Doczekałam się nowych szkieł - trwało to i trudne było jako wyczyny naszej służby zdrowia przerastają granice
wyobraźni Oczy próbowały się zgrać ale , że + 2 i -3 nie mogły znaleźć platformy porozumienia czyli było coraz
gorzej. Dal przestała być wystarczająca, z odległości 7 - 10 m już nie dało się rozpoznać czy mój gość to wróbelek
czy makolągwa czy rudzik, a bliż... w drugim oku..... z czytaniem coraz trudniej, małe chwaściki unikały zagłady
no i prywatna lekarka ustawiła zlecenie, a troszkę poprawił technik, który bywa w zakładzie raz w tygodniu.
Technik
i cud ...... mimo, że zakład optyczny uprzedzał, że powinnam
się przyzwyczaić....... teraz powinnam się przyzwyczaić je zdejmować - super , inny świat
Ale..... jednak progresy i te z wyższej półki, czyli droooogo, ale warto było
" Drzewa umierają stojąc "
no właśnie, wczorajsza wyprawa do Lwówka - uwidoczniła różnice sprzed paru dni, więcej ginących szarych, brązowych
drzew, lepiej nie patrzyć na boki, wyschnięte pola, łąki
a ogród ? nie da się podlać takiego obszaru. Ustawienie prysznica w danym rejonie na pół godziny właściwie nic nie
daje, wystarczy po chwili sprawdzić, jak głęboko gleba przemokła..
Skupiam się na ratowaniu skarpy północnej, bo tam jest szansa na ratunek
Najskuteczniejsza metoda i tańsza to ustawienie strumyka wielkości podobnie jak dolewa się śmietanki do kawy....
i krok po kroku przemieszczać się od roślinki do roślinki, zruszając ziemię wokół nie by woda wsiąkała a nie spływała.
Przypomina to trochę przekopywanie ogrodu łyżeczką.
W innych rejonach kraju bywają deszcze... tu trudno powiedzieć, że padało - od dwóch miesięcy padało 3 razy -
razem 2 godziny - a o deszczowych dniach od 2 lat nikt tu nie słyszał.
Staw .... jeszcze z 5 cm wody i ..... błotko - skutek burzy sprzed 3 dni - a lało 15 min, spływa woda z wyższych
rejonów, stąd przybywa w stawie szybciej niż po spokojnym deszczyku parę godzin
Zrobię może w końcu parę fotek...
Ale frajda.... widzę, co piszę / a nie domyślam się co napisałam /