Forum Ogrodnicze Oaza

Jesień nadeszła a raczej naskoczyła na nas "ż nienaczka"
(tak mawiał mój syn w pierwszej klasie gdy dostał tróję z dyktanda)
Po afrykańskich upałach spadek temperatury zmusił mnie do przycięcia pomidorów.
Ponoć w piątek w dzień ma być u mnie 10-12 stopni.
Ogoliłam więc krzaki w palmy, pościnałam wszystkie chore liście, kwiaty i małe zawiązki a zostawiłam to co ma szansę dojrzeć i tyle liści by plon wykarmiły.

Ostatnie promyki słońca, zanim nastała chmurna i zimna jesień wykorzystaliśmy na spotkanie ogrodnicze.
Mottem były lata 70, hipisi- dzieci kwiaty.
Jak zwykle atmosfera była wspaniała, serdeczna, przyjacielska.
Każdy przywiózł i wywiózł jakieś dary ogrodowe oraz zapas sił i radości na następne, smętne dni.

Póki mamy wiosnę w sercu, jesień i zima nam nie straszna.

To prawda, baterie naładowane pozytywną energią na nadchodzącą szarówkę.

Szkoda, że smaku nie da się sfotografować, to ciasto sernik z białą czekoladą a raczej odwrotnie biała czekolada z serem.

O jak ja Wam zazdroszczę, jak miło Was zobaczyć. Irenkaaaaaa... Marta.....
Nie wszystkich znam, ale wszystkich pozdrawiam bardzo serdecznie.
I zazdroszczę naładowanych akumulatorów, moje się wyczerpały i nie wiem czy do wiosny dojdą do siebie. O psychice nie wspominam, bo szoruje po dnie.

Super ????jesteście dobrzy z tymi przebraniami
Mąż nawet się śmieje
Jedzonko super ,pozdrawiamy wszystkich serdecznie

zielonajagoda wrote: Zimą będzie ładowanie u mnie, to się odezwę. Drogę znasz.
Akcji z wodą współczuję. Trzymam kciuki za jak najszybszy powrót do normalności.

Zielonajagoda napisała:
Znasz, znasz choćby tylko z Oazowych nicków:
Janina, Babcia Ala, Renons, Mirek G.

Pogoda paskudna, pada lub mży na zmianę.
W domku ciepełko bo eM pilnuje domowego ogniska i pali drewnem.
Między kolejnymi partiami wody spływającej z nieba wyszłam odetchnąć październikowym powietrzem.
Niektóre kwiaty nie przejmują się jesienią i kwitną w najlepsze.

Beatko, cudne kwiatki jeszcze o tej porze.
Beatko, zbierałaś amanitki?
Ja dziś zebrałam bardzo dużo i martwię się jak to przerobić. Powiedz, czy tylko z suszonych się coś robi czy ze świeżych też?
A co do suszenia to w jakiej temp. suszysz?
W necie jest tyle opcji, że już zgłupiałam

Jolu, amanitek mam mało w tym roku.
Mam pecha z zaplanowanymi wyjazdami do lasu, jak już wszystko gotowe, pach... wyskakuje jakiś przypadek, choroba.
Syn mi nazbierał.






Co z nich robię?
Suszę, robię nalewkę i krem/maść.
Krem, przepis z tej strony:
wiedzmazrowerem.wordpress.com/2020/11/04...ny-krem-z-muchomora/

Amanitę suszę tak jak inne grzyby w piekarniku na 55 stopni przy otwartym piekarniku.
Nie mam dobrej suszarki a nie chce wydawać pieniędzy na drogi sprzęt używany raz w roku.



Nalewka ze świeżych muchomorów do smarowania

Kilka średniej wielkości oczyszczonych, posiekanych kapeluszy muchomorów zalewa się w słoiku wódką, bimbrem lub spirytusem jeśli chcemy większą moc. Odstawia w chłodne, ciemne miejsce na 2 miesiące. Co kilka dni należy wstrząsnąć słoikiem. Po przefiltrowaniu przechowuje szczelnie zamknięte w butelce z ciemnego szkła. Stosuje do się do smarowania przy bólach i chorobach skórnych.

