dziś zacznę od trudnej , opornej rośliny - na pewno nie da się tego kupić. .......
Warta jest by poświęcić jej parę słów - dawno temu, czyli przed 1994 /jeszcze żył mój mąż/
pojechaliśmy do hobbysty do Czechosłowacji / tak to się nazywało/ - blisko, bo 100 km stąd.
O internecie czasem się poczytało
a list te 100 km szedł tydzień, lub dłużej.
W każdym razie trudno było się umówić na wizytę....
po perypetiach udało się zrealizować spotkanie - gospodarz przemiły, szczery / niestety
też nie żyje od ponad 10 lat/
- biegał po swoich włościach zbierał roślinki, kubeczki... powtarzając "masz, masz" i napełniając
następne skrzyneczki /które na granicy było jakoś schować/
okazało się, że NIE CHCE koron, bo... ma tyle roślinek, że może rozdawać
no dobra, starczy opowieści - w każdym razie od Niego mam to :
Eriogonum ovalifolium o którym mowa, Czesi rozmnażają takie oporne rośliny z nasion przywiezionych z "Angertyńska", u nas kwitnie ale nie ma owadów, które by mogły te kwiaty
zapylić, próbowałam co roku sadzonkować i wiosną i jesienią, no i miałam z 5 sadzonek
ukorzenionych za te 20 lat !!!!
duża pierwotna kępa już padła, ale odrost rozwija się i jedna sadzonka poszła na inne miejsce
- w każdym razie nie mam zdjęć z okresu jej świetności, szkoda..
miałam inne E.ovalifolium - białe, jeszcze inne, ale m i a ł a m
a to tez Eriogonum umbellatum - nasz krajowy pokoślin, obłędnie się rozpanoszył
i trzeba pilnować by nie zarósł skarpy
widoczki