymi formami serowarskimi.
No ja po winku pomyliłam sobie cedzaki i wylałam ziołowy nie na ten co trzeba ale później to naprawiłam
Wylewamy i zostawiamy w spokoju, niech sobie odcieka.
Teraz zajmujemy się drugim garnkiem, mamy pokrojony skrzep (fu jakie paskudne to słowo). Podgrzewamy do temperatury około 45 stopni, delikatnie mieszając, w tej temperaturze ser robi się "gumowaty" i odcedzamy.
Taki gorący, jeśli damy radę, dzielimy na mniejsze kawałki, lub jak ktoś chce to w całości i wyciskamy ręcznie, każdy wyciska ile mu się podoba, im mocniej wygnieciemy tym będzie bardziej "zbity", zwarty i będzie mocniej "skrzypiał" w zębach. Ja siłaczką nie jestem więc wyciskam "o tyle o ile", można do tego zatrudnić eMa.
Teraz te nasze "gołecki" wkładamy do solanki (ja trzymam około 12 godzin), można dłużej, wtedy serek bardziej "przejdzie" solanką, wszędzie podają na 1 litr 10dkg soli, ja daję oczywiście mniej. Takie cztery serki nie muszę mocno solić bo szybko znikają i nie ma szans żeby się zepsuły więc po co je zbyt mocno zasalać, chyba że ktoś lubi.
Teoretycznie, po wyjęciu z solanki i obeschnięciu serków, można je uwędzić w zimnym dymie, niestety u mnie nigdy nie dotrwały do wędzenia, może Wam się uda
A teraz wracamy do sera z ziołami, powinno się go obracać co dwie godziny, ja zbyt późno skończyłam więc musiał sobie czekać z odwracaniem do rana, wieczorem przełożyłam go tylko na na odpowiedni cedzak, dzisiaj będzie odwracany co jakiś czas a na noc pójdzie do solanki. Wygląda tak:
Spędziłam miły wieczór, dobra muzyka, wino i sery, eM dawno spał jak suseł kiedy kończyłam, ale sama z sobą się dobrze bawiłam lubię takie wieczory
Kochani, nie przerażajcie się, to nie jest skomplikowane, tylko tak wygląda na pierwszy rzut oka. Z pewnością ambitne serowary z zadęciem, nie zostawili by na mnie suchej nitki za profanację serowarstwa, ale zapewniam Was że serki są wyśmienite, a wszelkie zasady i reguły są po to by je łamać
Iwono-nigdy nie robiłam sera z podpuszczką,dzisiaj zaraz będę zamawiać a jak tylko dotrze to zabieram się do roboty
Wielkie dzięki za zmobilizowanie :kiss3:Edit:
Instrumenty zamówione
Z mlekiem nie ma problemu, więc zostaje tylko czekać na przesyłkę i do roboty
Nie mogłam doczekać się piątku ( w ten dzień przyjeżdża na ryneczek "moja" babeczka z wioski ), więc pospiesznie po pracy odwiedziłam sklep "z chrząszczem" w godle, nabyłam 2 kostki sera półtłustego, zakasałam rękawy i ... do roboty.
Kierowałam się dokładnie przepisem Iwonki, zwiększyłam tylko ilość twarogu - u mnie 50 dkg, reszta składników wg wskazówek.
Na patelni mieszanka sera, masła, sody i soli - po podgrzaniu - rozlała się w aksamitną, puszystą masę ... szczodrą ręką dorzuciłam 1 łyżeczkę czubrycy zielonej ( gotowa mieszanka ziół "bałkańskich", dominuje cząber ) i parę kropli przyprawy Maggi, wymieszałam i ... do słoiczka.
Oczywiście nie mogłam się opanować i spróbowałam ciepłego jeszcze sera i wiecie co ? to, co kupujemy w sklepie pod nazwą serek topiony to po prostu szyderstwo!
