Forum Ogrodnicze Oaza

Od 25 maja zeszłego roku rządzi rodzeństwo:

Słuchajcie, mamy problem.
Nasz Florek nie umie zlazic po drzewach, wejdzie (przypuszczam, że ucieka przed innymi kotami), ale nie umie zejść. Może siedzieć cały dzień, a nie zejdzie. Mąż już kilka razy go ratował..a dziś wlazł chyba na 15 m, nie ma szans, żeby go ściągnąć. Przemoczony, przerażony, nie chce nawet o kawałek zejść niżej. Dzwoniłam na straż, powiedzieli, żeby czekać do wieczora , bo może zejdzie. Dodatkowy problem jest taki, że tam nie ma jak wjechać .
Może macie jakieś pomysły, jak go nakłonić do zejścia?

Zostaje ci chyba tylko zachęcanie go wołaniem.

Marzenko masz szczęśliwe kotusie.

Szafirku, musi sam zejść i zobaczysz że zejdzie, miałam podobnie.

Wołam, proszę i nic.
Marty, po jakim czasie Twój zlazl?
Już ciemno i serce mi się kraje

Aniu, i co z Florkiem?

Siedzi na drzewie. Dzwoniłam jeszcze wieczorem na straż, powiedzieli czekać do rana. Rano wezwaliśmy zwyżkę, ale tam nie ma dojazdu, a od sąsiada z placu za daleko i nie dała rady. Po 13-tej ma przyjechać ,,alpinista'' co chodzi po drzewach. Żeby jeszcze wytrzymał trochę, bo już osłabiony.

Jakieś wieści?

Alpinista jednak powiedział, że nie przyjedzie, bo mu się w pracy przedłużyło.
Zadzwoniłam znowu po straż i go zdjęli, choć nie było łatwo.


Odsypia biedaczek.
Łapki ma obolałe, a tak to w dobrej formie, zjadł, wysikal się i chciał na dwór! Nie wypuscilam, to się jeszcze trochę pokręcił i poszedł spać. Stres dla niego i dla nas ogromny. Co za kot ! Chyba trzeba drzewo zabezpieczać

Kamień z serca, bardzo się o niego martwiłam

Dziękuję

Może jakiś kołnierz z blachy na pień na wysokości, by nie dał rady wskoczyć?
W miejskim bloku to można po prostu nie wypuszczać, ale w domu z ogrodem - mało realistyczne.

Są takie zabezpieczenia


Na drzewie wygląda to tak


Kosztuje niecałe 20 zł.

Łatka wrote:

Aniu to zależy jaki kot. Wiem, że wypuszczając ryzyko jest ogromne. Moja poprzednia kotka Basia była mega mądra, choć raz po wypadku wróciła. teraz mam rodzeństwo i o ile szylkretowa dziewczynka jest super spokojna, wyjdzie na balkon, ewentualnie na chwilę zeskoczy i zaraz wróci, o tyle rudy, jej brat to szatan wcielony. Mimo kastracji stale teraz siedzi pod balkonem i głośno zawodzi, bo chce na dwór. To jest marcowanie jak nic, mimo, że jajka dawno wycięte. Wypuszczam go raz, dwa razy dziennie, bo inaczej rozsadził by chałupę - biega jak opętany, atakuje wszystkich i wszystko, warczy, zwala co mu stanie na drodze itd...

Szafirku ale cieszę się, że Twój kitulek w domku, że nic mu się nie stało

Marzenko, no właśnie marcowanie. A Florek też wykastrowany
Aniu, no właśnie jutro mąż będzie cos kombinował, bo tego szatana długo się nie utrzyma w domu.
Pospal trochę i znowu domaga się wyjścia a widać, że te łapy obolałe.

No to wspaniale, że kot w domu.

Dziękuję dziewczyny za wsparcie i miłe słowa
Kamień spadł mi z serca , że wszystko się dobrze skończyło.

Dla ochrony ptasich gniazd przed wchodzącymi na drzewa kotami zakłada się na obwodzie pnia na pewnej wysokości kolce takie jakie montuje się, żeby gołębie na budynkach nie zakładały gniazd i nie siadały. O TAKIE