Moja droga ,to mistrzyni to tylko warunki, plus to co można zrobić dbając o rośliny . Sama wiesz najlepiej ,bo bez przesady jak się patrzy np na róże u Ciebie, to dokładnie można jeden do jednego tak powiedzieć. Patelnia z jednej strony, wieje do tego i woda z rynny na rabaty ,do tego glina, ale bez zastojów , bo mieszam tę ziemię i ryję co raz przy okazji różnych rzeczy ;jak plewię ,jak suszy i nie chce by było klepisko, jak sypię nawóz w granulkach. Wiosną gdy wytwarza kły, trzeba zadbać by żarłoki miały z czego . Późną jesienią obornik, choć z ścinaniem uschłych gałązek jest czasami różnie. Należy ogławiać przekwitłe pąki, by rośliny nie wysilały się na zawiązywanie nasion . Wiosną koniecznie oprysk na robale i szarą pleśń. W czasie suszy podlewam ,raz na jakiś czas tym rozcieńczonym specyfikiem z pokrzyw i wtedy liście nabierają koloru. Nic szczególnego, choć trzeba powiedzieć, że trzeba czasu by obornik dobrze przefermentował , kompost daję jak mam ,choć ostatnio nie chciało mi się go przesiewać i w taczce przegarniałam ,by ptaki wydziobały ewentualne robale. Z czasem krucho ,bo ogródek trzeba dzielić na dwa z wnukami i zaniedbania z zaniechaniami są, ale nie na tyle karygodne by były fatalne w skutkach a i tak warunki pogodowe decydują o danych roślinach. Na szczęście piwonie nie wymarzają jak róże, nie trzeba ich przesadzać, ciąć.
Przyszła kolejna od Bilskich w doniczce , z liliowcem Krasnaja Zwiezda he he he w gratisie, to posadziłam za siatką; zgodnie z instrukcją. Reklamacja jesienią i prawidłowa Madam G ma być. Ta róża była sadzona z całą celebracją. Dół Syn wykopał solidny ,wystarczy =nie ma być solidny to solidny . Kazałam M przytaszczyć pół taki obornika i na dno tam trafił ,na to wymieszany kompost z ziemią, by korzenie nie dotykały nawozu i ich nie popaliło. Jak to zrobić by roślina zechciała rosnać i wytworzyć solidne korzenie zdolne do wykarmienia takiego krzaczora . Podlałam, by nie było żadnych kieszeni powietrznych. Pamiętam jak kupiłam kolejną ,to po sadzeniu piwonii i tych manewrach z kopaniem dołków męska część podlewała piwkiem z tego zmęczenia . Teraz sadziliśmy z synem Amadeusza i już instrukcji mu nie trzeba ,tak samo jak przy czereśniach. Syn u siebie zasiał trawnik i będzie sadził kaltapy, ale ja tam się nie wtrącam i u mnie nikt się nie wtrąca .Gorzej gdy zdrowie nie pozwala na pewne rzeczy np jak to sadzenie róż swego czasu .
Miruś pewne rzeczy można zmienić, a pewnych nie i nie mamy na to wpływu. Uczę się cały czas ,nabywam doświadczenia. Przykre jest to ,że u mnie na wiosce takie ogródki jak moje są cztery ,gdzie są rośliny w większej ilości .
Przykre wieści docierają co raz
Pan który ma pasiekę i wspaniały sad ma raka płuc i łez tego człowieka, gdy sprzedawał nam miód nie da się zignorować .Jedno spojrzenie , mocny uścisk dłoni zamiast zbędnych słów .Przed chemią jeszcze chwila, a potem walka ,więc moje dylematy jakieś takie małe. Rozmawiałam z siostrą tego pana i zgasła kobieta z bezsilności
Mireczko, czy powinno być typowo ogrodowo ,powinno ;typowo barwnie ,kolorowo mimo wszystko ,choć brzmi to jak banał