Forum Ogrodnicze Oaza

Obrodzone w tym roku w niebotycznych ilościach czerwone muchomorki, „uśmiechają się do mnie” przy każdorazowym kolejnym spacerze, przekłamując jednocześnie figlarnie me nadzieje na stan ilościowy tych bardziej pożądanych owoców runa leśnego.















Dziwny był to rok w Kniei. Wiele zaskoczeń, wiele niespełnionych oczekiwań. W każdym regionie było oczywiście inaczej, ale wszędzie specyficznie. Jak donosiła Alicja [Babcia Ala] grzybów potrafiło nie być wcale, niezależnie nawet od opadów. Moja knieja także grymasiła, ale ostatecznie było nieco lepiej.





Prawdziwków już nie ma. Podgrzybki pozostają w wyraźnym regresie. Jedynie skromny kilogram właśnie mi się z trudem udał.








Opieńki miodowe spóźnione o całe trzy tygodnie. A maślaki z ulubionego miejsca właśnie dają sygnał rychłego wysypu. Tak, wysypu. Ocknęły się po niewczasie. Z wyjątkiem opieniek trwa jednak właśnie wydłużona przerwa operacyjna. Mam nadzieję i czekam na ostatni ruch. Tymczasem zajmują mnie trochę opieńki. Ale tu znów było nietypowo – krótka, szybka, mocno opóźniona akcja.






Początek listopada – na to czekam, naiwnie? ...

Krótki spacerek, ale same starocie dziś znalazłam. Chyba trzeba poczekać na nowy wysyp...bo liczę, że to jeszcze nie koniec na ten rok.

Nie wytrzymałam i dzień zaczęłam w lesie
Zbiór symboliczny

ale co sobie pochodziliśmy po lesie, to nasze













Gdyby ktoś miał ochotę, można jeszcze nazbierać jagód

To mój dzisiejszy zbiorek w tym 12 prawdziwków i 3 kozaki babki.W lesie byłem sam grzybki w starszym wieku ale zdrowe.1 prawy został w lesie stary i robaczywy.Pogoda dopisała chopć jak jechałe to zaczął padać deszcz ale szybko przestał.

Gratuluję wszystkim zbiorów, spacerując znalazłam tylko takie coś do oglądania:



Miał jeszcze kilku braciszków, to po prawdzie pierwsze muchomory, jakie widziałam w tym roku.

Dziś las dosyć hojnie nas obdarował w opienki. Poza tym kilka prawdziwkow maslakow i podgrzybków. Miejsce zbioru to Puszcza Kozienicka.

Poszłam do lasu z koszykiem. Po drodze musiała mnie widzieć dalsza sąsiadka, bo przybyła za mną z wielką siatką z biedronką , a tu grzybów ni ma. Na początku jeden podgrzybek na podpuchę, potem jeden koźlarz i w powrotną stronę znowu podgrzybek, więc straciłam się po angielsku na drugą stronę lasu, gdzie nie rosną maślaki, prawdziwki i koźlarze w takich ilościach jak w tym pierwszym miejscu, tylko podgrzybki. Trzy godziny łaziłam po tym lesie, a efekt mizerny


Kania mi się trafiła, gdy już wychodziłam z lasu. Tak jak Paweł pisze dziwaczny ten rok, to moja pierwsza kania w tym roku, a jest koniec października, maślaków w ogóle nie było z wyjątkiem jednego w moim ogrodzie, koźlarz pierwszy w tym roku.

Po raz kolejny powtórzę: "dziwny ten rok"... Tak jakby się wrzesień kończył. Wreszcie pojawiły się pierwsze "czerwone":


Kozaki na ścieżkach na działce się trafiają:

w lasach pojedyncze sztuki - szkoda nóg i czasu na chodzenie.

