Aniu nie miałam czasu Ci odpowiedzieć, w święta czas ciągle za krótki, może dziś będzie spokojniejsze popołudnie to pokażę swoje i przyjrzę się Twoim.
C.d. Aniu wcale tak nie rośnie tylko schnie.. O ile południe i południowy wschód co i rusz mają dowóz świeżej wody tak u nas nic. Wiele roślin podsycha już od dołu, boję się o te moje bidne piwonie bo irysy jak już mają zawiązany pąk to sobie poradzą, tylko raz zdarzyło się że zasechł Grecian Skies z już dużym gotowym do otwarcia pąkiem ale wtedy było ekstremalnie. W Twoim Wrocławiu jak widzę to ciągle jakieś chmury z opadem (nie to żebym zazdrościła) a my chyba mamy z góry przeznaczone zostać Saharą chociaż ona jak ostatnio słychać całkiem chwacko się zazielenia. No dobrze, co do róż naprawdę nie wiem, może to suma wszystkiego czyli mikroklimat albo brak czegoś istotnego jeśli chodzi o papu chociaż trudno w to uwierzyć, nie u Ciebie. Może obornik by rozwiązał kwestię ale wiem że nie możesz, psice

Albo może pozwoliłaś im się zestarzeć bez cięcia które pomaga róży się rozrastać i teraz już za późno na zmuszenie ich do rozkrzewienia? No dobrze, ale to od dołu a góra przecież powinna? No i przecież nie wszystkie są u Ciebie jakieś wiekowe. Słońce? Niektóre przynajmniej mają go nie aż tak mało. Moje doświadczenie jest za małe żeby coś doradzić, ja bym chyba kupiła jakieś dwie różyce, nie za duże bo u Ciebie przestrzeń to towar deficytowy, jednej odmiany i w miarę jednakowe gabarytowo i jedną bym zostawiła we względnym spokoju a drugą cięłabym mocniej i po jakimś czasie można byłoby zobaczyć ewentualne różnice. Można by jeszcze jednej dać zwykłe podłoże jak mają inne a drugiej "podścielić" coś ekstra.
Moje też mają już duże liście ale to nie jest powód do radości, już wkrótce spływ mroźnego powietrza z północy i noce z przymrozkami, mam nadzieję że te prognozowane -3,-4 nie zrobi im aż takiej krzywdy. Na wielu widzę już maleńkie pączki, liście się kiedyś tam odbudują ale szkoda byłoby czerwcowego kwitnienia bo ono jest najwspanialsze i na nie wszyscy czekamy. Zdjęcia są z wczoraj a dziś już wszystko większe, przyroda po prostu galopuje

Może i lepiej żeby wróciły temperatury bardziej właściwe dla tej pory roku. Łuki Madame, w zeszłym roku chyba pierwsza zakwitła ale teraz chyba nie będzie powtórki bo są inne które mają większe pąki za to śmiga aż miło, krótkopęd na krótkopędzie:
To samo Alaska ale ona jeszcze teraz nie zakwitnie bo jest dość późna:
Mary już jest okazałym krzakiem, tej wiosny cięłam ją słabiej, też ma już malusieńkie pąki:
Odbudowuje się Bordeaux, w ubiegłym sezonie rosła słabo:
Ją chciałam zagęścić więc była cięta dość nisko. Bengali, tu tak jak było, jedna łodyga i czuprynka z liści:
Ulmer Münster, tu niewiele się dzieje ale ona dopiero niedawno zmieniła miejsce:
Rosarium Uetersen i ten pęd który chciałam usuwać jako nie rokujący:
Czasem wystarczy poczekać

U podstawy też sporo się dzieje:
Pąk Gartenträume, wciąż niewielki krzaczek ale może po zmianie miejsca ruszy?
Artemis już cała w listkach, tu żadnych zastrzeżeń:
I jej sąsiadka młoda Skyline z serii Starlet:
Amadeus:
Arabia w którą się wpakował migdałek:
Młoda Ghita, cieszy mnie ona
A tutaj znowu przekomarzanie się z Brillant Korsar, będzie rósł tak jak ja chcę czy nie. Obcięłam mu w połowie ten gruby pęd ni w pięć ni w dziewięć, gdyby ich było trzy, cztery to miałoby sens a tak sterczał taki jeden badyl i co.
Ale od dołu dość słabo mu idzie, mógłby się uczyć od Rosarium

Jego sąsiadką jest Rosanna, tutaj to już w ogóle nic się nie dzieje:
Obok Lichtkönigin Lucia, zawsze ok:
Stawiana na nogi Amber Queen, chyba będzie dobrze:
Clair, mogłaby więcej ale i tak jest ok, to przecież młodziaczek, dopiero pierwsza zima za nią:
Freisinger Morgenrote:
I jej sąsiadka Golden Gate, obie duże. Luiza, była cięta pierwsza, na początku marca i długo się zbierała bo wszystkie zawiązane pąki ścięłam i musiała wytworzyć nowe na grubych gałęziach:
Cała w nowych przyrostach, oj, będzie kwiecia

A to potężny już Grandhotel, niewiele mu ścięłam bo on praktycznie cienkich gałązek nie wytwarza i nic mu nie przemarza:
Już spokojnie przekroczył dwa metry a będzie jeszcze więcej. Jego sąsiadka młodsza Alexandra:
Sahara, dół i góra:
Jej sąsiad Barock, tu trochę ciachnęłam ale i tak będzie duży:
Bardzo zagęszczony Abraham, teraz tylko w górę proszę:
Niedaleko pięknie błyszczące listeczki Kolner Flory:
Sonnenwelt, nie jest źle, puszcza wszędzie gdzie trzeba:
Ten pęd który ocalał:
Comte de Chambord:
O nie różanych listkach Variegata di Bologna, poszła trochę w górę ale jeszcze trzeba wszerz:
Poleczka, po namyśle wycięłam jej jeszcze więcej, już są same młode pędy:
Pocztylionek, jest dokładnie taki jak chciałam osiągnąć:
Starsza Alexandra będzie żyć, proces na lata ale się odbuduje:
Natalka i Lola, drobne błyszczące listeczki, ogarnięty wzrost i burza kwiatów to ich atuty:
Jugendliebe i Lambada:
Doniczkowe młodziaczki, kremowa domniemana Fabiola ma już nowe listeczki:
Pudrowo różowa ma jeszcze stare listki ale trzyma się dobrze:
A to jedna z tych wcześniejszych, pomarańczowo czerwona:
Przetrwała zimę bez okrywania i tylko patrzeć pąków. Zresztą żadna nie była zabezpieczona i żadna nie zmarzła. A to Merveille którą niepotrzebnie cięłam, próbuje naprawić moje błędy: