TEMAT: Mój piękny bajzel

Mój piękny bajzel 09 Maj 2019 23:17 #656649

  • Zygowa
  • Zygowa's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1701
  • Otrzymane dziękuję: 10248
Wiktorio, Twój bajzel jest ... no, nie wiem. Szybko się uporaliście. To naprawdę "piękny bajzel".
Dla Mamy życzenia jak najszybszego powrotu do zdrowia. I oczywiście gratulacje, jeśli chodzi o egzamin ustny (dla mnie nawet odpowiedzi ustne to była katorga :cry3: )
Ciepełka :)

Edyta

strefa 7a
Za tę wiadomość podziękował(a): Pizza


Zielone okna z estimeble.pl

Mój piękny bajzel 11 Maj 2019 22:47 #656931

  • Pizza
  • Pizza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 583
  • Otrzymane dziękuję: 2828
Witam wszystkich, dobry wieczór :)
W końcu udało mi się wyskoczyć na działkę. Trochę popielone, posiałam ogórki już wprost do gruntu, wsadziłam lilie drzewiaste od babci, 10 sztuk sałat. Wyrwałam do końca rzodkiewki, bo już szły głównie w liście (już za ciepło dla nich w foliaku)… poza tym te, które już nawet wyrosły, były w większości straszliwie wygryzione. Przez co? Ano przez mrówki! Przyłapałam gadziny na gorącym uczynku, jak mi niszczyły śliczne, wyrośnięte rzodkiewki. Żeby one sobie chociaż kilka sztuk wzięły i zjadły całe - ale nie, trzeba kilkadziesiąt ponadgryzać w różnych miejscach, niech się od nich psują… Nosz naprawdę muszę się ich pozbyć, albo przynajmniej ograniczyć populację.
Dziękuję za życzenia dla mamy! Jest już w domu. :hug:

Część pomidorków czekała dziś przeprowadzka. A w zasadzie znaczną większość. W domu pozostało tylko 10-15 sztuk „awaryjnych”, gdyby kataklizm mi nawiedził te wysadzone.
Praktycznie całe swoje dotychczasowe życie spędziły pod sztucznym światłem i w stałych warunkach, więc… nie ukrywam, że się o nie boję. Ale mam nadzieję, że będzie dobrze. Widać, że już męczyły się w domu, w małych kubeczkach.



Tak się przedstawiały 5-6 godzin po wysadzeniu, wieczorem. Ściółki jeszcze im sporo sypnę, bo jest za malutko. Odstępy na oko, ale około pół metra. Oby było dobrze. Nie wiem, zielona jestem :wink4:







Wysadzone ogóreczki po ok. dwóch tygodniach (w sumie nie pamiętam, kiedy dokładnie były posadzone) przedstawiają się tak.





Truskawki wiążą :)



A (mokre) bratki cieszą urodą.











Podobnie zresztą jak orliki :D









Nieśmiałe roślinki podczas sesji już się schowały.



Jarzębina wabi wszystkie żyjątka :)



Nawet te mniej oczekiwane!

894e53f454322096gen.jpg



A w całej okazałości prezentuje się tak:



Jest jeszcze mała i młodziutka, ale jeszcze zrobię z niej królewnę, jeśli będzie chciała współpracować.
A z kolei ten krzaczor stanowczo potrzebuje nauczyć się umiaru!



…podobnie jak mszyce, które z jaśminowca rozlazły się wszędzie.





Piwonie działkowe testują cierpliwość :)



…podobnie jak ci państwo tutaj.





Moja chyba ulubiona azalia. No uwielbiam rośliny o białych kwiatach. Przepraszam, nic nie poradzę!



Po deszczu pewne stworki się obudziły.



…i ja się bardzo cieszę, że to nie moja roślina tutaj znalazła wielbiciela.



Szczególnie, że posadziłam dziś 10 sztuk takich oto panienek:



Tak swoją drogą… ktoś ma problem z siewkami iglaków?
Mi się tyle tego rozsiało wszędzie, że chyba tylko szkółkę założyć i zbijać fortunę.



Ale jakoś się nie dziwię, widząc, co się do mnie wychyla towarzysko zza ogrodzenia.