Za to mieliśmy wysyp kani na łące na przeciwko:





Nauczeni doświadczeniem zbieraliśmy maksymalnie 1 wiadro na raz, bo tyle moja super suszarka (jako jedyne urządzenie przeżyła pożar domu i działa) na dobę wysuszy.
Kanie świeżo załadowane:


I po ususzeniu:

Były tak grube, że suszyłam na 3 tackach zamiast 6-ciu...

Mam tego suszu dużo, chętnie się podzielę.

Małgosiu u mnie tylko schaboszczaki z kani a o suszeniu nie słyszałam? Potem tak traktujesz kanie jak i inne grzyby suszone?

Ja co prawda nie Małgosia, ale u mnie proszek z suszonych kań świetnie sprawdza się jako zagęszczacz sosów do mięs

Kasiula - mam jeszcze połowę słoika tego proszku z ubiegłorocznych sów.
Potwierdzam, taki sos nadaje unikalny smak mięsnym daniom

Ja też nie Małgosia . Suszę całe kapelusze, potem moczę w mleku i robię jak kotlet po wiedeńsku: mąka, jajko, mąka, prawie nie ma różnicy w smaku, świeże czy suszone.

Ostatki pierwszy raz spróbowałem mleczaja jodłowego smaczny i nie gorzki jak nie którzy opisują.

Nic grzybiarza tak nie cieszy, jak grzyby na swoim własnym terenie, choć to tylko opieńki. A w tym roku są bardzo jakościowe, bo bez żadnego robaka. W innych miejscach jest ich więcej, ale pozyskiwanie pozostaje też tam dużo trudniejsze. Poza tym byłoby niegodziwie zebrać gdzieś, może ubiec w tym kogoś zainteresowanego, a u siebie …zmarnować.





W dawnych czasach, gdy nie było niczego, gospodarze wsadzali do okalającej siedlisko ziemi to, co mieli – wierzbowy patyczek, samosiejkę jesionu, klonu lub topoli. Urozmaicanie siedliska po nowemu oznacza i uwzględnia wycinkę podmurszałych wierzb. Zostaje po tym wszystkim masywna karpa i obietnica rychłego grzybobrania trwającego przynajmniej kilka lat.





W tym roku stare, tradycyjne śliwki węgierki i także stare odmiany jabłoni nie rodziły owoców. Fotowoltaika wypracowała zapewne nadwyżkę. Suszę więc opieńki, bo odkryłem, że to znakomite kulinarne rozwiązanie. Polecam każdemu, kto jeszcze tego nie robi, choć pewnie takich niezorientowanych w temacie Forumowiczów nie ma. Znakomity wkład do pasztecików, pierogów, krokietów. Świetny komponent do łączenia z kapustą kiszoną.





Tak więc wyszło 2/3 koszyczka, plus wszelkie małe gniazdka, które będą podrastać w dniach kolejnych.

U mnie też dziwny ten rok w grzybobraniu. W połowie lipca przez kilka dni dosypało prawdziwka, ale większość była robaczywa, nawet maluchy były zamieszkałe. Teraz niby pada, niby ciepło, ale trzeba się uchodzić, żeby coś uzbierać. Mieszkam obok lasów i lubię codziennie zrobić sobie mały spacerek, wczoraj zauważyłam, że od strony nasłonecznionej lasów w trawie pojawiają się maślaki i rydze. Może jeszcze coś będzie. Zobaczymy, pogoda piękna, jest nadzieja do czasu aż złapią przymrozki.

Już po spacerku. Las jest piękny o tej porze roku. A grzybów mało.

Dziś zaliczyłem las z grzybami t.prawdziwkami 10 szt.i podgrzybkami prawie 3 koszyki.Część już jest obgotowana do słoiczków,część się suszy.Wypad zaliczam do udanych.Dodam że prawdziwki starsze a podgrzybki w większości małe.Może tak w niedzielę jak nie bedzie padało.

Łojeżu jakie piękne, zazdroszczę. U nas chyba już tak nie wysypie, trochę za mało czasu.