Forum Ogrodnicze Oaza

Tak, to wirus, ale dla mnie bez znaczenia, w przeciwieństwie do grzyba . Wirusy tworzą również nowe odmiany.

Wyrwałam dwa worki 120 l tulipanów, końca nie widać.

Cudne papugi, oby nikt się nie połaszczył.

Edit: Nadal wyrywam, co się da, zresztą bez żadnej nadziei, że usunę wszystkie porażone. Nie mówiąc o urwanych i pozostających głęboko cebulach. Zupełnie nie wiem, co dalej, jako że nie wyobrażam sobie ogrodu wiosną bez tulipanów.

Ostatnie Red Riding Hood alias Rotkappchen alias Czerwone Kapturki



Papugi Texas Gold



Botaniczne Bright Gem - te zdają się być najodporniejsze.



Fireworks - wyglądają na zawirusowane, ale sprawdziłam, rok temu były takie same.



Lambada - ostatnie sztuki, reszta poszła do wora

Aniu, masz zdjęcia liści zaatakowanych przez grzyba?

Nie mam, raczej płakałam, niż robiłam zdjęcia.
Ale za chwilę będziesz miała ilustracje, tylko ogarnę obiad, ok?

Już jestem.

Nie sposób tego przeoczyć. Zaczyna się takimi szarawymi plamkami na liściach:



Widać już i większe nekrozy, finalnie liść kurczy się i żółknie, wygląda jak szmatka. Ale zanim to nastąpi, zmiany dotykają pęd:



Jeśli wokół jest gąszcz, można przegapić ale po krótkim czasie ta "nadżerka" powoduje, że pęd łamie się, jakby ktoś na tulipan nadepnął.



Przy czym kwiat czasem jest niezmieniony, a czasem grzyb atakuje i płatki:



Bywa, że cebula wcale nie wypuszcza pędu, lub jest on silnie zdeformowany.

Wszystko to razem dość beznadziejne... ech...

Aniubardzo przykra sprawa . Tyle Twojej pracy ,pięknych gatunków eh.
Jakoś sobie nie wyobrażałam ,że tulipany chorują tak mocno .
Jak coś zaatakowało mi róże w ub roku to byłam załamana .
Wiem co czujesz
Na pewno nie dasz za wygraną i jesienią poczynisz nasadzenia ,tylko co w tych miejscach po nich?
Ziemia też zakażona chyba ,czy nie ?

Niestety, zarodniki przedostają się do otaczającej ziemi, dlatego fachowcy zalecają karencję w sadzeniu tulipanów trzy lata!!.
Ponieważ u mnie tulipany rosną dosłownie wszędzie, w każdym wolnym miejscu od lat wtykałam cebulki, między bylinami, innymi cebulowymi, nawet różami - nie ma możliwości, by skutecznie wykopać 100%. Raczej może co piąty wychodzi z cebulą, inne urywają się, a siedzą bardzo głęboko.

Plan B jest taki, żeby posadzić trochę szlachetnych odmian w doniczkach, a do gruntu tylko czysto botaniczne. Przed domem, na rabatach biało-różowych, nie ma aż takiej katastrofy, bo tam tulipanów tylko trochę.
Co najdziwniejsze, poza płotem, na tym skrawku niczym nie ulepszonej ciężkiej gliny, gdzie wsadzam zbywające rośliny, nie jest porażony żaden tulipan.

Ciekawa sprawa .Aniu obserwuj inne rośliny ,które tam rosną.
Hm .
A ile lat rosną te przy ulicy?

Bogusiu, szara pleśń, Botrytis tulipae dotyka wyłącznie tulipany, tyle szczęścia w nieszczęściu. Im ich mniej, tym wolniej się szerzy.

Aniu, serce się kraje

A czy nie można tej gleby odkazić nadmanganianem potasu?

Ewo, nie wiem. Jak napisałam, fachowcy piszą: wyrzucić cebule i okoliczną ziemię. Przy czym można ją dać w inne miejsce, gdzie tulipanów nie ma i nie będzie (czyli u mnie: do śmietnika chyba). Do pojemnika, na malutką rabatkę ewentualnie to można wylać wiaderko roztworu, no, dwa - bo przecież cebule są dość głęboko (lub bardzo głęboko w przypadku nie wykopanych kilka lat). Do mojego miejskiego ogrodu potrzebny był beczkowóz roztworu...