W przysłowiowej wolnej chwili zabieramy się z tatą za kończenie tego:



Do tego jest jeszcze „rama”. Będą trzy „kwietniczki” docelowo na ziółka.

A tu takie ogólne obrazki z dziś, podsumowujące :D



Ostatnio zmieniany: 11 Maj 2019 23:32 przez Pizza.
Za tę wiadomość podziękował(a): Gabriel, Łatka, Betula, Zibi77, anaka

Mój piękny bajzel 12 Maj 2019 08:08 #656955

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20114
  • Otrzymane dziękuję: 84044
Cześć Wiktorio w deszczowy ranek!
Naprawdę masz "imię mówiące", błyskawicznie zapanowujesz nad zapuszczonym kawałeczkiem świata.
Ta "nieśmiała" :rotfl1: roślinka, to śniedek baldaszkowaty, Ornitogallum umbellatum, w moim miejskim ogrodzie ekspansywny chwast. Wypiera "szlachetne" cebulowe i rozłazi się jak obmowa. Ma niewielkie cebulki dość głęboko pod ziemią.
Drugi raczej nieproszony gość, ślimaki, zasługują na potraktowanie niebieskimi granulkami, inaczej z twojej sałaty (i nie tylko) niewiele się ostanie. Ślimaki należą do nielicznych istot żywych, które uśmiercam bez skrupułów. Żrą moje lilie :mad2: - tego nie przebaczam!
Tylko uwaga na Pluszaczka - związek, na którym bazują wszelkie Ślimakole jest śmiertelnie trujący dla psów, a twój to maluszek i nawet mała dawka może bardzo zaszkodzić... Ale może nie jest takim potwornym obżartuchem, jak moje?

A propos lilii - prawdziwa miłość do nich jest moim spadkiem również po babci. Choć w tamtych czasach nie było wyrafinowanych hybryd, jak OT, które dostałaś od swojej. Bo "drzewiaste" to oczywiście określenie handlowe, są to krzyżówki lilii orientalnych z trąbkowymi. Po obu rodzicach dziedziczą niesamowity zapach, po trąbkowych - siłę wzrostu, a krzyżówki dają wielkie spektrum barw. I z mojego doświadczenia są to najwytrzymalsze, najbardziej odporne na nieodpowiednią glebę czy błędy ogrodnika lilie. Mam nadzieję, że się polubicie.
Białe odmiany też są, oczywiście ;)
Za tę wiadomość podziękował(a): Pizza

Mój piękny bajzel 12 Maj 2019 21:50 #657161

  • Gabriel
  • Gabriel's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1485
  • Otrzymane dziękuję: 3118
Twoja działka wygląda lepiej, niż niejedna uprawiana od lat. Ogrom włożonej pracy i widać efekty :) Wszystko dobrze rośnie.
Niestety, fortuny zbitej na iglakach nie będzie, bo to jest raczej skrzyp polny. ;)
Ślimaki są groźne dla upraw, ale głownie te gołe. Jeśli nie masz ich w okolicy, może obędzie się bez granulek.
Jak tylko się ociepli, wszystko zapewne ruszy jeszcze bardziej, niestety chwasty też :P
Za tę wiadomość podziękował(a): merlin, Aggi, Pizza

Mój piękny bajzel 18 Maj 2019 01:35 #657954

  • Pizza
  • Pizza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 583
  • Otrzymane dziękuję: 2828
Gabrielu, dziękuję pięknie za pochwałę i za rozwianie moich marzycielskich wizji :P Oczywiście, już się iglaków zachciało.

Łateńko, tak swoją drogą... to chyba mi ktoś już zidentyfikował tego śniedka. Jeszcze zanim zaczął kwitnąć. Może nawet to byłaś Ty :laugh1: Ale na śmierć zapomniałam. Faktycznie, to to.
Ale powiem szczerze, że nie zaobserwowałam u niego jakichś głębokich cebulek - raczej przy próbie wyrwania wyłazi "gładko" cała kępa, cebulki małe i wychodzą bez problemów. Albo może się łudzę, że tak jest, a niżej jeszcze coś zostaje i nikczemnie sobie czeka.

