Forum Ogrodnicze Oaza

Takie objawy na liściach, jakie widzę na zdjęciu 4, bardzo przypominają mi zmiany na liściach mojego donicowego bakłażana - zdiagnozowane jako niedobór magnezu, natomiast te z fotek 5 i 6 do złudzenia wyglądają na otarcie blaszki liściowej....

Ale wiesz - jak zawsze zaznaczam, że to tylko i wyłącznie moja nieudolna próba dociekania przyczyny, więc nie sugeruj się moimi przemyśleniami.

serwisant wrote:
Na 99 % jest to niedobór boru

pl.pinterest.com/pin/469078117420477662/?lp=true

Adasiowa wrote:
Podstawowa sprawa, w niczym mi kompletnie nie pomógł , nie dowiedziałem się z niego praktycznych rzeczy,trochę historii ,budowa, ale czy może zaatakować dyniowate (czy są w tych 1000)jakoś nie znalazłem,a takie pytanie przecież zadałem.

Dużo lepszy artykuł to tym dziadostwie;
www.agrofagi.com.pl/plik,774,brazowa-pla...-wciornastek-pdf.pdf

Moje pomidorowe pocieszki też zaczęło coś trapić .... takie zasychające punktowo krawędzie liści znalazłam u pomidorka rosnącego w donicy w gotowym podłożu bardzo wątpliwej jakości z marketu, fertygowanego Magiczną Siłą i saletrą amonową. Poszperałam w sieci w poszukiwaniu przyczyny i najbardziej przypomina mi to : ipopom.inhort.pl/index.php?d=opis&id=129, lub ten link
ipopom.inhort.pl/index.php?d=opis&id=40, czyli braki potasu.

Pomidorek donicowy

Natomiast na jednym owocu ( jedyny taki we wszystkich gronach ) pojawiły się maleńkie, niemal białe kropki z ciemnym punktem w środku.

Kolejnych zmian wolałam nie szukać .... obawiam się o najgorsze - zdjęcia pochodzą z pomidorków w gruncie, wcześniej opryskanych Infinito z mocznikiem. Do dyspozycji mam Previcur.

Nie będę udawać, że się nie boję...

Pomidory gruntowe

te zmiany u gruntowych występują tylko na najstarszych liściach ?

Przepraszam, zapomniałam o lokalizacji .... w większości przypadków są to liście pochodzące z dołu i środka krzaczków.

Kiedy opryskiwałaś te pomidory i czym ?. Mam na myśli ŚOR.

Rozjaśniłem nieco jedno ze zdjęć




Na przedostatnim zdjęciu widać, że atak miał miejsce po obrzeżu liści, tam gdzie są one najdłużej wilgotne. W grę wchodzi więc szara i ZZ. Co robić dalej, to zależy od informacji co do terminu oprysku i użytego środka.

Podaję dane: oprysk zrobiony 27 czerwca Infinito + mocznik.

W jakiej dawce i ile jest takich zaatakowanych liści ?

W zalecanej dawce: 2,5ml Infinito i 0,5% mocznik.
Ilość liści zależała od krzaczka: w sumie takich roślin ze zmianami mam około 4-5 sztuk, na każdej z nich po 3-4 liście.

Adasiowa wrote: Przy niedoborze potasu ta nekroza byłaby rozmieszczona równo na obwodzie liścia. Widać , że nekroza występuje w miejscach, gdzie umiejscowione są hydatody wydzielające krople wody przy gutacji. Przemawia to za tym, że te zmiany są wynikiem infekcji, prawdopodobnie szarej pleśni.

Bardzo Ci dziękuję, naprawdę bardzo - nie pierwszy raz przychodzisz z pomocą, sprawdzającą się, bezinteresowną i życzliwą - dzisiaj po południu zrobię oprysk wg Twoich wskazówek.

Jako Moderator tego działu jestem dumna, że jesteś tutaj, z Nami.

Ja też odwiedzę działkę. Nie wiem co zastanę, za wyjątkiem chmary jabłek pod jabłonią

Kurde czytam wątek i wszędzie chemia: co masz na zarazę, już dwa razy pryskalem itp.
Czy historyczna zdobycz tego forum w postaci preparatów Szanownego Pomodoro odeszła już w niwecz?
Pytam, bo cały zeszły rok przeleciałem na IF i PW, pomidorami cieszyłem się do końca września. W tym roku ziemniaczana łajza przyszła wcześniej i bardziej agresywnie, ale na razie trzymam ją w ryzach pryskając co kilka dni IF i PW, na przemian. Chore listki o obrywam, kilka śladów na łodygach zalewam gęstym IFem i jakoś pną się w górę. Takie jednak zwątpienie we mnie zasialiscie, że nie wiem ,czy udarzyc dziś z grubej berty..
Upraty w tym jestem, szczególnie, że plamy na łodygach stanęły, nie postępują, na owocach nie ma śladu. Codzien obrywam kilka starszych listków z plami ZZ. Uważacie, że to jednak czas sięgnąć po chemię?

Mietku, dzisiaj, z wczorajszych jabłuszek pichcę właśnie marmoladę, a dla tych, które jeszcze są na drzewie, będę musiała dokupić słoików - urodzaj w tym roku jest niesamowity.
Trzymam kciuki za udane odwiedziny

Sewo, gdybym miała możliwość CODZIENNEGO pobytu na działce, to też stosowałabym ekologiczne środki Mietka, ale że nie jestem, więc muszę sięgać po chemię i nie widzę w tym nic złego. Natomiast w ogóle nie używam soli do posiłków

Wszystkie pozostałe choroby poza ZZ traktuję albo Pw, albo HT i jestem bardzo zadowolona.

Rozumiem i dziękuję, dla jasności też nie widzę nic złego w rozsądnym stosowaniu ŚOR. Jednak
tak bardzo się zakochałem się w tych specyfikach, że bałem się, że coś zmieniło się w ich ogólnej przydatności. Cieszę się więc, że jest OK,a zapas mąki ziemniaczanej nie wyląduje w kluskach, a szpitalne opakowanie jodyny będzie dalej w użyciu.
Ja swoją mini plantację przeglądam rano przed pracą, dla pozyskania dobrej energii i jadąc z pracy już o niej myślę, na uspokojenie.
Mogę więc faktycznie doglądać codziennie, obrywać co należy i reagować.
Pozdrawiam gorąco

Sewo wrote:
W okresie intensywnego wzrostu wegetatywnego preparaty powierzchniowe nie zabezpieczają w 100 % roślin przed infekcją.

Co do szkodliwości ŚOR też tu się wypowiadałem. Polecane tu środki mają toksyczność na poziomie soli kuchennej, którą większość posypuje zjadane pomidory nie zastanawiając się nad szkodliwością . No chyba , że choruje na nerki albo nadciśnienie.

Poza tym co najistotniejsze, każdy ma możliwość swobodnego wyboru, a sugestie tu zawarte mają charakter czysto informacyjny.

Naturalnie, że tak bez ekoprzegięc. To przecież nasze hobby i wspaniala zabawa, która u mnie urosła do poziomu, w którym urlop z oczywistych względów biorę już tylko w październiku.
Infinito i Mildex, to mam nadzieję, te z gatunku soli. (?)