Ech, nie wiem czemu ten czas tak pędzi... Planowałam często opisywać moje uprawy w tym roku i oczywiście życie zweryfikowało moje plany. Nawet zbytnio zdjęć nie porobiłam, dlatego to podsumowanie będzie dość suche.
Miałam wysianych sporo odmian, tzn. sporo jak na mój malutki balkon. Moje pomidory:
Aztek - roślinka nieduża, zwarta, ale mniej odporna niż Venus w tych samych warunkach. Radził sobie w doniczce 2l,
Venus - krzaczek mały, zwarty, odporny na choroby mimo lokalizacji na zewnątrz balustrady, mój ulubieniec wśród tegorocznych mikrusów. Radził sobie i zacnie owocował w doniczce 2l,
Spiridon - rósł bez wyciągania się, krępy i zwarty, ale smakiem nie powalił, w późniejszej części sezonu jako jedyny wykazywał braki magnezu,
RAF - początkowo zdechlak, potem też wymagał ciągłego podwiązywania mimo małej ilości owoców. Jak się dowiem, dlaczego tak mało owoców zawiązał (mimo oprysków borasolem), to może powtórzę, bo owoce były bardzo smaczne. Co ciekawe, wszystkie kwiaty miał staśmione...
Czarna Perła - niestety chyba nie zadbałam o nią odpowiednio, bo nie była tak plenna, jak powinna, ale rzeczywiście jest wyjątkowo smukła, a owoce ma pyszne, dlatego zostanie ze mną,
Tiny Tim - mikrusek, choć mniej zwarty niż Aztek czy Venus, bardziej też od nich podatny na choroby, w pewnym momencie stracił większość liści,
Tumbling Tom Red - na początku zdechlakowaty pokrój i naprawdę nie zachwycał wyglądem, później rozrósł się niesamowicie i próbował, wespół z rodzynkiem, opanować balkon

Owocował obficie, ale podczas mojej choroby złapał przędziorki (?) i jak już znów zaczęłam doglądać roślinki nie bardzo było co ratować, z racji gęstości listowia opryski nie dochodziły wszędzie.
Właściwie wszystkie te odmiany miały owoce smaczne, Perła szczególnie, tylko Spiridon był w smaku słaby, delikatnie mówiąc.
Nasiona wszystkich wymienionych odmian pochodziły ze straganiku, dlatego serdecznie dziękuję wszystkim darczyńcom za chęć podzielenia się nimi.