Póki co ślimaki nie czynią żadnych szkód :) Owszem, na paru roślinach je znalazłam, ale jak już, to na sporych (np. róży), którym za bardzo już nie były w stanie zaszkodzić, albo na... nie moich, np. trzmielinie czy kokoryczce sąsiada, które są tuż przy płocie. Sałatą są póki co kompletnie niezainteresowane. Jedyne co mnie zirytowało, to jak jeden siedział na młodziutkim drzewku owocowym, ale nie dojrzałam na nim żadnych uszkodzeń. W foliaku w ogóle ich nie zaobserwowałam.

Mój pies na smyczy niczego nie ruszy i całkowicie ignoruje wszelkie "zakazane smakołyki", ale puszczony luzem - i owszem, leci jak głupia, wszystko trzeba wywąchać i wypróbować, a jak się da zjeść to już w ogóle ekstra. :happy4: Żeby ona chociaż oddawała. Nieee. Jak się nakaże jej oddać, to jest tylko bardziej podekscytowana i załącza jej się tryb turbo, bo wiadomo, że najfajniej, jak człowiek sobie za nią musi pobiegać.
Więc wolę unikać wszelkich środków na ślimaki, póki nie są niezbędne. Może jakoś się uda żyć z nimi w zgodzie. Tym bardziej, że... cóż, jestem miękka klucha co do mordowania takich większych żyjątek i mi zwyczajnie ich szkoda. Urocze są. Może zmienię zdanie, jak mi wyżrą jakieś cenne rośliny.

Udało mi się dzisiaj wyrwać na dłuższą chwilę na działkę i trochę porobić. Wciąż jest oczywiście bardzo dużo do zrobienia… ale tak już chyba będzie zawsze, więc trzeba się przyzwyczaić. ;)
Nie robiłam jakoś bardzo dużo zdjęć, ale przez ostatni tydzień, kiedy przychodziłam na działkę głównie podlewać i do domu, troszkę się nazbierało, więc wstawię.
Mogę się pochwalić, że zdałam ustny angielski (choć nie z jakimś oszałamiającym wynikiem - 70%, ale patrząc na to, jaką łapię blokadę na mówienie w obcym języku pod wpływem stresu, jestem z siebie całkiem zadowolona). Została mi tylko jedna matura pisemna w poniedziałek i… wakacje. A tak dokładniej to robota. Trzeba zarobić na przyszłe studia. Od razu po maturach lecę na szkolenie, bo pracę już sobie właściwie załatwiłam. Nie jakąś niesamowitą, ale jak na chwilówkę - całkiem przyjemną, będę siedzieć i klepać dane w komputer.
Z mamą powoli coraz lepiej. Nawet dzisiaj zdecydowała, że też pojedzie na działkę i tak wyruszyliśmy w czwórkę. Ja, mama, tata i pies. Dla mamy oczywiście krzesełko i dyrygowanie, choć i tak uparła się pod koniec, żeby coś zrobić i podlała mi roślinki.
Jestem wyczerpana, pogryzły mnie komary i mrówki i zestresował nalot kleszczy, które znalazłam na futerku psa. Szczęśliwie jeszcze niewbite.
No to zdjęcia. Na początku pokażę, jak pomidorki przetrwały tak drastyczną zmianę w swoim życiu.

13.05.2019





Papryczka.



Bób, oczywiście solidnie zachwaszczony. Ale już całkiem duży.




Ogólny rzucik z tego dnia.



Posiane na szybko arbuzy (tylko dwa - Złoto Wolicy, Rosario), melony (Charentais, Melba), cukinie (Lungo Bianco, Atena Polka, Romanesco), fasolka szparagowa (Złota Saxa, Saxa, Korona, Liwia i jakaś fioletowa bez nazwy), dynie (Lungo di Napoli, Hokkaido - Uchiki Kuri, Bambino, Butternut), cyklantera. Dynie poszły na kompostownik, który zrobił się już całkiem sporą stertą wszystkiego. Zobaczymy, jak tam sobie poradzą i czy w ogóle wykiełkują. Nasion dałam na wszelki wypadek więcej niż trzeba.
Z ogórków siałam: chiński wężowy, Śremski, melonowy.



