O rany
Wielkie dzięki za tyle pomysłów
Iwciu , chodziło mi o to, że też możecie mieć dość oglądania w kółko jednego i tego samego. Na szczęście nie mam już, póki co, czego pokazywać
Emalko, mam niedaleko truskawki, które faktycznie mają szarą pleśń! Zrobię jutro drugi oprysk IF, bo dotychczas zrobiłam tylko jeden, tym preparatem, a nuż plamy trochę przystopują... Poza tym na niektórych owocach (chociaż nie na tych krzakach z plamami) mam kilka kraterów z plamistością widmową.
Mieciu, plamy są tylko i wyłącznie na liściach, byłam przed chwilą raz jeszcze obejrzeć dokładnie łodygi i owoce, nic nie znalazłam. Dzięki wielkie za kolejną garść linków. Jeżeli chodzi o ten wirus TSWV to moje plamy chyba faktycznie są trochę inne, ale opis jak najbardziej pasuje. Poza tym ja już sobie wmówiłam, że to jakiś grzyb i całkowicie wirusy pomijałam, bo nie wiedziałam, że infekcja nimi może dawać podobne objawy. Dziękuję za uświadomienie
Marysiu, nie wiem jak by było, gdybym liści nie obrywała, ale najwyższy czas się przekonać. Tak sobie myślę, że nieobrywanie liści pogorszy sprawę w moim ogródku tylko w przypadku, gdy jest to choroba grzybowa i wytworzą się dodatkowe zarodniki na liściach? Bo jeżeli to bakterioza albo wirus, a krzaków na dzień dzisiejszy nie wyrywam, to bez znaczenia chyba, czy zostawię te liście, czy nie? A może jak zostawię, to zmiany zrobią się bardziej charakterystyczne... Muszę zobaczyć jeszcze tylko, czy przypadkiem pierwszym objawem poprzedzającym jasne plamy na wierzchniej części liścia nie są maleńkie ciemne punkty na spodzie.
Jolu, właśnie niewiele te pomidory łączy poza tym, że rosną na jednej grządce. Zainfekowane odmiany są różne. Zaczęło się od Malachitowej Szkatułki, która rośnie na skraju grządki. Potem przeszło na Cinnamon Pear, Cascada Lava, Yellow Pear. Zmian póki co nie widzę na odmianie Opalka i Black Zebra, które mają trzech chorych sąsiadów. Wszystkie pomidory z tej grządki wysadzane były jednego dnia (najwcześniej ze wszystkich moich pomidorów - 5 maja). Na etapie rozsady prawdopodobnie rosły w różnej ziemi, bo strasznie w tym roku z podłożami namieszałam. Na innych grządkach, mimo, że są niedaleko, podobnych zmian na liściach nie zaobserwowałam.
Raz jeszcze wielkie dziękuję
Najbardziej z Waszych wypowiedzi cieszy mnie to, że nie uważacie, że to zaraza. To daję póki co spokój brzydkim liściom, ale nie zaprzestaję oprysków preparatami wymyślonymi przez Miecia i pewnie odezwę się w tym temacie za kilka dni.