Forum Ogrodnicze Oaza

Przecież w nadmiarze
A w nadmiarze i szampan zaszkodzi
Ewo przecież to walka ciągła przy lasach
My nawet wykopujemy całe mrowiska i do lasu mąż wynosi .
Wolę krety

Przecież to mikroelement, napisałam to. Gdyby można było boraks sypać pod rośliny, to robilibyśmy to pod korzeń pomidorów. Jednak w przypadku objawów braku boru opryskujemy je Borasolem dając 7,5 ml na litr wody.
A wracając do Twojego wpisu - sypiesz proszek do prania czy proszek do pieczenia?

Proszek do prania ,najlepsze te zabójcze w zapachu co sobie
fundujemy na skórę ,piorąc śliczne ciuszki .
Kiedyś mnie się wyślizgnęła torba i upadła przy mrowisku
to był koniec mrowiska .
Nigdy tam już nie powstało nowe ani obok

W moim przepisie z boraksem cukier miał za zadanie przywabiać mrówki. Całość rozstawiało się na podstawkach. Mrówki pobierały preparat i zanosiły do mrowiska. Podobnie gotowe preparaty na mrówki. Nie sypię ich na rośliny uprawne, tylko w pobliżu szlaków mrówek. Te preparaty zawierają substancje wabiące.

Tak to prawda Jolu ,ten przepis też znamy ,ale nie chciałam cukru .
Sypię na żywca i jest ok .
E te nasze posty trzeba przegonić stąd bo o Rannikach temat
Idziemy w temat mrówek I sorki za śmietnik w tych kwiatach

My ranniki nie lubimy słońca... nasz czas się szybko się zaczął, ale też szybko się kończy w obecnym sezonie .
Pokażemy nasze buźki za rok - do zobaczenia!

02.03.




Teraz czas na produkcję nasion w zgrabnych nasiennikach

Rannik:

Rannik odm. Schwefelglanz:

Ja sadziłam w zeszłym roku - sadzonkę rozdzieliłam na 3 części. Wyszły na szczęście wszystkie 3, ale kwitła tylko jedna. Ponieważ są dość dobrze zagęszczone w tym tygodniu wykopię i ponownie podzielę, żeby było 6 kępek.

Rannik odm. Grunling:

U mnie wysiane z prezentu w ub roku, nie widać ich jeszcze

Nasiona ranników trzeba wysiewać zaraz po zbiorze, bardzo krótko zachowują zdolność kiełkowania.

Pełnia kwitnienia ranników:

odmiana Schwefelglanz

odmiana Grunling

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a taki kanarek

Jola ja na działce byłam ostatnio 6 stycznia - burasowato było. Dziś pojechałam od rana i jak zobaczyłam , to ze szczęścia zwariowałam Miła niespodzianka w burasowatych liściach:

Przetrwały przymrozki

No jasne, że przetrwały, takie rośliny są do tego przystosowane.
A dzisiejsze słońce pootwierało żółte kuleczki.



Długo nie chciały się mnożyć, teraz chyba "zrozumiały, o co chodzi", kilka sztuk nawet w pewnym oddaleniu od miejsca, gdzie były sadzone.



Nie jest to oczywiście dywan, jak u niektórych, lecz mnie bardzo cieszy.

Ale się napisałam i wszystko poszło w eter, to jeszcze raz, bo może się komuś przyda.

Moje ranniki rosną w takim "eksponowanym" miejscu koło chodnika przy bramce i gdy przekwitną niekoniecznie są ozdobne, ale jak to pierwsze kwiaty bardzo cieszą, a ja zabrałam się za rewitalizację tego kawałka.
Na mojej glinie trudno je wykopać w stanie bezlistnym, bo ich bulwki są niewidoczne, podobne do grudek mojej ziemi. Kilka razy się do tego zabierałam i odpuszczałam sobie. Początkiem lutego zanim nastały mrozy ranniki wystawiły swoje żółte główki. Delikatnie je wykopałam, co przyszło mi łatwo, bo pokazywały tu jestem . Przeniosłam je pod moją magnolię Susan, która ledwo żyje po zeszłorocznym szturmie gryzoni, a one ranników nie lubią. Wcześniej to miejsce wypieliłam, o tyle o ile, podagrycznik i tak będzie odrastał, dodałam kompostu i po posadzeniu podlałam. Na czas lutowych mrozów okryłam sosnowymi igłami.

Zdjęcia z dziś, tyle mi jeszcze zostało na starym miejscu



A to docelowe miejsce, to białe to pobielony pień magnolii, obrzeża ze starej drewnianej huśtawki, bo inaczej R. wszystko skosi , wygląda że się przyjęły.



Nie wiem co z tą resztą zrobię, nie mam pomysłu, gdzie je przenieść.