Dzień kolejny, 14.05. Tu na działce mnie nie było, za to mam kilka zdjęć. M.in. mój widok z okna na piwonię, która być może niedługo zechce otworzyć pączki :)



Szczypiorku to mi nie zabraknie…





A tu już zdjęcia z dziś :)
Rumianek rozrósł się, że ho!



Pohakałam przy kwasolubach.



…i między innymi też w foliaku. Bób się ładnie rozrasta, chyba zaraz planuje kwitnąć, ale mógłby się pośpieszyć.



Mam nadzieję, że to zaczątki kwiatów :)



Ale nie wszędzie udało mi się pohakać. Tu np. nawet nie zaczęłam jeszcze, bo to bardzo drobiazgowa robota i aż mi się na myśl o niej zakręciło w głowie.





Za to niektóre miejsca są już tak prawie-prawie że ogarnięte. Ta kępa zielonego przed różą to mój wysiany chyba w marcu szczypiorek czosnkowy i siedmiolatka… no ładnie wyszła, chyba nawet za ładnie.



Wyszły już dwie z sadzonych lilii drzewiastych.



Nie mogę się nacieszyć tymi truskawkami :) Obłędne są, już tak obficie kwitnąć. A dopiero co były wsadzane…



A tak swoją drogą… ogórki mi już wschodzą, te siane wprost do gruntu ze dwa tygodnie temu. Całkiem ładnie. To ten ogórek wężowy.



Sałaty ładne, póki co nic ich nie żre albo nie widzę. Albo wolę nie widzieć. :happy3: Różnie to bywa. Ale wydaje się, że jest OK.



A jeśli o kokoryczkach mowa, to ściągają ogrom wszelakich owadów bzyczących.







Kolejny argument za zachowaniem tej jarzębiny. No, no powiedzcie… czy to nie wygląda romantycznie? ;)



Działka w trakcie ogarniania, kolejne koszenie. Zwróćcie uwagę na to piękne niebo.



Jakby mi ktoś zarzucał, że psicy nie widać :P



Mały rzucik pod dziwnym kątem :D Przepraszam, jestem fatalnym fotografem i nie umiem trzymać tej komórki prosto.



Tata odpoczywa z „psem obronnym”.



Ale ma święte prawo ;) Bo narobił się przy impregnowaniu tych cudeniek. Po wyschnięciu będą składane w kwietniczki, czy może zielniczki.



No i węża kroplującego pomógł rozłożyć, coby się na moje pomidorki woda nie lała przy podlewaniu.





Ruszyły prace nad prostowaniem wierzby, bo jest ładna i nie dam jej się tak brzydko zginać. Dziś ucięty został tylko taki konar, który najbardziej ściągał ją do tyłu. Rana zabezpieczona maścią.



Jeszcze co najmniej jeden konar będzie do wycięcia, poza tym muszę sobie skombinować drabinę, wleźć i przyciąć szczyt oraz czubki, żeby zaczęła się zagęszczać. Ale nie od razu, bo to chyba byłby za duży szok dla drzewa.



Planuję finalnie zrobić mniej więcej coś takiego:


wierzba.jpg



Maliny miło zaskoczyły i mimo zaniedbania oraz przesadzenia, co z pewnością mocno przeżyły po tylu latach, już widać kwiatki.



Swoje śliczne listki pokazuje powolutku morwa.



Dzisiejszy rzucik.

Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka, Betula, Zibi77

Mój piękny bajzel 18 Maj 2019 09:44 #657981

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20114
  • Otrzymane dziękuję: 84044
Wiktorio, nie komentuję uprawy warzyw, bo to kompletnie nie moja historia.
Mam nadzieję, że sunia ma porządne zabezpieczenie antykleszczowe, moje od lat noszą Foresto - kleszczy zatrzęsienie. Na takim kudłaczu, jak Twoja, mają jak w raju.
Za tę wiadomość podziękował(a): Pizza

Mój piękny bajzel 18 Maj 2019 10:10 #657989

  • Betula
  • Betula's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Marki/W-wa
  • Posty: 4201
  • Otrzymane dziękuję: 13292
Dziewczyno! Ależ Ty pracowita jesteś :bravo:
Pozdrawiam
Bea
Za tę wiadomość podziękował(a): Pizza

