Forum Ogrodnicze Oaza

Ta sama marchewka 30 dni od wyłożenia nasion do kiełkowania. Ta marchewka mnie zaskoczyła też tym, że z powodzeniem może rosnąć na wewnętrznym parapecie. Umożliwia to już siew w lutym.

Rozsada pietruszeczki, też wysiana z podkiełkowanych nasion w tym samym terminie, co marchew . Widać, że poczyna sobie też żwawo i korzonki ma spore niczego sobie.

Uprawa idzie świetnie, co bardzo mnie cieszy.
Czy my aby na pewno mamy w kalendarzach koniec października ?
Jak dobrze, że zaopatrzyłam zasoby nasion w pietruszkę korzeniową, bo marchewkę już mamy - będzie się działo wiosną

Jest szansa wysadzenia sporej rozsady końcem marca. . Przy wysiewie podkiełkowanych nasion unikamy pikowania , a co za tym idzie uszkadzania bądź podwijania korzeni .

Jest więcej takich szaleńców jak ja

<iframe width="1109" height="624" src="www.youtube.com/embed/1RhvJSPb2yM" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Wariaci, plony zbierać nie siać
Moją dopadało w tym roku wszystko, ale na bieżące potrzeby może starczy

Żeby zebrać, trzeba wysiać. A kto jaką drogę obierze, to już co komu pasuje.

Ja w rozsady marchwi nie będe się bawił już, no chyba że gigantów. Rozsad i wszystkiego mam aż nad to i raczej planuje zmniejszać, a nie zwiększać ich ilość.

Przypomniałam sobie, że Mireczka wykorzystywała wytłoczki po jajkach
Wówczas pomyślałam o zastosowaniu tutek po papierze toaletowym, ale produkcja rozsady trwa dość długo i tutki mogą pleśnieć.

Błażej, dla działkowców ( małych ogródków ) produkcja rozsady jest uzasadniona, tym bardziej, że w lutym parapety nie są jeszcze obłożone kubkami i paletami, z wyjątkiem papryk i bakłażanów, ewentualnie selerów. W przypadku uprawy na kilkunastu arach ... chyba lepiej siać bezpośrednio.


Miragoral wrote:

Bobej wrote:
Dla Ciebie Błażej też coś jest

<iframe width="1109" height="624" src="www.youtube.com/embed/DIs98l8-dvE" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Chyba uprawiałem giganty nawet szybciej niż Tomek, którego filmiki podesłałeś.

Swoją drogą miałem okazje go poznać w tym roku na konkursie w Grzybnie, gdzie nawet przywiózł swoje marchewki.


A tak się prezentowały wszystkie marchewki giganty na konkursie.

Niestety z największej ok 2.5kg tabliczka z wagą się odchyliła.

Marchewka ze skiełkowanych nasion (już z liścieniami) wyłożona do ziemi w lipcu. Obawiałam się, że będą korzenie niekształtne i pokręcone. Na szczęście większość tej później marchwi jest ładna, nawet część jest dużych.



Najważniejsze, że jest zdrowa. Połyśnica jej nie dopadła. Najbardziej uszkodzone zostały korzenie marchwi wysianej po nieużytku. Na rabatach po tunelu korzenie są porażone w niewielkim stopniu.

Eksperymentu na rozsadzie marchwi i pietruszki ciąg dalszy. Najprawdopodobniej pójdą dziś do większych pojemników [ 1 litr ]

Już przesadzone. Teraz będą rosły do oporu, a potem sekcja i analiza systemu korzeniowego. Zobaczymy, jaki zabieg uprawowy najbardziej zaszkodził systemom korzeniowym.




PS. To są moi towarzysze na zimowe dni. Dojdzie jeszcze sadzonka Czekisty. Chcę sprawdzić, czy przypadkiem rozsada uzyskana wegetatywnie z sadzonek wierzchołkowych nie będzie tak często atakowana przez werticiliozę ,jak z nasion.

Z mojego mizernego doświadczenia wynika, że głównym powodem uzyskania zniekształconych korzeni była zbyt wczesna ( i w moim przypadku mało delikatna ) ingerencja w korzonki podczas przesadzania siewek do kubeczków, a dodatkowo przyczyniło się za długie trzymanie młodej rozsady w tych kubkach - korzenie przerosły otworki w dnie.
Myślę, że na całość mojego testu złożyły się także niewłaściwe podłoże docelowe, do którego trafiły marchewki oraz bardzo mało fachowe wysadzenie ich z kubków. Niemniej nie zamierzam się poddawać, bo choć mnie osobiście nie przeszkadzały krzywe korzenie , to uprawa własnej marchwi bardzo wciąga.
W ten weekend zobaczę, jak sprawują się pozostawione na grządce Jeanette.

Kilka marchewek z późno letniego eksperymentalnego wysiewu, ocalałych na grządce, przesadziłam do długiej doniczki wypełnionej rodzimą ziemią ogrodową. Od dzisiaj będą rosły (?) na parapecie na zewnątrz mieszkania. Pomysł całkowicie irracjonalny, ale przynajmniej będę miała okazję obserwować ich wegetację późną jesienią.

Po miesiącu od przesadzenia testowych marchewek do doniczki roślinki wykształciły kolejne liście. Jako że warunki świetlne na parapecie w mieszkaniu nie są optymalne, a dodatkowo w międzyczasie Marcelinka w pogoni za owadem "nie zauważyła" stojącej donicy, to kondycja marchewek pozostawia sporo do życzenia. Jednak nie rozstaję się z nimi, bo w grudniowe dni przywołują wspomnienie lata.

Ja obecnie biorę udział w konkursie na FB odnośnie wyhodowania marchewki. Termin siewu po 1 grudmia.

Narazie idzie tak sobie.

A tak już marchewki się prezentują. Trzy odmiany i każda inaczej wschodzi.