Forum Ogrodnicze Oaza

Zamiast do warzywnika, szykować go do wiosny i przygotowywać zagon na czosnek, polazłam do lasu. Na wstępie dwie kanie - przymaskowałam, bo nie sposób z tym chodzić po lesie. Potem kilka maślaków, dwa koźlarze i trzy podgrzybki - wszystkie obżarte. Idąc okrężną drogą z lasu, aby zajrzeć w jeszcze jedno najbardziej odległe miejsce myślałam: ostatni raz jestem na grzybach w tym roku i... co drugi głupi ma szczęście, a ten drugi głupi ma drugi raz w życie takie szczęście. W tym odległym miejscu jest stara grzybnia prawdziwka, chyba starsza ode mnie, wycięli jej tam wszystkie brzozy, zostało tylko trawsko i torki, to było takie niewielkie miejsce, na którym zawsze rosły koźlarze i prawdziwki, grzybnia prawdziwka jeszcze nie obumarła i wydała takie owocniki:

Gdyby nie te prawdziwki wróciłabym z prawie pustym koszem i kilkoma kaniami (ta z prawej jest z "mojej" przykopy ).

Na koniec jeszcze mała rzecz, a cieszy: to jest na "mojej" przykopie, zielony panel ze słupkiem w tle, to moje ogrodzenie, przykopa po gminnym pogłębianiu rowów przydrożnych jest stroma jak nie wiem co, mamy z nią problem, ale pojawiły się tam kanie

jedna	i druga

I nie wiem czy to jest przypadek, czy jednak moje konsekwentne rozrzucanie resztek z grzybów, na których przecież są ich zarodniki i nie nadających się do konsumpcji egzemplarzy dało efekt w takiej postaci.

Ja dzisiaj wyjazd w góry zawieźć znajomym karpie. Oczywiście przy okazji szybki spacer dla zachowania formy. Nie powstrzymałem się od zaglądnięcia w pewne miejscówki. Okazało się, że Prawdziwków jeszcze całkiem sporo. Robaki przestały je drążyć, ale ślimaki napychają się przed zimą.



Znalazłem kilka takich młodziutkich



Dzisiejszy misterek




Podgrzybasy też grubonogie jak prawdziwki



Za to Rydze jeszcze nie odpuściły i nie byłoby problemem szybciutko zapełnić koszyk.
Sypnęło również potężnie opieńkami,



ale rozsądek wziął górę - kilkadziesiąt sztuk i do domciu
Miał to być ostatni, jesienny wypad w góry. Następne dopiero w zimie. Typowe spacery i sporty zimowe, jednak chyba w przyszłym tygodniu wyskoczę jeszcze po rydze.
Ogólnie jak na 4 listopad , w górach, całkiem nieźle

Do domu od ulicy mam ze 100 metrów, przy dróżce rosną kilkunastoletnie brzozy, świerki, olchy, dwa modrzewie. Najczęściej znajdowałam tam koźlaczki, żółte maślaki przy modrzewiach i nic więcej. Od kilku lat sąsiadka z naprzeciwka wysypywała resztki po prawdziwkach w drzewa koło mojej drogi. Po dwóch latach znalazłam w tym miejscu kilka prawdziwków. W tamtym roku był wysyp wszelakich grzybów, prawdziwki rozprzestrzeniły grzybnię i codziennie znajdowałam po kilka sztuk. Myślę, że to prawda z rozsypywaniem tych resztek po grzybach, wysypuję wszystko w las i myślę, że niedługo będą efekty.

Porywisty wiatr strącił większość liści i odmienił tym wygląd całej okolicy. Nieoczekiwanie jednak nastała słoneczna pogoda i ciepły dzień. Szukałem dziś zatem u siebie w okolicy przejawów ostatniego piękna. Celebrowałem ostatki.





Maślaki ze stepu „dotrzymały słowa” i skromnie, bo skromnie, ale jednak ruszyły. Było tak przyjemnie, że obierałem je ze skórki na miejscu. Pomimo późnej pory kalendarzowej, wciąż jest tak, jakby miała być tego wszystkiego kontynuacja, bo i podgrzybki, których jednak obecnie nie ma, w dwu miejscach, gdzie zawsze wysypują się najpóźniej, jeszcze tego w tym roku nie uczyniły. Pora jest jednak taka, że niemal w każdej chwili może się skończyć pretekst do takiego scenariusza. Księżyc pomyślnie schodzi do nowiu. O przymrozkach nikt wciąż nie mówi.












Pojawiły się także nieśmiało czubajki kanie. Niewiele ich jednak.






Spóźnione opieńki ciągle dają się zauważyć, ale już mocno wytraciły impet.






Uda się zatem bardzo rzadko możliwy sos maślakowo-opieńkowy. „Blaszki” i „gąbki” trzeba gotować oddzielnie, gdyż opieńki wymagają dłuższej obróbki termicznej. Cebula, czosnek, boczek już przysmażone. Łyżka masełka dodana. Wszystko połączone, czeka do jutra na śmietanę „na bogato”. Bo celebruję ostatki.

Dziś wybrałem się do lasu niedaleko od miejsca zamieszkania(30 km).Pojechałem ok.godz.9.W lesie sporo grzybiarzy jak i samochodów.Część wjechała do lasu,a część parkowała przy lesie.Grzybobranie mniejsze niż [poprzednie ale było 12 prawdziwków w tym 3 całe zdrowe.Pozsotała część tj.kapelusze były zdrowe,oczywiście prawie wszystkie nadgryzione przez ślimaki.Kilka maślaków a reszta grzybków to malutkie podgrzybki,niektóre lewdwie widoczne.