Nalewka z suszonych muchomorów

3 łyżki sproszkowanego suszu zalewa się 500 ml 45-50% alkoholu. Odstawia w chłodne, zacienione miejsce na 21 dni, co kilka dni wstrząsając. Filtruje i stosuje jak wyżej. Można odrobinę dodawać do maści, kremów, balsamów. W Rosji produkuje się z nich kosmetyki.

JEŚLI KTOŚ MA PRZEKONANIE, ŻE AMANITA TO TRUCIZNA - NIECH JĄ OMIJA SZEROKIM ŁUKIEM (i nie niszczy!)

Beatko, bardzo Ci dziękuję za wpis.
No z tym wysypem amanity jest ciekawie, bo jak zawsze było ich dużo koło mnie tak teraz nic. I wracając wczoraj z przystanku do domu, mijając po drodze takie zagajniczki brzozowe trafiłam na wysyp. Musiałam dzwonić aż po syna, żeby podjechał po mnie. Dlatego na raz mam mnóstwo amanitek.
Pytałam o tę temp.bo okazuje się, że jak jest wyższa to susz jest skuteczniejszy. Tu wreszcie trafiłam na filmik
gdzie facet wyjaśnia o co chodzi z tą temp.
Beatko, a jak robisz ten olej z przepisu na maść?

Jolu, co do temperatury suszenia to zauważyłam i zmierzyłam to, że przy otwartych drzwiczkach temperatura pieca ustawionego na 55 stopni w środku osiąga jakieś 75°C bo termostat ciągle załącza piec.
Suszę termoobiegiem bez załączania grzałek.
Olej z muchomora suszonego zalewam po prostu ciepłą oliwą i pozostawiam na tydzień.
Że świeżego też się robi ale szybko fermentuje.
Ostatnim moim eksperymentem jest suszona Amanita z DMSO.
Podzielić się wiedzą na ten temat mogę dopiero po jakimś czasie.

Bea, no właśnie, ja mam starą kuchenkę
bez regulacji dokładnej, bez termo obiegów, jak uchylę drzwiczki to termometr mi pokazuje od 55 do wyższych, wiadomo, zależy ile otwarte. Suszarkę do grzybów mam,ona ma maks. 70 st. I ograniczoną ilość przerobową oczywiście.
Zamówiłam drugą suszarkę, bo ja jednak mieszkam w lesie i ciągle coś zbieram, jak nie grzyby to zioła czy owoce też przecież można suszyć.

Jakaś kobitka w komentarzach pod filmikiem napisała, że robi też ocet, nastawię z ciekawości. Robi taki z jabłkami i amanitkami.
4 łyżki cukru na litr wody, jabłka i grzyby.

Witajcie kochane. Bardzo interesujący temat podjęłyście i pierwsza partia amanitek już w piekarniku.

A ja nastawiłam ten ocet, ale z nóżek. W nóżkach nie ma tych związków, ale są witaminy i minerały na pewno. To ocet będzie można spożywać bardziej ogólnie.

mymysteryy wrote: Kasiu, z radością wielką spotkałabym się z Wami.

Ja oglądałam filmik w którym babeczka tłumaczyła łopatologicznie jak suszyć prawidłowo. Chociaż każdy uważa swój sposób za najlepszy. Kpelusze tnie na ćwiartki, ,,filetuje,, czyli odcina blaszki, suszy takie chudziutkie skórki, bo w nich jest czegoś cennego najwięcej, w 50st, a później przechowuje w papierowej torbie jeszcze 3 miesiące bo coś się utlenia po tym czasie jest gotowe do zażycia. Z wykrojonych blaszek i nóżek robi olej do używania zewnętrznie.

Mam nadzieję, że do końca listopada firma wyrobi się z remontem, na razie skute podłogi i tynki, teraz schnie, chodzą osuszacze, suszenie potrwa jeszcze z tydzień. Psychicznie padłam na pysk.

Pięknie masz jeszcze w ogrodzie Beatko, kolorowo jak w lecie.

Beata, wykopywałaś już żywokost?
Jeśli tak to jak go przerabiasz?