Forum Ogrodnicze Oaza

Mam w planach wysiew bylin.

Najchętniej od razu na miejsce docelowe, ale niekoniecznie, nie mam jednak miejsca w domu, bo się dokumentnie obstawiłam roślinami doniczkowymi , na szczęście mam miejsce na balkonie.
I teraz pytanie - co i kiedy można wysiać w ten sposób?

Mam na przykład nasiona sasanki (jednak nienajświeższe, więc nie wiem, czy dadzą radę), mam też jakieś prymulki i nieco innych nasion.
Wysiewy lodówkowe belamkandy, liliowców i czegoś tam jeszcze (nie pamiętam, może arisemy amurskiej?) niestety mi się nie udały, chętnie więc zdałabym się na naturę.

Będę bardzo wdzięczna za podpowiedzi - co, jak i kiedy, oraz - co warto mieć, bo się bez problemu udaje.

Z góry dziękuję

Czy przyjmiesz również odpowiedź osoby, która ma dwie lewe ręce do siania - i podobnie do Ciebie, ostry deficyt miejsc parapetowych, nie mówiąc o braku możliwości sztucznego doświetlania, czy innych wymyślnych grow-boxów?
Prosto do gleby (chyba można i teraz) sieję jeżówki, szczególnie gatunek; często zresztą wtykam po prostu "główkę" z nasionami obok rośliny matecznej, a wiosną mam multum siewek, które ewentualnie rozsadzam. Podobnie metodą "pure nature" rozmnażają się ciemierniki białe. Być może i orientalne - ale nie doczekałam z nich nasion. Oraz lobelia kardynalska.
Jednak wydaje mi się, że na sianie większości bylin w tej chwili albo za późno (takie pierwiosnki najlepiej wysiać późnym latem), albo za wcześnie.

Teraz jest dobra pora na wysiewanie sasanek, gdyż nasiona wymagają przemrożenia. Liliowce najlepiej siać wiosną.

Łatko, z radością przyjmę wskazówki od bratniej parapetowo duszy

Je-żów-ki... zanotowane.
Nawet mam kilka własnych nasion, ha!

Pozostałych roślin nie znam, ale już sobie zapisuję, poszukam, ten ciemiernik bardzo mi się podoba.

Oczywiście siać dziś nie muszę, spoko, jeśli za wcześnie, to mogę sobie poczekać do stycznia, czy do lutego, ile będzie trzeba (powinnam dać radę ). Tak sobie po prostu pomyślałam, że to może dobry moment, bo w naturze niektóre nasiona właśnie dopiero co wysypały się z nasienników. (Moje jeżówki niedawno właśnie zaczęły się wysypywać gdzie popadnie, tylko nie tam, gdzie potrzeba, oczywiście moja wina, bo po co je wetknęłam w nieprzygotowane miejsce i szans na siewki z nich mieć nie będę, nie ma zmiłuj, no ale mogę przecież nadrobić zaniedbanie i wysiać je z głową).

Hiacynta wrote:
Wspaniała wiadomość.
Czy 3-lub 4-letnie nasiona mają szansę wykiełkować?

Kiedyś wysiewałam dwuletnie nasiona i wykiełkowały, czy starsze dadzą radę, nie wiem. Ale warto próbować, a potem podzielić się obserwacją na forum

Zgadzam się w 100%

Większość bylin rozmnaża się przez wysiew nasion wiosną (większość od IV do VI) a niektóre jesienią (IX). Najlepiej zwróć się z prośbą do jakiejś firmy nasienniczej by przysłali Ci ich katalog a w nim znajdziesz terminy wysiewu. Ja jeżówki i sasanki wysiewam wiosną ale kiełkuję nasionka na wacikach kosmetycznych i wtedy wybieram sobie najładniejsze kiełkujące nasiona.

Nasiona sasanek należy wysiać zaraz po zbiorze. Kiełkują w ciągu dwóch tygodni,bez przemrożenia. Stare nasiona, włóż do woreczka foliowego,z wilgotnym perlitem albo torfem, zamknij i trzymaj w cieple. Jeśli są dobre,wykiełkują i takie wykiełkowane,wysiej do doniczki.

Ogromnie żałuję, że przegapiłam moment i nie zebrałam nasion z żurawek i host.
Na szczęście zdążyłam zebrać nasiona jednej hosty, ale żurawek - żadnej, a mam kilka kolorowych odmian.
Czy jest chociaż nadzieja, że na rabacie pojawią się siewki?