Mój piękny bajzel 20 Maj 2019 02:43 #658298

  • Pizza
  • Pizza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 583
  • Otrzymane dziękuję: 2828
Ja, pracowita? :oops: Dziękuję bardzo, ale to chyba nieporozumienie :devil1: Fakt faktem jak już do czegoś przysiądę, to nie odpuszczę, dopóki tego nie skończę. Ale jak już skończę, to jestem jak martwa i tylko położyć się i spać. Nawet obiadu nie zrobię, ot co.
No i wszelkie objawy lenistwa widać u mnie chociażby w tym, że wszystko co się da, będzie miało u mnie ściółkę. No... nie znoszę pielić, przyznaję się bez bicia. Jakiś tam duży chwaścior wyrwę, i owszem, ale żeby siedzieć i dłubać maleńkie chwastowe sieweczki... brrr.

Łateńko, tak, psica "na porządnie" nie złapała kleszcza chyba od kilku lat. Co najwyżej jakieś po niej łażą, ale żaden się jeszcze nie wbił. Ma obrożę zaleconą przez weterynarza, kropelki i jeszcze jest psikana po zasłonięciu pyszczka takim odstraszaczem robactwa jak dla dzieci. Po powrocie bez przeglądania futra ani rusz.

Za mną sporo pracy… w sobotę spędziłam na działce, lekko licząc, 11 godzin. Jestem strasznym wodopijcą i potrafię wypić dwa lub trzy razy tyle, ile „człowiek pić powinien”, ale przez pracę w tym ukropie chyba pobiłam sama siebie. :P
W foliaku już wszystko wysadzone. Mam nadzieję, że się ładnie poprzyjmuje i będzie cieszyć plonami.
Z bite 2 godziny albo i więcej jednym ciągiem zajęło wstępne ogarnięcie tego kawałeczka ziemi. Wcześniej tu była wrzucona cała zrywana darń… i tak to sobie leżało i zarastało chwastami. Myślę, że zmiana całkiem na plus. To wszystko co zagrabione to właśnie to, co trzeba było powybierać.



Efekt końcowy:



Wysypałam kwaśnym torfem cały teren dla kwasolubów. Tu docelowo na wierzch pójdzie jeszcze kilka worów przekompostowanej kory.



Zostawienie mojej mamy z wężem i poleceniem „no dobrze, chcesz coś zrobić, to podlej te tutaj porządnie” czasami różnie się kończy. Czasami nawet zrobieniem z borówek roślin bagiennych.



Już panikowałam, że wszystko zalane jak nic i będą problemy, ale… nie doceniłam pogody. W tym upale na drugi dzień z wierzchu wszystko wyschło.
A właśnie. Mam nowy element dekoracyjny. Pamiętacie te sztachety, które znalazłam w altance? ;)
No, przeszły sporą przemianę. I wyglądają teraz tak. Tu w trakcie montowania, jeszcze brak jednej strony.



Płotek od razu wzbudził olbrzymie zainteresowanie wśród ptaków, które przylatywały, MUSZĄC spojrzeć, co tam „te dwunogi” wykombinowały.



I tak mi przyszło do głowy… może zamontuję im na tym płotku w przyszłości poidełko, skoro im się tak podoba. Bo na budkę to on za niski, ma niespełna metr.
Z prac drewnianych zbiliśmy z tatą zielniczki.



Tak żeby ktoś nie zapomniał, że jesteśmy w bajzlu :P To szersze ujęcie.



Zielniczki po ustawieniu i przytwierdzeniu do siebie. Są ciężkie i solidne.



W następnej kolejności zabezpieczone agrowłókniną.



I takoż się prezentowały pod koniec.



…ale oczywiście wymagały jeszcze napełnienia podłożem.



Brak jeszcze lokatorów poza miętą z doniczki, która czekała na posadzenie. Ale ziółka niedługo tam trafią.

Mamy tyle gałązek wybieranych podczas pakowania trocin do worów, że nic, tylko zrobić ognisko. Ale takie „konsumpcyjne”, oczywiście. Z kiełbaskami i pieczonymi ziemniaczkami. Ale to jeszcze nie teraz.



Babcia pomogła wypielić to, nad czym ja sama już załamywałam ręce. I teraz jest całkiem przyzwoicie.



