Forum Ogrodnicze Oaza

Kornabelka wrote:
Moim zdaniem, najlepiej zaczynać naukę uprawy pomidorów od uprawy w pojemnikach. Podłoże o znanym składzie + fertygacja. Głowa nie boli, a i pomidora własnego jest szansa zjeść .

Mam pytanie, może i trochę głupie ale mnie męczy . Kuzyn ma pomidory które mu praktycznie od początku czerwca ja hoduję, nawoże, obrywam wilki on zapyla i podwiązuje. W maju dogrzewałem tunel świeczkami by temperatura nie spadła poniżej 6 stopni, on dogrzewał słabiej, w przymrozki było u niego +4.
A teraz do konkretu

Jego krzaki są duże, pędy ze dwa razy grubsze od moich z tym że ma mniej zawiązanych owoców i są dużo mniejsze od moich.

Jego uprawa

Takiej grubości ma pędy

Moja

Takiej mam grubości pędy

K/149 z zawiązanymi pomidorami, krzak jest bardzo mały natomiast ma pięć dużych pomidorów.

Dlaczego jest taka różnica w wielkości krzaków ?
Możliwe, że przyczyną jest tego duża liczba pomidorów na krzaku, i cała energia idzie w ich nakarmienie, a nie w pędy rośliny ?

Druga moja teoria to wielkość tunelu, on ma duży 230cm wysokości ja mam sporo mniejszy. Możliwe, że roślina czuje ograniczenia i dlatego mniejsza rośnie ? Ziemie mamy tej samej jakości.
Tylko się nie śmiejcie z moich przemyśleń

Kornabelko, mam wrażenie jak czytam Twoje wpisy, że popełniłaś ten sam błąd jak ja niecały miesiąc temu. Czytałam dużo, bardzo dużo wpisów na tym forum i analizowałam, co dolega moim pomidorkom. Interweniowałam i trzęsłam się nad nimi, bo niektórych odmian mam po jednym krzaku. I tak jak pisał Mietek, nadgorliwość ogrodnika jest największym złem. Zapomnij na jakiś tydzień o pomidorkach. Daj im pokazać, co potrafią. Ja tak zrobiłam i powiem Ci, że mają się duuuużo lepiej bez moich zabiegów. Tym bardziej, jak kupiłaś od kogoś i nie wiesz, czym były karmione.

Dziękuję za rady, chyba tak zrobię, dam znać czy się wyprostowały

Rolnik90 wrote:
Wiesz co mi się wydaje? Ze kuzyn chyba nieźle doładował azotu tym pomidorom i ma to co ma. Duże krzaki, a mniej pomidorów i mniejsze. A Twoje pomidory rosną w sposób zrównoważony i dobrze plonują.To kuzyn powinien zazdrościć Tobie, a nie Ty mu.

Biedronko chyba rzeczywiście byłam trochę nadgorliwa w swoich zabiegach, pierwszy rok mam szklarnię. Do tej pory miałam kilka krzaczków w skrzyni ale zostawiane same sobie, nienawożone, niepryskane chemią (bo nieekologicznie) przeważnie gniły na krzaku jeszcze zielone porażone jakąś zarazą.Teraz więc postanowiłam zaopiekować się moimi pomidorkami jak nigdy dotąd Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę mądrzejsza przede wszystkim jeśli chodzi o podłoże.
I jeszcze pytanie, czy powinnam się przejmować tymi czarnymi plamkami na zaschniętych częściach liści? Czy to początek jakiejś zarazy i czym to potraktować. Jeszcze mam wątpliwości, które liście obrywać, żeby prześwietlić krzaki, ile liści między gronami zostawiać? Są jakieś zasady? Nigdzie nie znalazłam informacji
Pozdrawiam

Jest na temat cięcia trochę materiału w sieci.

