Forum Ogrodnicze Oaza

Nie zauważyłam zmniejszenia ilości orlików. Mam ich dużo i wszędzie

Orliki kończą kwitnienie. Szkoda, że tak szybko. Muszę teraz przelecieć całość i powycinać pędy kwiatowe, żeby nie wiązały nasion.
Zostawię ze 2-3 takie, których nasiona będę chciała uzyskać.

Miałam 4 nasionka orlika.Wysialam je na początku stycznia/wiem,że to nie ta pora/.Wzeszły 2.Jedno z nich

Marysiu, to jakaś specjalna odmiana?

Aniu,to będzie niespodzianka.

Marysiu miałam kiedyś takie same lub podobne orliki. Wzeszło tylko kilka sztuk i tak co roku są mniejsze te roślinki a w poprzednim już tylko jedna mizerna rosła. A takie zwyklaczki chyba są odporniejsze.
Życzę powodzenia w uprawie bo są naprawdę ładne.

Oczywiście, gatunek (czy też samoistne krzyżówki) są po prostu nie do zdarcia, mało tego, sieją się "jak dzikie" właśnie.
Czyżbyś nie miała orlików, Marysiu?

Mam tylko jeden-niebieski.

Nikt nie pokazuje swoich orlików? W tym roku wyjątkowy wysyp, choć zawsze rosną i mnożą się "jak chwasty". Bo to dzikusy.









Są wszędzie, wypełniając puste miejsca po cebulowych.











Odmianowy mam tylko ten, jakiś tam jeloł coś dalej - po prawdzie niezbyt mi się podoba, ani naprawdę żółty, ani wybitnie szlachetny kształt kwiatów.





Wolę te zwyklaczki.

Moje, zwyklaczki i samosiejki:









Tu i tam ale nie mam nadmiaru.

Są tacy, co może by i chcieli pokazywać, ale jeszcze nie mają co. Ot co . Są i owszem, wysiały się jak co roku, ale gdzie im do Waszych kwitnień. Spokojniutko, niespiesznie przeciągają się i pytają: co to za wiosna z tak zimnymi nocami, nosa nie chce się wychylać, tzn. kwiatu z okrywy.

Odmianowe i samosiejki razem.





Ten się jakoś zmieścił przyparty do muru przez mydlnicę.


Między żywokostem a kozłkiem.


A temu najwygodniej w towarzystwie róż.

Piękne są, może sentymentalna się robię, wspomnienia z najwcześniejszego dzieciństwa, dłuugie wakacje w leśniczówce pod Trzebnicą, już od końca maja do września - i bukiety orlików.

A potem mój ulubiony portret orlika Albrechta Dürera - mistrzostwo niedoścignione.

Tego białego bym nie wyrzuciła za płot - cóż z tego, po pewnym czasie i tak zostają kundelki...

Najbardziej lubię te siejące się, są kolorystyczną niespodzianką, jak miałam nieuporządkowany ogród to były wszędzie może teraz się znowu zagoszczą.

Muszę jeszcze zrobić zdjęcia w dzień bo wieczorem niewyraźne:

Kapersowy, kupiony na wyprzedaży jakieś dwa lata temu.
Zakwitł po raz pierwszy



Stanowczo stwierdzam, że jeden orlik to zdecydowanie za mało

Wcześniej pisałam,że mam orlik niebieski.Niestety pamięć na starość szwankuje.Zakwitl i do niebieskiego mu daleko.





A to wysiane z nasion.

Nora Barlow