Tam w kąt już poszła magnolia ‘Betty’. Ma tam pełny wypiek ze wszystkich stron, spory kawałek tylko dla siebie. Niech rośnie.



Przy okazji, wylazła trzecia róża. A byłam pewna, że ją wycięłam i wykopałam odrosty. Nosz!
Ale z koniem się kopać nie będę, dokupię trzecią „osłonkę”, żeby pies się nie pokłuł. I niech rośnie.



Kto pamięta mój zapuszczony warzywniczek? :D Chwastowniczek.



Koperek rośnie w siłę. Póki co jest malutki i drobny.



W końcu zechciały się ujawnić iryski.







To chyba takie najpospolitsze? :)

Szparag już niezbyt do jedzenia.



…choć poskrzypki szparagowe chyba sądzą inaczej.


d6f9ed84815d5a47gen.jpg


34b4a7c83eda0788gen.jpg



Znaleźliśmy w altance sporo zraszaczy. No to postanowiliśmy wypróbować WSZYSTKIE :P Tu taki i zraszający, i z kroplowniczkiem.





Tu taki kręcący się dookoła. W sumie z pięć różnych zraszaczy znaleźliśmy. Widać, że to takie bardziej zabawki niż prawdziwe, fachowe zraszacze, ale i tak fajnie, że są. :D





Podjęliśmy próbę wyprostowania wierzby. Jak? Mocny sznurek i pieniek po drzewku. No i oczko do przywiązania. Czy z tego coś będzie? Nie wiem. Okaże się. Eksperymentować też trzeba, bo nudno by było ;)





A pies co robił podczas tej całej roboty?
Na krzesełku, leżaczku albo w cieniu na betonie. I tylko patrzy, co też te człowieki wyprawiają.





Dobranoc i miłego jutrzejszego dnia! W sumie już dzisiejszego, hehe.
Jutro mam ostatnie matury i w końcu będę wolna.
Za tę wiadomość podziękował(a): CHI, Betula, JaNina

Mój piękny bajzel 20 Maj 2019 07:01 #658306

  • CHI
  • CHI's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3996
  • Otrzymane dziękuję: 21506
Pizza, a co robisz w wakacje? Jak patrzę na Twoją pracę, to mam ochotę Cię zaprosić - odpracujesz w polu :P
Za tę wiadomość podziękował(a): Jaedda, Pizza

Mój piękny bajzel 20 Maj 2019 10:02 #658321

  • Pizza
  • Pizza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 583
  • Otrzymane dziękuję: 2828
Dziękuję za uznanie :oops: Doceniam :P
Ale ja chyba wakacji mieć nie będę, bo od razu po maturach czeka mnie szkolenie do roboty, a później robota - do momentu odłożenia w miarę sensownych funduszy na studia.
Za tę wiadomość podziękował(a): CHI

Mój piękny bajzel 02 Cze 2019 14:52 #660434

  • Pizza
  • Pizza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 583
  • Otrzymane dziękuję: 2828
Uff. No to trochę wątek zaniedbałam, to teraz będzie rozpieszczanie na maksa :D
Około 70 zdjęć wyszło. Myślałam, że się pochlastam, jak przyszło do wrzucania tego. Ale w końcu posegregowałam, ponazywałam, żeby wiedzieć, które jest które… i jakoś poszło.

Agresty działkowe ładnie obrodziły. Śmieję się, że będę robić agrestówkę.




Owocki ałyczy są coraz większe.




Tu akurat ogródkowe :) Ale aronii też trochę będę miała.




Żółte donicowe poziomki są już do podjadania. Mięciutkie i pyszne.






Mój największy bakłażan ma już swoją doniczkę. I dobrze, bo większość maluchów mrówki przegryzły mi tuż przy ziemi… myślałam, że pozabijam gadziny.




Ale jakieś maluchy mimo wszystko mam :)




Podobnie sprawa ma się w przypadku papryk, też najmniejsze sztuki zostały zwyczajnie wyżarte przy ziemi. Ale zawsze mam ciutkę większe. Tu chyba Carolina Reaper.




