Forum Ogrodnicze Oaza

Coral S.



Carnation B.




Był deszcz i wszystko zmyte. Po deszczach spryskam jeszcze raz.

Tylko one takie wyrywne, inne w różnych fazach zaskoczyła mnie Rudba Plena i Serena Pastel




W tamtym roku trzy pąki, a tu taka niespodzianka. Inne ledwo wychylają nosy a kilka nic nie wychyla i sprawdzałam czy jakieś pąki w ogóle mają.

MARRY jak głębokie doły kopałaś na tej nasze glinie, gdy sadziłaś piwonie. Próbuję ocenić ilość potrzebnego kompostu do wymieszania z glebą.

Alicjo, na rabatach gdzie rosną róże, byliny w tym piwonie nie dominuje ciężka i nieprzepuszczalna glina !
Od dwóch, trzech lat. Nie martwię się więc sadzeniem.

Rabaty są 10-15 cm nad ziemią,

Miss America w patykach


glina z nich została wydobyta, posegregowana (na nadającą się do zmieszania i nie) wymieszana z ziemią od ogrodnika lub z worka i kompostem - gliny musi być co najmniej 1/3.
Taką mini rabatę zrobiłam jesienią dla Bartzella, weszłam na łąkę. Ziemia na szpadel została wybrana i posegregowana doszedł piasek, ziemia beztorfowa i kompost, deska oddziela od łąki, widać połowę jej szerokości druga połowa w ziemi.




Jeśli nie pasuje do działu to Jola przeniesie

Przy okazji możemy zobaczyć kawalątko Twojego ogrodu.
Niech no zgadnę, po co te patysie...
Mam podobne konstrukcje, trochę bardziej hm, improwizowane.
Dziś rano opryskałam co pospieszniejsze piwonie fungicydem, troszkę przeterminowanym, ale taki miałam. I tak muszę powtórzyć akcję, jak mocniej wybujają nad ziemię te piwonie, głównie chińskie odmiany, które dopiero w czerwonych kłach, a nawet ledwo przebijają podłoże.

Aniu patyki z powodu kosów i Lisi która wprawdzie nie kopie ale chodzi po rabatach, jak wszystko zarośnie to przestanie.
Twoje burki też chodzą ?

Oczywiście, że chodzą, choć teraz będąc w wieku mocno poważnym, przeważnie nie niszczą, chodzą jakoś tak ostrożnie stawiając łapy, z wskazaniem na przeważnie.
Ale owszem, jak zwęszą takiego bezczela kota, zdarza się im rozpędzić i wtedy wychodzący spod ziemi pęd lilii czy piwonii właśnie nie ma szans.
Kosów to chyba patyki nie odstraszą? One u mnie piwonii nie "koszą", natomiast nagminnie ucinają pąki magnolii.
Natomiast moja zimowa zmora, gawrony, zabawiają się znacznikami i znajduję je potem (znaczniki, nie krukowate) kompletnie bez związku z pobliskimi roślinami. Na przykład znacznik Lemon Chiffon leżał w różach, a ja zachodziłam w głowę, co to za wyrywna piwonia :



Odpukać, ma 5 takich obiecujących pąków, oby nie było powtórki sprzed roku, to opłaci się na niej oko zawiesić.

Okazuje się że jest ratunek dla piwonii i kwitnących drzew, ochrona przed przymrozkami.

Dzięki grupie piwoniowej PM, odwiedza ja mnóstwo osób i tylko jest o piwoniach, wielu min. dzieli się swoim doświadczeniem, z takimi niedouczonymi ogrodowo jak ja, czym pryskać i jak ratować rośliny.

Na przymrozki jest oprysk Asahi SL - dziewczyna stosowała rok temu i piwonie przetrwały.
Teraz już nie zdążę ale można pryskać 12 godzin po przymrozkach, myślę też o brzoskwini.

Podał ktoś preparat Limocide 3 w 1 sprawdza się też na róże.

No i bakterie Bacillus subtilis którymi już pryskałam.

