Forum Ogrodnicze Oaza

Hodowca, odkrywca Hans Hachman; Barmsted, Niemcy.
Wprowadzony do produkcji w 1986r

Krzew rozłożysty o średniej sile wzrostu. Po 10 latach dorasta do około 1.2m wysokości.
Kwiaty jasnofioletowe z ciemnofioletową plamką na górnym płatku. Wymaga stanowiska półcienistego lub zacienionego. Odmiana wytrzymuje dość duże mrozy.

U mnie posadzony w 2009r ma wielkiego pecha.Nie ma koszenia aby nie miał oderwanej gałązki.
Zawsze się regeneruje. Wytrzymał nieokrywany mrozy do -30st.

Różanecznik Rasputin

- w handlu od 1986 (Hans Hachmann)
- pokrój szeroko wyprostowany, rozłożysty, wzniesiony i dość zwarty; średnia siła wzrostu
- 120 x 150 cm po 10 latach (dorasta do 200 cm)
- kwiat ciemnofioletowy/ jasnofioletowy,fioletowoniebieski
- z dużą, wyraźną, prawie czarną/ciemnofioletową/czarnobordową plamką oraz kontrastowymi białymi pylnikami
- kwiat ma lekko falowane płatki i 7-8 cm średnicy
- kwitnie dość późno, na przełomie maja i czerwca
- dobra mrozoodporność ok -26 C/ -27 C

To jeden z moich ukochanych różaneczników!!! Uwielbiam takie z wyraźną, kontrastową plamką a on ma ją przepiękną!! Jest sporo (fioletowych) różaneczników z dużą, efektowną plamką ale niestety większość ma mrozoodporność na poziomie -22 C/ -24 C, która jest wg mnie jest wystarczająca by zimą i wiosną być na 100 procent spokojnym o swój różanecznik!! To jeden z nielicznych różaneczników z takim oczkiem, który ma bardzo dobrą mrozoodporność (innym takim fioletowym i z ciemnym okiem jest Azurro). Wrzuciłem tyle zdjęć bo po prostu nie mogłem ich odrzucić... Jak widać odcień fioletu jest zmienny, w zależności od fazy rozkwitnięcia oraz pogody. Polecam - jeśli jest miejsce na rabacie to Rasputin MUSI się tam znaleźć











c.d.n.

c.d. Różanecznik Rasputin

Piękny kolor. Drugi sezon u mnie

Kupiony w tym roku, półcień, piękny kolor, bardzo długo cieszy, prawie miesiąc jest 'obecny' w ogrodzie.

Mój jeszcze malutki, ale bardzo go lubię zwłaszcza odpowiada mi jego kolor

RH Rasputin- młodziutki ubiegłoroczny nabytek, już mi się podoba.

Mój tegoroczny zakup, posadzony w dużej skrzyni, ale nie wiem czy to był dobry pomysł ?

Moja historia z Rasputinem (jakkolwiek to brzmi ) zaczęła się od sadzonki bezpojętnie wkopanej na miejskiej rabacie, o tyle przypadkiem szczęśliwie, że w miejscu, gdzie gleba była dosłownie przewrócona do góry nogami. Rósł i kwitł dobrze, aż doszedł korzeniami do rodzimej gliny - i oddał ducha.

Dwukrotnie odkupiony nie miał szczęścia i w górach, trafił na gorące, suche lata.
Ten, najnowsza próba, kwitł w tym roku pąkami z szkółki. A nuż się uda?

Przeżył kolejny rok, skromnie kwitnąc.