Na Roztoczu środkowym cały dzień padało. Wczoraj kopałam cały dzień w ogrodzie i nie było czasu wyskoczyć na grzybki. Dzisiaj, gdy odrobinę się uspokoiło, pobiegłam w swoje miejsca. Efekt mizerny, kilkanaście rydzy, parę maślaków, kilka podgrzybków. Chyba powoli sezon u mnie będzie się kończył

Rano szron na łąkach. Pierwsza myśl... Zielonki. Wyjazd 30km. Kierunek - północ, późno, bo temperatura w okolicy zera. Zielonek śladowe ilości, na dodatek robaczywe. No to cóż, nawrót, kierunek południe - cel, ostatnie rydze. Na miejscu jestem na 12-stą. do miejscówki rydzowej trzeba iść 40 min pod stromą górę. Z powrotem wiadomo, szybciej bo z górki Rydzów jeszcze całkiem sporo. Coraz więcej niestety z lokatorami. W lesie sucho, grzybki wysuszone, potraktowane na dodatek porannym przymrozkiem.Trzeba wybierać te w miarę ładne. Na szczęście zdarzają się jeszcze spore rodziny. Zebranie koszyka i torby zajęło mi 50 min. O 14-stej byłem już przy aucie!.
To już na pewno ostatni tegoroczny zbiór w pięknych, jodłowych, górskich lasach. Wszystkie Rydze zostaną sprawiedliwie podzielone i przekazane znajomym. Ja sobie zostawiłem kilka i jutro będą się piekły na patelni rozgrzanej gazem z butli.

Czarne smakocie ceglak i kilka opieniek(nie lubią mnie)

Myślałam, że grzybki się kończą. Nie miałam racji. Wczoraj poszłam na spacer do mojego lasu, który rozciąga się wokół domu, spotkałam trzy osoby które zbierały grzyby. Ja też znalazłam kilka młodziutkich podgrzybków i nawet jednego prawdziwka. Skoro pół wsi chodzi do mojego lasu, postanowiłam pojechać parę kilometrów dalej do lasku prawdziwkowego. I przyznam miło się zaskoczyłam. W tym roku to pierwszy raz znalazłam taką ilość różnorodnych grzybów.

Niesamowite , a jakie temperatury były u Ciebie w minionym tygodniu? Pytam, bo się zastanawiam czy nie pognać jutro do lasu.

W dzień było tak od 8 stopni do 15. a noce od 2 do 8. Przepaduje co kilka dni. Nie było przymrozków. Zadziwiła mnie ilość prawdziwków, bo przywiozłam ich z 25. W lesie natomiast drugie tyle leżało powyrywanych przez zwierzęta. Kilka wisiało między gałęziami, w ten sposób wiewiórki suszą sobie zapasy na zimę. Zaraz lecę do lasu, jeszcze chciałabym coś uzbierać, bo zapasy grzybowe w tym roku marne.

To moje zbiory z pożegnania lasu w lubuskiem.Temperatura rano -1*C.Podgrzybki,6 prawdziwków kilkanaście kozaków babek i kilkanaście maślaków.Wycieczka udana zbiory w dwoie osoby.POranek dość zimny ale później wyszło pełne słoneczko i było wesoło.Jeszcze zostały mi miejscowe lasy,które też muszę pożegnać do następnego roku.

W moim lesie pomimo, że odwiedza go wiele osób, dalej można coś znaleźć. Trochę podgrzybków, 3 prawdziwki, koźlaczki. Rydze znalazłam na łące pod lasem, cieszy mnie ilość, bo w tym roku rydza było mało, a mój mąż uwielbia takie na masełku. Do przymrozków myślę, że jeszcze coś przyniosę do domu.

Ktoś z was może suszył kanie w suszarce ? Czy one zdecydowanie szybciej się suszą niż inne grzyby typu prawdziwki, czy podgrzybki?

Ja suszyłam w piekarniku, bo do suszarki się nie mieściły, a suszyłam całe kapelusze na "schaboszczaki". Schną szybciej niż grzyby rurkowe.

Suszyłam kanie w suszarce, tylko dzieliłam kapelusze na mniejsze części.
Zdecydowanie szybciej są suche niż na przykład takie podgrzybki.
Po wysuszeniu poruszyłam je na proszek i używam jako dodatek do potraw.

Ja to z kanią mam od zawsze problem. Niby wiem, że to kania ale boję się tego grzybka. Na początku listopada zebrałam kilka, już nawet ususzyłam, no i dostałam sms od sąsiadki, że ktoś się zatruł sinoblaszakiem trującym i moje kanie wylądowały w lasku

Mega podobne do siebie grzyby, podobno nie występują w Polsce, ale jeśli w europie już występowały to czemu by nie miały zacząć już u nas. Kanie Czubajki mają marmurkowy wzorek na trzonie czego nie mają sinoblaszki i czubajki czerwieniejące i widać róźnice w kolorze blaszek.

A co do suszenia to prawda, kanie szybko się suszą nawet. Wczoraj zebrałem jedną torebkę, ale mógłbym więcej, bo było ich dziesiątki w miejscu gdzie zbierałem, w zagajniku brzozowym.



9 sztuk na jednym m2