Może to wszyscy wiecie, może odkrywam Amerykę, ale dla mnie to są nowości i wypróbuję.

Zawsze myślałam, że Limocide 3 w 1 jest na szkodniki, a Bacillus subtilis na grzyby

No nie wiem, pryskałam wszystkie moje mrożonki rok temu tym Asahi i sukces umiarkowany.
Znaczy, żadna piwonia nie zmarzła "na śmierć", również lilie, jak się okazuje, przetrwały w stanie utajonym, czyli cebule - i teraz wypuszczają śliczne noski. Ale przemarznięte duże pąki kwiatowe nie ożyły, cudu nie było.
Zawsze można powiedzieć, że bez oprysku by było jeszcze gorzej.

Na razie wygląda, że moje piwonie wywinęły się, nocą nie było mrozu, mimo gróźb meteorologów. Chmury nas ocaliły.

Ja pryskam Asahi, a czy działa, czy to "na wiarę" - nie wiem.
O Bacillus na przymrozki nie wiedziałam, ale od tego roku stosuję. Po sezonie ocenię.
Teraz jeszcze polecają algi, głównie chlorellę, a także glicynę betainę.
Czas pokaże,
czy to handel nakręca popyt, czy te specyfiki są warte swej ceny.
U mnie dzisiaj mróz nie przekroczył 2 stopni, to żadnej tragedii się nie spodziewam.

Moje piwonie dopiero wychodzą z ziemi. Zeszłej nocy przykrył je śnieg. Dziś w nocy ma być u mnie -4. Chyba muszę je okryć.

Od jutra w lidlu piwonie:

...i mus jechać z rana do Lidla Zaintrygował mnie w opisie kolor pomarańczowy. Oczywiście nie mam na żadną drzewiastą miejsca, ale... choroba nieuleczalna.

To mogą być w sprzedaży właśnie drzewiaste? Jakoś wygląda na obrazku jak na kijku to pewnie to

Jolu, uważasz, że po tym oziębieniu należało by opryskać ponownie fungicydem? Mój ogród chyba się wywinie większemu przymrozkowi, dziś w nocy ułamek stopnia poniżej zera. Ale późniejsze nie były pryskane w ogóle, polecieć "über alles"?

Te drzewiaste ułomki gałązek w marketach często mają etykiety kompletnie bez związku z odmianą w doniczce, lecz tak zwana pomarańczowa najczęściej chyba rozmnażana to Kinkaku (Souvenir de Maxime Cornu).

Moim skromnym zdaniem, oprysk na grzyby w tej temperaturze nie zadziała, a poza tym nie pada, jest suche powietrze od tego północnego wiatru, to grzyby raczej nie harcują.

Ja pryskałam przed ochłodzeniem, gdy temperatury były przyjemne. Na razie idę w ekolologię, czyli Bacillus subtilis (Serenade), a te bakterie preferują ciepełko. Zresztą systemiczne środki na szarą pleśń to też raczej powyżej 10 st.C.
Nie wiem, może nadmanganian potasu do podlania nie obrazi się na niższe temperatury.

Aniu w Lidlu jak dotychczas sprawdziły mi się kolory. Fioletowa zakwitła amarantem, czyli można zaliczyć jako jasny fiolet. Dwie kupione w ub. roku miały etykietki: biel i ciemny róż. A że były z pąkami, które oczywiście wycięłam, ale je otworzyłam i w środku były płatki w kolorze jak trzeba.

Jagodko w ubiegłym roku były w identycznych opakowaniach i cena też się zgadza, a na zdjęciu część zdrewniałą widać - stąd moje przypuszczenie. Wtedy kolory były inne: biały, dwa odcienie różu i fiolet.

No i byłam w Lidlu. Piwonie były, niektóre z pączkami. Kolory różowe czerwone fioletowe i chyba jedna biała. Niektóre stan lekko agonalny. Nie było pomarańczowych niestety. Więc dałam sobie dwa razy po łapkach

Jagódko, dobra decyzja.