Do donicy trafiła moja jedna największa Habanero, pokazywałam ją wcześniej, jak była jeszcze dużo mniejsza. Niestety mrówki jej nie oszczędzają, obecnie zauważyłam, że w doniczce zalęgło jej się mrowisko… mam nadzieję, że nie są w stanie zaszkodzić tak dużej roślinie.




Wiele np. siewek cukinii mi te gadziny wygryzły i przyłapałam je nawet na gorącym uczynku. Jakieś nowe wychodzą, mam nadzieję, że mrówy dadzą już spokój.



Podobnie uszkodziły wiele siewek fasolki, na szczęście jej „zapobiegawczo” wysiałam i tak dużo za dużo.




Tam gdzie mokro pomiędzy fasolką, to jest posiana już nowa rzodkiewka, odmiana Galaxy :)




Tu rodzynek brazylijski ‘Aunt Molly’.




Bób wreszcie wziął się za siebie i zaczyna pięknie kwitnąć. Mam nadzieję, że będą z tego równie piękne strączki. Zresztą… pszczółki latają i zapylają aż miło popatrzeć.












Borówki pięknie kwitły i zdaje się, że będą z tego teraz piękne owocki.






Coraz większe są ogórki.




Pomidorki. Myślę, że widać sporą różnicę. Pierwsze zdjęcie najstarsze, ostatnie najnowsze. Przedwczoraj były podwiązywane i zasilane uniwersalną mączką poleconą mi w centrum ogrodniczym, „Westland Fish, Blood and Bone”. Cóż, powiem tak… na działce miałam podczas sypania zapach karmy dla rybek. Ale pies zwariował i gotów był szamać ziemię.



Tu widać Megagronka, nieszczęśnik bardzo mocno już wołał o podwiązanie.




Gagatki rosną i rosną…






A tu już trzy najnowsze zdjęcia. Zaczyna się powolutku robić mały busz :)




Caniles, ten sam co na pierwszym zdjęciu.




Widać już pierwsze pączki kwiatowe :D




Posadzona została rukola, czyli moja ulubiona zielenina do wszystkiego, którą nie wiedzieć czemu moja rodzinka gardzi :P Więc cała zawartość tej kastry będzie do podżerania przeze mnie. Tu zaraz po posadzeniu, jest już większa i ładnie rośnie.



Bardzo zachwyca mnie rumianek! Jest śliczny. Aż ciężko uwierzyć, jak szybko się rozrósł.








Bratki też zdecydowanie dają radę!








Iryski.






Za oknem cieszy ogródkowa piwonia.






Te działkowe już w sporych pączkach. Może niedługo je zobaczę :)




A tu prześliczna piwonia na zaniedbanej działce obok mnie, wychyla się do mnie przez ogrodzenie. No cudna jest.




Kwiatów mi zresztą przybywa. Tu np. takie maleństwa, które ujęły mnie nektarowym zapachem.




No i orliki! Jeszcze nie przekwitły i dają radę.




Tacy panowie mi wędrują po działce, ale na szczęście, o dziwo… nie zauważyłam ich jeszcze na żadnych warzywach.




No, sałaty mi padły, ale to nie z winy ślimaków. Mrówki przegryzły (znowu), miały pod sałatami kolejne mrowiska. Dosiałam, może „coś” jeszcze urośnie. A jak nie, to mam tu taki awaryjny mix sałat w ogródku. Typ „baby leaf”, taki tylko do skubania.




Szczypiorek czosnkowy mi przepięknie rośnie. Wygląda bajkowo.




Na działce za to rośnie w siłę taka oto siedmiolatka:



Wyrwałam jedną przypadkiem przy hakaniu. Ma taką „mikro cebulkę” trochę przypominającą pora na dole. I taki cudny, cebulowo-szczypiorowy zapach. Genialna!

W zielniczku wszystko przyjęło się i rośnie. W pustych miejscach była wysiana bazylia (najwyższe na górze) i szpinak. Już wschodzą.




Na wzmocnienie w wiadrze robi się dla roślin taka oto gnojóweczka. Skrzyp i widzę, że się jakiś jeden rumianek tam zaplątał.




