Forum Ogrodnicze Oaza

Na dole ( nie przy łodydze). Jutro postaram się zrobić zdjęcie. Jak wyglądało? Ciemne - takie jakby trochę suche ale nie zupełnie.

Sucha zgnilizna wierzchołkowa . Skutek złego przyswajania wapnia przez pomidora .

www.clemson.edu/extension/hgic/pests/pla..._fruit/hgic2217.html

Właśnie tak ta zgnilizna wygląda. Czy w załączonym linku jest napisane jak to zwalczać ( bo strona jest w jakimś innym języku - ale jeśli tak to przetłumaczę)
Dzięki wielkie za pomoc.

Po wyGooglowaniu sucha zgnilizna wierzchołkowa znalazłam coś takiego
cyt z netu
jeżeli choroba wystąpiła na pojedynczych owocach, w amatorskiej uprawie nie ma potrzeby stosowania chemicznych preparatów. Jeśli chorych owoców jest dużo, można zastosować oprysk liści nawozem zawierającym wapń, np. saletrą wapniową (w stężeniu 0,5%). Przed opryskiem trzeba zerwać chore pomidory i je wyrzucić.
To jest cytat z netu, na tym forum nie zaleca się zrywania owoców.

U mnie wystarcza że bardzo systematycznie opryskuję grona PW. W tym roku spóźniłam się z opryskami i pierwsze grono na dwu krzakach ma SZW. Teraz juz jest OK.

No właśnie u mnie też wisi kilka szt. owoców z SZW i nie wiem kiedy je oberwać. Od momentu wystąpienia zjawiska robiłam 2 opryski PW (wiem, że lepsza saletra wapniowa, ale jakoś się złożyło, że miało padać następnego dnia, więc poleciało PW). Owoce rosną i zabierają soki tym zdrowym. Kurczę. Chyba jednak jutro zdecyduję się na ich usunięcie, bo na nowych/innych objawy nie występują. A na wszystkich, na których występują pojawiły się w jednym momencie (nie podlałam i ziemia za mocno przeschła, dodatkowo wapnia w glebie mam poniżej optymalnej wartości).

A mnie te owoce po prostu denerwują, ale i Marysia i pomodoro twierdzą ze roślina pobiera wapń z tych owoców, jeżeli je zerwiemy znajdzie sobie inną ofiarę.Z przykrościa przyznalam im rację i staram sie na te maszkary nie potrzeć.

Oprysk cytrynianem wapnia, octanem wapnia, mleczanem wapnia też uzupełnia braki tego pierwiastka w roślinie. A dodatkowo te preparaty chronią przed chorobami grzybowymi.

Jest spory wybór metod zapobiegania suchej zgniliźnie wierzchołkowej Od kiedy Miecio łopatologicznie sprawę wyjaśnił 4 lata temu, na moich pomidorach tego nie ma

Emalia112 wrote:
Mechanizm jest inny. Cały szkopuł w przypadku wapnia polega na tym, że w roślinie nie ulega on translokacji tak, jak to roślina czyni z azotem, magnezem czy potasem. Roślina zatem nie może zabrać wapnia z jednego miejsca i przetransportować w inne. Zerwanie jakiegokolwiek owocu z grona powoduje szybki przyrost masy pozostałych owoców w gronie. W tym momencie akurat, w ten punkt rośliny potrzeba więcej wapnia. Skoro podaż wapnia z jakichś względów jest ograniczona, w gronie, z którego usunęliśmy chorego pomidora, następne owoce nie otrzymują potrzebnej ilości wapnia i pojawiają się na nich zmiany identyczne do tych, jakie mieliśmy na usuniętym owocu.

Hiacynta wrote:
Uprawa roślin nie polega tylko na sianiu, sadzeniu, nawożeniu i zbieraniu plonów, ale i na zrozumieniu zjawisk zachodzących wewnątrz i w otoczeniu uprawianych roślin. Każdy, kto tu pisuje, ma komputer, a w nim multum wiadomości. Zamiast oglądać gołe pupcie czy wstawiać selfiki albo grać w jakieś kretyńskie gry, może warto jest poczytać coś z dziedziny fizjologii czy uprawy roślin ?.

Dlaczego chcecie wyrzucać pomidorki z plamami suchej zgnilizny wierzchołkowej? W zeszłym roku miałem SZW na jednym pomidorze, zacząłem robić regularne opryski PW. Plama nie powiększyła się, owoc dojrzał i po odkrojeniu zmiany został skonsumowany
Także jeżeli zmiany nie są duże spokojnie można te pomidory zostawić.

Mnie denerwowały, więc poobrywałam teraz będę zwyczajnie odwracać głowę

Dzisiejszy przegląd Pomidorowej Zagrody nie wyszedł źle; wszystkie krzaki w dobrej kondycji, liście w porządku, na nielicznych tylko dostrzegłam pojedyncze kropki lub zmianę koloru, owoce, nawet te podłużne ( w moim przypadku Korean Long ) bez oznak SZW.
Sama się temu dziwię, zważywszy na znaczne zagęszczenie krzaczków i ich solidną budowę, oraz pogodę panującą w ciągu ostatnich kilkunastu dni - generalnie niemal codziennie pada, wilgoci jest mnóstwo.
Dzisiaj całe towarzystwo dostało tradycyjny oprysk propionianem wapnia ( 20 ml/l ), a grona kwiatowe Borasolem.
Właśnie ... jedyną rzeczą, na jaką mogłabym "na upartego" narzekać, to stan niektórych kwiatów: z licznie kwitnących gron zostało niewiele, zwłaszcza na wyższych piętrach ( ale i to w zależności od odmiany ), żółkną i łamią się kolanka.
Zawiązane już owoce powoli rosną, musiałam je podwiązywać, a do pełni radości brakuje słońca

Jan4 wrote: Pomodoro czy powtórzyć oprysk chemią (np REVUS 250 SC, Amistar 250 SC) po 7 dniach czy stosować PW lub IF.

mam to samo bardzo mało owoców
naszła mnie myśl tylko bez nerw
czy czasem krochmal pryśnięty na grona nie zamyka ich i nie wiążą w związku z tym?

Mirek, a dlaczego pryskałeś krochmalem po kwiatach ????

a czy mówię że pryskałem? jak ominąć grona jak krzak pryskam?


po prostu jak to oddzielić było info że trzeba opryskiwać dokładnie to mam założoną dysze taką co daje taką mgłę na pół metra co najmniej

czyli jest to możliwe?

mk1a wrote:
A którędy ten krochmal dostanie się do wnętrza kwiatu,skoro wokół słupka jest szczelna tuba z pręcików ?

o matko zapytałem grzecznie i już lawina na mnie
pokazałeś Mietku kwiat w fazie zamkniętej a jak pyłek do niej ma się dostać?
masz racje tu i krochmal się niedostanie
bez zbędnych emocji ja tylko zapytałem czy jest taka możliwość że krochmal zamknie zalepi kwiaty
dodam że mam tylko pod osłoną i mogę i już od dzisiaj stosuje pw bez krochmalu ale w IF tego nie przeskoczę a było żeby mieszać opryski