Bright Gem, T. Batallini, dla Ciebie Ewo.



Te są znacznie odporniejsze.

Sunlover




Kilka bezimiennych

Przykro mi z powodu strat.

Ja bym chyba zaczęła nagrywać złodziei i zgłaszać na policję. Mandat niby tylko 250zł, ale nie czuli by się bezkarni. Tym bardziej jeśli to okoliczni.


W działkowej skrzyni zakwitł Brest:


I chyba Negrita double ( na żywo ciemniejsza)

Princess Irene - u mnie niska




Danceline - ?







Kapturka nie udało mi się tej wiosny uwiecznić.

Nie przypominam sobie, żebym w zeszłym roku sadziła takie pomarańczowe.

Ewo, Princess Irene zapewne jeszcze podrośnie, czasze kwiatów też się powiększą, niech tylko wyjdzie słonko.
Te pomarańczowe to na 99% Orange Toronto, patrz na listki, takie cętki mają tulipany Greiga. Może jakiś bonus to był? Toronto są bardzo wytrzymałe i niekoniecznie trzeba wykopać.

Dokładam jeszcze Estellę Rijnveld, cudem zdrową



i maluszki batallini, Salmon Gem

Aniu, ale katastrofa tulipanowa, nie wiadomo jak pocieszać
Ale Holendrzy muszą coś mieć na to oni przecież milionami tulipanów operują.

Aniu i Ewo - piękne są, u mnie tak zimno, że nie mam ochoty robić zdjęć.

Marysiu, Holendrzy na tych olbrzymich polach stosują tak twardą chemię, że środki te nie są dopuszczone do sprzedaży dla amatorów.
Jako że kilka razy kupowałam coś w Fluwelu, dostaję od nich regularnie biuletyny informacyjne, stąd moje informacje.
Ja bym chyba nie chciała wytruć pół gminy, nie mówiąc o moich sukach, nawet gdyby nagrodą były idealne tulipany.
U mnie też ziąb przeraźliwy.

Już tylko pojedyncze sztuki. Fatalny sezon. Jedynie botaniczne się bronią. Salmon Gem, śliczne łososiowe wnętrze i srebrzysty rewers.



Little Beauty



Estella Rijnveld z jesiennego sadzenia; tak bardzo je lubię, Estellę i Flaming Parrot, jej siostrę z złotymi ogniami zamiast białych. Jedna jedyna znalazła się w "wyrzutkach" za płotem.



I takie tam widoczki z tulipanami:

Różne różowe crispa



Party Clown



Papugi Rokoko i liliokształtne Fireworks



Te papugi po południu ścięłam, osypywały się.



Wymyśliłam "plan B", może się uda.
NIe ma mowy, bym dała radę wykopać stare cebule, ale nowych nie wsadzę między te porażone. Jeśli coś kupię, to wetknę w doniczki, a te w miejsce rezerwowane od kilku lat dla dalii. Nim dalie będą sadzone, część tulipanów przekwitnie, a nawet jeśli nie, karpy pójdą między doniczki. Na koniec wszystkie wyciągnę i odizoluję. Tak będzie.

To świetny pomysł z doniczkami.

Niby już się opatrzyły, ale z drugiej strony to ich ostatnie dni, więc rzut okiem na te które zostały.

Mount Tacoma w tamtym roku był okazały i zapach miał wspaniały w tym wszystko przepadło.


Ostatnie chwile- Yellow Margarita. Pełne są dla mnie udane, b. długo kwitną.


Yellow Spider


West Point i Burgundy - jeszcze raz. Długo zdobią, najpierw są małe i niepozorne, z czasem wydłużają się i rozwijają.


Część rabaty przy tarasie.


Teraz bezimienne.
Niskie ładnie otwierają wnętrze.



Jakaś nieudana kompozycja.


Z Biedronki, za każdy razem kupowałam paczkę.


W donicach z szafirkami i jak przekwitły.



W donicy przy wejściu.


Spóźnione papugi, trzeci rok nie wykopywane z tyłu żółte Darwina trzeba już ściąć o głowę.