Niedługo będę wsadzać też kamczatki. Wyczaiłam je za grosze i będę miała 7 krzaków. Są już bardzo ładne, rozkrzewione i z owocami. Niektóre już dojrzałe, miałam okazję spróbować. Zszokowało mnie, jak bardzo każda odmiana różni się smakiem, bo każda z tych siedmiu to inny krzaczek. Najsmaczniejsza (chyba Aurora) to jak dla mnie chyba nawet smaczniejsza borówka pod względem smaku.




W międzyczasie powolutku prostuje się wierzba.




Tak wygląda kawałek, który wcześniej pokazywałam zaraz po sprzątaniu :) Tu gdzie była sama darń.




Wyściółkowałam borówki. Zabrakło mi w pewnym momencie kory i podsypałam ostatni skrawek trocinami. Więc wyszło takie śmieszne, dwukolorowe „coś” :D




Tu są najbiedniejsze maleństwa, sklepowe zabiedzone krzaczki. Ale już ładnie odbiły, jak je sadziłam to właściwie mimo późnej wiosny nie miały liści. Albo miały same chore, usychające.




Oczywiście mnie też nie oszczędzały ulewy. W najniżej położonym miejscu na działce to dalej ziemia jest taka, że jak ścisnąć w dłoni, to można wycisnąć jak mokrą gąbkę.




Tu trochę widać, jak mokro było nawet w foliaku. Wilgoć przeszła tu dołem aż do ścieżki.




W altance mam w niektórych miejscach po prostu kałuże.




No ale cóż, „płynie się dalej”. I tak nie było u mnie żadnej tragedii.
Wzięłam się za obniżanie ścieżek. Na razie tylko kawałeczek, bo roboty z tym a roboty. Potem będą albo wysypane jakimś żwirem czy kamykami, albo wyłożone betonowymi klockami… jeszcze nie wiem.




We wszystkim mi dzielnie towarzyszy psinka :)








…a czasem i inne żyjątka ;)












Na koniec kilka ogólnych rzutów na działkę z okresu tych około dwóch tygodni:




Folia okrywająca wcześniej ogórki jest wyłożona tutaj do wysuszenia na słonku :)







Pozdrawiam! ;) I wybaczcie zwłokę. Mam szkolenie do roboty i ilość materiału do ogarnięcia jest... spora. Kilkaset kartek mi kazali wykuć do egzaminu, a do tego jeszcze praktyka. :laugh1: A najgorsze, że większość z tej teorii i tak... nie jest konieczna na co dzień we właściwej pracy, tylko na egzaminie o to pytają.
Za tę wiadomość podziękował(a): Jan4, Łatka, CHI, Jaedda, anaka

Mój piękny bajzel 02 Cze 2019 16:59 #660440

  • Jaedda
  • Jaedda's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 533
  • Otrzymane dziękuję: 3166
Ależ wszystko u Ciebie pięknieje w oczach :)
Za tę wiadomość podziękował(a): Pizza

Mój piękny bajzel 02 Cze 2019 18:34 #660449

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20114
  • Otrzymane dziękuję: 84044
Wiktorio - wyrazy uznania!
Za tę wiadomość podziękował(a): Pizza

Mój piękny bajzel 22 Sie 2019 22:28 #673398

  • Hiacynta
  • Hiacynta's Avatar
  • Offline
  • Administrator
  • gg 9117859
  • Posty: 14122
  • Otrzymane dziękuję: 10444
Wiktorio, jestem pełna podziwu, pięknie i elegancko zrobiło się u Was. Czy pomyślałaś już o jakimś przytulnym zakątku koło altanki na picie kawy?
Za tę wiadomość podziękował(a): anaka

Mój piękny bajzel 23 Sie 2019 19:49 #673495

  • anaka
  • anaka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1447
  • Otrzymane dziękuję: 9275
Zajrzałam wczoraj i przeglądnęłam cały Twój piękny bajzel.Jesteś wspaniałą młodą osóbką,która nie tylko może a będzie ,właściwie już przenosi góry.Inny dawno by się poddał,a Ty krok po kroku spełniasz swoje marzenie :bravo: Teraz tyle ludzi chciałoby mieć wszystko podane na tacy.Brawo,życzę Ci samych sukcesów,już jest pięknie :flower2: :bye:
Naturalne ,niebanalne,własne.


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Dorota15, Betula
Wygenerowano w 0.616 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum