Forum Ogrodnicze Oaza

Marlenka wrote:
Bardzo mi miło, Marlenko. Postaram się, żeby było pięknie. Dziękuję za dobre życzenia-one są na wagę złota i maja moc;)

Kiedy za oknem biało i nie ma jeszcze za bardzo z czego robić bukietów...

"Poniemieckie" róże są mi potrzebne również do tego





No dobra..."podrasowuję" trochę czereśniami, są według mnie najlepszym wypełniaczem...




Suszone pączki to jedna z najlepszych herbat. A jaka ładna! Nawet jak wysuszona i pomarszczona;)





Ale generalnie chodzi o to

Ja też kibicuję i trzymam kciuki . Przeczytałam wątek. Piękny i bardzo klimatyczny dom. Bardzo lubię stare domy i odrestaurowane meble one mają duszę.

Grazka2004 wrote:
Dziękuję pięknie, Grażko

Dziś...suka ogrodnika. Piesss, dla którego straciłam głowę. Śmieją się, że to niewyeksploatowane macierzyńskie uczucia. W zeszłym roku grzeczny piesuś spał, kiedy robiłam cośkolwiek w ogródku, w tym roku straciłam go/ją(ale o tym dalej;)) na moment z oczu i...uśmierciła podobno dwie kury. Kiedy poszłam "zadośćuczynić" sąsiadka skwitowała zajście: Oj, taki mały śliczny pies musi się wybiegać .

Znaleźliśmy ją na przełomie listopada i grudnia 2018 roku na szosie niedaleko pałacu, gdzie urywa się ślad obrazu: Portret Młodzieńca. Dlatego w pierwszym odruchu ja, tropicielka zaginionych dzieł -tylko bez żadnych skojarzeń w pewną eteryczną blondynką -prosty wybór: Santi(od Rafaela).






Taki mały "eucik"(przecie tak wspaniały piesss nie robi: hau-hau, tylko: eu-eu;)) okazał się być bardzo ciekawskim i charyzmatycznym psiakiem. Z charakterkiem...




Wiem, wiem...nie wolno dawać psiakowi surowego jaja, ale był tak wychłodzony, biedny, że chciałam, żeby chociaż żółteczko...






A tu grzeczny piesek miał spać, kiedy pani pracuje...Akurat...




Po spotkaniu z Madzią, po jej powrocie ze szkoły, imię Santi zostało...zakwestionowane;). Po burzliwej dyskusji Santi został Flokim(dla tych, którzy nie wiedzą: to taki da Vinci z serialu "Wikingowie"). Pies chyba poczuł to imię, bo zaczął rozrabiać jak pijany zając, a że wychowywał się z kotami...to kiedy przebywał na dworze i chciał wejść do domu, zachowywał się tak, jak one(brzydkie okna przed wymianą okien jeszcze).















Cdn.

Wszystko pięknie, ładnie - tylko dlaczego nie wolno dawać psu surowych jajek? Moje w dniach burzliwej młodości ściągnęły wspólnym wysiłkiem z kredensu, z wysokości około 150 cm, taką dużą wytłoczkę (30 sztuk) i nim nadbiegliśmy, większość rozbitych zżarły, nie wybrzydzając na skorupy.
Piesek bardzo grzeczny, skoro siedzi w tym niskim kojcu.

Światli weterynarze tak mówią. To był cynizm w najczystszej postaci. To pies-małpa: od razu wykaraskał się z tego kojca;)

Takie proste, ale jednocześnie niekonwencjonalne(inspirowane Wańkowiczem i jego motocyklową podróżą z córką: dojechali do starego dworzyszcza GDZIEŚ i pan domu podał im borowiki wielkie jak spodki, przekładane słoniną...itd;)).
Może komuś przyda się jako inspiracja śniadaniowa czy obiadowa:)

O!.....jak mną ciska. Mam wrażenie, że rośliny podrosły przez ostatnią dobę, ale chyba za wcześnie jeszcze na inaugurację sezonu jeżdżenia z taczką po wsi. Mam ok.200 m ode mnie sąsiadkę, świetna kobietę, która ma...gigantyczny kompostownik i zaprosiła mnie do korzystania z niego. Ale niestety nie da się na razie dojechać. Kaczki, gęsi i kaczkogęsi(tak, jest coś takiego;))-robią swoje.

Kochani, proszę Was o rade w sprawie róż: zakopczykowałam, bo w zeszłym roku jeszcze 17 maja mieliśmy -5-taki zimnozośkowy epizod, ale jednak. Trzymać te kopczyki czy rozgarniać?.Liści nie ma, pączki są...

A taki ktoś uradował mnie na parapecie;)

Nie ma czegoś takiego jak kaczkogęś.

Tak potocznie nazywa się Mulardy, jest to krzyżówka kaczki rasy pekin i kaczora piżmowego. Przy intensywnym tuczu ważą ponad 3 kg w 12 tyg. Stąd prawdopodobnie wynika potoczna nazwa - kaczka wieka jak gęś.

A dziękuję za porcję wiedzy:). Nie wnikałam, tutaj funkcjonuje takie nazewnictwo i myślałam, że to krzyżówka podobna jak... muły.

Wiesz co, osobistym doświadczeniem raczej nie usłużę, bo we Wrocławiu nie kopczykuję wcale - co najwyżej podsypuję młode róże szczodrze korą, a obecnie kładę na nich (bo prawie wszystkie mają pędy po 1-3 cm) stroisz ściągany z krokusów , irysów żyłkowanych i podobnej maluczkiej zbieraniny.
Natomiast kilka dni temu obejrzałam sobie filmik podlinkowany w dziale "pielęgnacja róż" przez Ewę Katarzynę, gdzie znany hodowca mówi, co robić tą zimą-niezimą z startującymi różami.
"Wiejskich" jeszcze nie obejrzałam krytycznie, mają takie małe niby-kopczyki... Jeśli duży mróz by chwycił w połowie maja, to chyba i u Ciebie róże są w pełni rozwoju i klapa, przynajmniej co do młodych pędów. Ale tak nie będzie.

Dziękuję Łatka. Chyba po prostu trochę rozgrzebię i niech się dzieje wola nieba . a na zaś-będę sadziła faktycznie pancerne odmiany i wyzbędę się wrażliwości;)

Greto- cudne przedmioty oddajesz ....nie wiem czy bym się na to zdobyła bo ja to sroka jestem

Witam
Piękne, klimatyczne miejsce sobie wybrałaś, z radością będę obserwował jak zmienia się na coraz lepsze. Lubię miejsca z historią i ludzi, którzy dają im nowe życie.
Twoje dotychczasowe osiągnięcia ogrodowe również bardzo w moim guście
Czekam na wiosnę i dalsze relacje.

Edyta, marzyłam kiedyś o agroturystyce z historią w tle. Życie potoczyło się inaczej-równie fajnie;). Coś sobie zostawiam a inne: niech cieszą innych:). Ładnych przedmiotów można mieć tylko pewną ilość: inną dla sroki i chomika-inną dla bociana ascety:).

Cześć Gabriel, bardzo mi miło:). (I lubię Archanioła noszącego Twoje imię). Masz piękny kawałek ziemi i zieleni. Z przyjemnością się nim poinspiruję