Forum Ogrodnicze Oaza

Dzisiaj przepikowałem swoje grunciaki do doniczek. Klimat się ociepla (niestety), ale do tej pory mam uraz z poprzednich lat, kiedy ewakuowałem pomidorki ok 10 maja do garażu. Nie mam ochoty robić tego więcej.

Pozdrowienia

Ma się rozumieć. Można spokojnie wysadzić po 20 maja. Rozsada będąc w dużych doniczkach ok 0,5 l rośnie czy jest wysadzona , czy nie . No i jest bezpieczna. W każdej chwili może być ewakuowana w razie groźby przymrozku.

Moje pomidorki wyglądają tak:





Najbardziej wyciągnięte T-72



Pod folię pójdą za 2 tygodnie.
Pikować czy przy sadzeniu oberwać po dwa liście i wsadzić głębiej?

Wszystkie pomidory ,które posadziłam w szklarni 12 i 13 kwietnia mają pąki kwiatowe.Te,z przeznaczeniem do gruntu również są w szklarni.W ubiegłym roku były w swoich kubeczkach umieszczone w dużej skrzyni i przysypane ziemią.W tym roku niestety.Mój Pan się pośpieszył,powyjmował je z kubków i wszystkie razem przysypał ziemią.Rosną ładnie,ale nie wiem jak je potem porozdzielam.

Pogoda nie nastraja pozytywnie,ale pomidorki pod folią jakoś rosną i zaczynają kwitnąć.

te jaśniejsze pomidorki to są gruntowe chwilowo w namiocie
jest też i koperek no i kilka czosnków z ub.roku.Jest to odmiana polska sprzedawana w Dino,przynajmniej jest taka informacja na skrzyneczce.Dziś namiot otwarty z jednej strony,bo wieje zimny wiatr.

Strasznie gęsto sądzicie te pomidory, ja zawsze zachowywałem odstępy 70cm. Jaki jest prawidłowy? 50?

Moje pomidory takie

Malinowy warszawski



Carnobel



Wielkoowocowy belladona



Niestety zapomniałem zrobić zdjęcia pomidorowi retro, więc dzisiaj go nie pokażę wszystkich krzaków posadzonych w szklarni mam 8 po 2 z każdej z tych odmian.

Jak Ty to robisz, że bez dogrzewania szklarni masz takie duże pomidory, to ja nie wiem.
Moja Malachitowa Szkatułka wysadzona do tunelu w czwartek dopiero kwitnie.

Wysiałem je w styczniu. Później na początku kwietnia kiedy, w szklarni w nocy temperatura nie spadała poniżej jednego stopnia, a w dzień było około 30 wyniosłem je do szklarni i przesadziłem do większych doniczek do bardzo dobrej ziemi, czyli do kwaśnej czarnej ziemi z lasu. Dałem gnoju od królików i posadziłem pomidory i stały w doniczkach w szklarni. Na przymrozki chowałem do domu wczoraj je posadziłem na miejsce stałe. Do Wielkanocy w prawie każdą noc temperatura w szklarni spadała poniżej 3 stopni, ale dzięki upałom w dzień pomidory rosły. Dopiero w tym tygodniu od wtorku w nocy jest od 7 do 15 stopni.

Adrian9 wrote:
I tajemnica się wyjaśniła

Pomidorki, o których pisałam wcześniej w kontekście ugotowania ich w fazie siewek, co poskutkowało sinymi łodyżkami, fioletowymi liśćmi i zatrzymaniem wzrostu ( nie pobierały fosforu ), są nadal w trakcie rehabilitacji.
Patrząc na nie mam ciągle nadzieję, że uda mi się wysadzić do gruntu w miarę przyzwoitą rozsadę. Póki co cieszy mnie każdy kolejny wypuszczony zdrowy listek :

Wczoraj przesadziłam do donic 2l dwarfy z pierwszego wysiewu: Venus, Sarandipity, Big Green, Jade Beauty i Uluru Ochre.
Wszystkie mają pąki kwiatowe lub kwiaty, a u Venus zawiązały się pierwsze owocki

8 pomidorów holenderskich Boderine F1 wysadzonych w tunelu 25 kwietnia. Dwa z nich zaczynają kwitnąć.

Koma (Maria) ładne są twoje pomidorki, ale jak się wśród nich poruszasz. Chodzi mi o to, że brakuje im deptaka (dróżki). No, nie pomyślałam, chyba jesteś bardzo szczuplutka.
Ja połamałabym na bank. Staram się sadzić rzędami, tak by można było swobodnie chodzić.
No, ale każdy z nas ma swoje sposoby, by nasze warzywa przy naszej opiece dały jak nalepszy plon. Ale pomidorki piękne.

Aniu, wcale nie widzę, że coś jest nie tak z twoimi. Śmiem twierdzić, że nic im nie brakuje.

Alicjo, dziękuję ...
Teraz wyglądają na tyle dobrze, że mogę odetchnąć, ale początki były naprawdę smutne; przez dobre kilkanaście dni nie wykazywały przyrostu, marniały w oczach. Zdjęcia zamieszczałam wcześniej ku przestrodze, a znaczną poprawę zauważyłam właściwie od 15 kwietnia.
Cierpliwie poczekam - może pacjenci otrząsną się z szoku pourazowego i na przełomie maja/czerwca powędrują do gruntu.

p.s. ja, pomimo nikczemnej postury, zawsze coś połamię lub naderwę

Aniu, nie narzekaj, dobrze że nie widzicie moich pomidorów w tym roku

Zgadzam się z Alicją, tez nie widzę ani fioletowych nóżek , ani tym bardziej jakiś defektów liści.

Ja nie narzekam. Chcę tylko Wam pokazać, że na skutek własnej bezmyślności doprowadziłam biedne rośliny do stanu agonalnego, a one mimo wszystko postanowiły przeżyć i poddać się "terapii".
TERAZ jest o.k.; wątpliwości budziła kondycja siewek - tak jak na zdjęciu wyglądały bardzo długi czas, a po przepikowaniu do osobnych kubeczków było jeszcze gorzej, a przypomnę tylko, że nasionka wyłożyłam do kiełkowania 25 marca:

Bardzo długo spód liści był bordowy, łodyżki także, a nowe liście były poskręcane i karłowate.

Napatrzyłaś się na pomidory siane w styczniu i w lutym, i wpadłaś w kompleksy