Być może siewki się nie pojawią ale jest szansa na podział roślin.

U mnie żurawki raczej się nie sieją, za to rozłażą rozłogami Chciałaś spróbować, czy jakieś fajne krzyżówki nie wyjdą?

Przemku,
moje rośliny są na razie niezbyt okazałe i na podział chyba jeszcze trochę za wcześnie.

Mandorla,
po prostu powoli zmierzam w kierunku niekłopotliwych bylin, a ograniczam stopniowo wysiew roślin jednorocznych, zwłaszcza, że jeśli chodzi o rośliny ozdobne - mam do dyspozycji zdecydowanie więcej miejsc na rabatach półcienistych i cienistych.
O krzyżówkach nie pomyślałam w ogóle, bo nawet nie wiem, czy i jak te rośliny dziedziczą cechy.
Chciałabym zasilić rabaty roślinami, a nie stać mnie na zakup kilkunastu (i więcej) sadzonek.

W takim razie przez podział będzie znacznie szybciej. Kilkunastu to na pewno nie, ale kilka żurawek mogłabym Ci podrzucić. Spore, bordowe liście, albo małe, zielone z delikatnym wzorkiem. Miesiąc temu w LM w M1 były żurawki na wyprzedaży po 2 zł, a ja, durna, wzięłam tylko dwa kolory Ale naprawdę ładne kępki, liczę na to, że też się szybko rozmnożą.

No i dlaczego ja nie odwiedzam LM?!?!?!
Świetna wyprzedaż.

PW.

Różyczko - co prawda to nie byliny (choć w pewnym sensie - tak), lecz przypuszczam, że masz "początkujący" ogród, sporo miejsca - i w głowie raczej "co by tu wsadzić", niż "gdzie by to wsadzić". Do czasu Tak więc może poszukaj w okolicznych Biedronkach wyprzedażowych cebulek, nie są to rarytasy, ale całkiem dobra jakość popularnych odmian narcyzów, krokusów czy szafirków, dosłownie grosze za sztukę. Wiosną miałabyś na czym oko zawiesić - a już końcem stycznia/w lutym można wysiewać sporo pięknych bylin, jeśli ktoś ma wolne parapety.

W "moich" Biedronkach już dawno cebul nie ma - a żal, bo chciałam dokupić szafirków.
A do LM, zwłaszcza tego w M1, warto zaglądać w czasach wyprzedaży. W zeszłym roku obkupiłam się tam w maliny po 3 zł bodajże. Na Modlińskiej tej jesieni kupowałam ostróżki po 1 zł. Chyba fioletowe (wolę niebieskie...) ale w takiej cenie to się bierze i nie wybrzydza

Ja się zraziłam do LM i przestałam tam jeździć po tym, jak jakieś 3-4 lata temu przytargałam do domu z gruboszem wełnowce.
Nie wiedziałam co to, bo nigdy nie miałam z nimi do czynienia. Najpierw myślałam, że to jakaś choroba grzybowa i pryskałam na to (jak się okazało później, dobrze zrobiłam, bo choroby grzybowe też miał) następnie w te pędy musiałam szukać Polysectu. Udało się, reszta roślin została uratowana, ale grubosza niestety nie uratowałam, bo prócz wełnowców miał jakąś trudną do zwalczenia chorobę grzybową i w ogóle coś z nim było nie tak, marniał z dnia na dzień.
Skutek był taki, że miałam bezsenne noce, bo nie potrafię się nie przejmować, jak coś się złego dzieje, wydałam więcej kasy na różne preparaty, niż na samego grubosza (a tani nie był, bo kupiłam naprawdę spore drzewko), no i zraziłam się bardzo do marketów, gdzie żywe rośliny są traktowane jak byle towar, a nie jak coś, o co trzeba troskliwie dbać.
Od tamtego czasu jakoś nie mogę się przełamać. Nie rozumiem, jak można sprzedawać chore rośliny... a przecież trudno chodzić do sklepu z lupą i spodziewać się najgorszego.
Może przesadzam, ale przeraża mnie wszelkie robactwo.

Oczywiście z roślinami ogrodowymi chyba trochę łatwiej, bo jednak to nie to samo, co wstawić sobie w niewielką przestrzeń w mieszkaniu w środek sporej kolekcji roślin źródło nieszczęścia.