Lato mija i nie czeka a tu nie ma czasu nie tylko dokumentować ale nawet zająć się tym i owym co zaraz zaprezentuję; proszę złapać się czegoś a najlepiej usiąść, oto moja rabata:
Chwastnica jednostronna w swoim żywiole, jeszcze nigdy nie miała tyle deszczu, co i rusz świeża dostawa, dwa dni bez ale jutro znowu. Trzeba spojrzeć na to z pozytywnej strony, może będzie łatwiej wyrywać zielsko. Nigdy nie myślałam że to powiem a Wy którzy mi towarzyszycie w tych moich zmaganiach wiecie też o tym że dla mnie każda ilość deszczu była mile widziana, a teraz mówię; stop!! Cukinie mi wygniły, ogórki, te które rosły niżej już wyrwane bo wygniły im korzenie, pietruszka jaka była miesiąc temu taka jest bo co i rusz pod wodą, rośnie najniżej. Tylko selery jak pudziany i cebula wciąż rośnie a zwykle pod koniec lipca załamywała szczypior i była już do zbioru. Wielkie bomby porosły

Fasolka szparagowa wspaniale, mnóstwo strączków i znowu mimo rozdawnictwa będzie mrożona, ja za bardzo takiej nie lubię ale nie ma wyjścia, nie przejemy. Zawsze ją blanszuję przed mrożeniem, potem wrzucam do zimnej wody jeszcze z kostkami lodu a i tak po rozmrożeniu szmatki, zero jędrności i najlepiej się nadaje do różnych potrawek. A ja najbardziej lubię taką z masełkiem

Na rabacie na szczęście nie tylko zielsko, kwitną floksy i napełniają zapachem wieczory, ładnie się rozrosły podobnie jak liliowce, to wszystko dzięki deszczom:
Piwonie wyglądają nieźle a zwykle o tej porze bywały ususzone i mam taką cichutką nadzieję że tam pod ziemią praca wre i powstają dorodne pąki śpiące na przyszłoroczne kwitnienie. Nie rozpieszczałam ich nawozem bo albo nie było czasu, albo lało albo ja się podle czułam i niewiele mogłam robić, dałam im niedawno nawóz do pomidorów w płynie ale zdaje sobie sprawę że to o wiele za mało. Może jednak ta woda w obfitości załatwiła sprawę bo to przecież jej im zawsze najbardziej brakowało. Irysy zawsze idealnie zdrowe złapały tu i tam plamki, nie dziwota, one wolą sucho. Nie jest to jakiś wielki problem bo stare liście zostaną jesienią usunięte i ok. Wdzięczne za dostawy deszczówki są też hortensje, dawno już tak nie kwitły:
Nawet te mniejsze sponiewierane przez psa kwitną chociaż kiedyś umiały lepiej:
Wśród róż wielkie uspokojenie, zbierają siły na powtórne kwitnienie, jeszcze tylko nieliczne rozwijają ostatnie kwiaty, w większości zdrowe mimo braku oprysków:
(A widzicie te zielone trawniki? W sierpniu!!)
Kwitnie jeszcze ostatnimi kwiatami Jugendliebe:
I przycięta już Natalie:
Ostatnie grona przepięknych drobnych kwiateczków Crimson Siluetty:
Wciąż pojawiają się gronka pąków na Gizelce ale to już chyba ostatnie:
Idealnie zdrowa już przycięta Lions Rose a jej sąsiadka po lewej nowa Fraulein Maria również bez zarzutu:
Również cieszy wyśmienitym zdrowiem nowa Wellenspiel:
Jeszcze ostatnie kwiaty na Brillant Korsar:
I Arabia sobie przypomniała:
Wśród skrzynek pięknie przełamują dominację ciepłych barw agapanty:
Zaczynają datury, to pierwszy:
I na poprawę humoru jeszcze raz, moja ścieżka