Na przykład : www.rynek-rolny.pl/artykul/przycinanie-p...dny-dowiedz-sie.html

Kornabelko, jeśli chodzi o te plamy, to nie mam pojęcia. U mnie zrobiło się coś takiego jak miały za mokro, ja obrywałam te chore liście, części gałązki. Osobiście nie jestem zwolennikiem obrywania od razu całej gałązki, chyba że to wilk, ale są różne głosy. I wiem, że więcej przeciwników takiego sposobu obrywania niż zwolenników. Opryskałam swoje rozcieńczonym wywarem z pokrzyw 1:5 (nie gnojówką, tej nie stosuję w ogóle, bo moim zdaniem może, nie musi razem z nią pojawić się jakaś choroba), ale i tak 2 krzaczki nie wytrzymały. Może były za malutkie i hardcorowe warunki im nie służyły? A może są lepsze sposoby? Zapytaj mądrzejszych. Tu ludzie zajmują się uprawą pomidorów nawet 30 lat i dłużej. Ja mam je dopiero czwarty rok. I paradoksalnie dopiero w tym przypaliłam je słońcem, przenawoziłam, przelałam i takie tam... Dlatego odpuściłam sobie nadgorliwe doglądanie i zachodzę do nich raz na 2-3 dni. Dzięki temu jeszcze żyją, mają się dobrze i wiem, że pokażą na co je stać. Zrób zdjęcie całego krzaka z boku i z bliska, żeby ktoś ocenił lepiej.

Dziękuję Adasiowa za informacje Zwalam głównie na to zalanie. Wszystko dwa razy pływało i do tego ta wilgotność. Teraz myślę, że będzie lepiej. Nie miałem czasu na podwiązanie gruntowych, jutro wstaję skoro świt żeby to zrobić. Pozdrawiam

Moje pomidory zaczynają przypominać to czym z nazwy być powinny.Nareszcie nabrały wigoru i zaczynają ładnie rosnąć.Ciepło i słonko bardzo im służy,jak również brak przez ostatnie dni opadów.
Pierwszy raz patrząc na nie cieszę się.











Oberwałam dzisiaj wilki i wszystkie dolne liście ,które dotykały ziemi.Te które potrzebowały podwiązałam drugi raz.

Ja trochę jestem przerażona wielkością niektórych kwiatów,ale cieszę się jak nigdy.
Bawole Serce.

Black Prince.

Faworyt.

Sakiewka Komy.


Moya Noir.

A tu nie wiem kiedy złamałam stożek wzrostu.Żal mi było się pozbywać sadzonki,więc po czasie pokazał się wilk.Czy dalej prowadzić jak każdego pomidora?To też Moya Noir

Produkcja kwiatów już na całego.

No to teraz pokażę mój żałosny koniec z pomidorami w gruncie w tym roku. Oczywiście nie obyło się bez rodzinnej awantury. Sprawcą jest mój małżonek, po szkole rolniczej, który pod moją nieobecność, bez mojego pozwolenia, popryskał czymś pomidory niby od meszki i ponoć środkiem na mszyce. Ale jeśli mam być szczera, to wątpię, czy to było na mszyce, chyba, że źle rozrobione. A wstawiam ku przestrodze i pokazując objawy, które podobne są do pewnych niedoborów.
Zaczyna się tak:




Krok następny:


I kolejny:

I tak 68 sztuk...
A teraz idę sobie popłakać...
Zostało mi 6 sztuk w foliaku, wysadzonych później i 5 sztuk w kiosku ruchu...

Tylko, że niektórych miałam po 1 lub 2 sztuki w gruncie.

Iwonko, doprawdy współczuję

Jak masz foliak, to spróbuj posiać pomidorki jeszcze. Uprawa z nasion bez pikowania. Ogłowisz je w połowie sierpnia i zbierzesz choćby po jednym gronie.

Ale ten pierwszy nie wygląda żle.Ja bym oberwała najgorsze liście i trochę poczekała.

Wiecie co? Popłakałam sobie, a teraz wstaję i poprawiam koronę... Przypomniałam sobie, że mam kilka wilków....

Wprawdzie nie opisałam ich, ale jest szansa, że zimą w donicach w domu coś się dodatkowo urodzi... Bo w gruncie raczej nie ma szans, chyba, że w październiku przyjdzie ochłodzenie dopiero... Będę zdawać relacje...

Iwonko współczuje tak bolesnej straty



Jeśli masz ochotę przygarnąć kilka sadzonek Dwarfów to chętnie Ci prześlę Odezwij się na priv