Domowy topiony serek to nasz nr 1:)
W najbliższych planach:
- serek topiony z salami startą na tarce
- serek topiony z suszonymi prawdziwkami
No i ... po cichutku ... pomarzę sobie o serkach korycińskich Brawo dla Iwony za podpuszczkę mikrobiologiczną, a nie naturalną
Aniu Adasiowa
A mówiłam że swojski jest pyszny, nie pomyślałam o czubrycy, następny mój topiony będzie właśnie z czubrycą. Teraz jestem zalatana, ale wieczorkiem coś Wam pokażę i może będzie to ostateczny impuls dla dziewczyn które się jeszcze zastanawiają, na razie zmykam
Iwonka ...
no to wpadłam we własne sidła ... mam zamówienia na topiony ser z kminkiem ( Adam ) i ze szczypiorkiem ( Mama ), a w dalszej perspektywie "sprzedanie" przepisu bratu Mamy, zapalonemu wielbicielowi serów
Zapomniałam o najważniejszym : pozdrowienia dla małego, białego kucharzyka
Jonatanko, bardzo się cieszę że chcesz spróbować, na pewno wyjdzie pyszny ser
Kiwi, Dorko, to wychodzi na to ze naleśniki wbrew pozorom wcale nie są takim łatwym daniem mam nadzieję że się pochwalicie serami, jakkolwiek wyjdą, wymiana doświadczeń jest bardzo wskazana.
Romeczko, to ja widzę że Ty tak z grubej rury, profesjonalnie do tematu podeszłaś , koszyczki, chusty, a co to jest w tym woreczku foliowym? Oj, będzie się działo jak paczka przyjdzie, proszę zademonstruj te chusty do sera jak przyjdą, i z czego one są, bo tak się przymierzam do nich.
Aniu, Ty nawet nie wiesz ile radości mi sprawiłaś tym serem jak ja się cieszę że komuś moja pisanina się przydała, że smakuje, Romcia I Ty jesteście moimi pierwszymi promyczkami, tak bardzo bym chciała żeby nas, domowych serowarów było duuużo i coraz więcej
Kuchcik wygłaskany, ambitnie mi wczoraj asystował do końca a reszta zwierzyńca razem z eMem słodko chrapała.
Aniu, i teraz się nie opędzisz od zjadaczy sera
Dzisiaj moje serki zostały poddane dalszej obróbce, a'la koryciński wylądował w solance, będzie sobie w niej pływał do jutra, potem do lodówki i powinien dojrzewać, ale nigdy nie zdąży bo zostaje w ciągu 2-3 dni pożarty a podobno powinien sobie chociaż ze dwa tygodnie podojrzewać
Natomiast te łoscypkowe zostały uszlachetnione , staram się robić sery na cały tydzień, ale żeby nie niepokoić się że mogą się zepsuć, część zabezpieczam, co wpływa im tylko na dobre i dla nich, czyli serów i dla naszego podniebienia. Na pewno widujecie takie w sklepach i może kupujecie, ale mam nadzieję że skusicie się zrobić je same, a podane gościom mogą robić za wykwintną przekąskę.
Kroimy je na kawałki jakie lubimy, dodajemy wszystko na co mamy ochotę, zalewamy oliwą/olejem i postarajmy się nie zjeść ich przez chociaż dwa dni, żeby dobrze przeszły smakami. Pamiętajmy żeby po wyjęciu z solanki, dobrze je osuszyć, np. papierowym ręcznikiem, zanim zalejemy je olejem. U mnie tym razem po prawej z czosnkiem niedźwiedzim, a po lewej z ziołami prowansalskimi i papryką.
Iwonko-w tym woreczku jest chlorek wapnia – dodaje się go do mleka przed podaniem kultur i podpuszczki, w ilości: 2g na 10 litrów mleka.Czy będę stosować? nie wiem ale był w komplecie
Romeczko, to najlepiej jak zrobisz jeden z tym chlorkiem a drugi bez i nam napiszesz jaka jest różnica, w smaku i w ogóle będziemy bogatsze o nowe doświadczenie, ponoć ten chlorek wapnia jest OK.