Aniu trzymam kciuki za Twoje irysy
Miejmy nadzieję że dadzą radę. Moja ziemia jest piaszczysta ale nie zasadowa, wskazywałby na to pleniący się wszędzie skrzyp. Nic z tym nie robię (mam na myśli wapnowanie) bo wszystko jakoś daje sobie radę a nie wszystkie rośliny byłyby zadowolone z wapniowego 'zastrzyku', to jest pewien problem jak się ma wymieszane rośliny o różnych wymaganiach.
Dalszy ciąg miłej wczesnej wiosenki, takiej jaką lubię (a nie za bardzo taką kiedy się już robi gorąco). Wreszcie te moje leniwe róże połapały w czym rzecz, dokładnie tego oczekiwałam:
Stwierdziłam śmierć dwóch egzemplarzy, Ulmer Munster i na razie nic nie wypuszcza duża Alexandra. To moja wina bo wiedziałam że nie należy dopuszczać do zdrewnienia podstawy u krzaczastych ponieważ mają później problem z wydawaniem nowych pędów a to zrobiłam ale wydawało mi się że ma jeszcze trochę czasu a tu zonk. Najlepiej uczymy się na błędach
Za to młodsza Alexandra aż miło popatrzeć, pełno młodych pąków się sypie. Trochę mnie przestraszyła Mary, przez więcej niż trzy tygodnie nie pojawiło się nic na starszych pędach, ani jeden kiełeczek ale teraz jest coraz więcej, tu i tam. Te których nie ścinałam do ziemi mają już duże listki, to Amadeusz;
Polka:
Variegatka:
Za płotem widoczne dwa z nowych powojników, po przeniesieniu tych starych teraz jest sześć bo Solidarność i Snow Queen posadziłam razem, jedna górą, druga dołem i będziemy mieć flagę narodową ponieważ Solidarność rośnie słabiej a królowa Śniegu mocniej. Chyba że mi wykręcą jakiś numer
Powoli się odbudowuje Alex MacKenzie a już chciałam się go pozbyć:
Za to Sympathia ma zdecydowanie pecha, co wypuści jakiś dłuższy pęd to za chwilę już złamany, piesio ma tam swoją trasę przebieżek:
No i tam się najlepiej szczeka na psa sąsiadów. Luiza:
Za dwa tygodnie będzie już całkiem zielono. Powoli przekwita forsycja:
Jak przekwitnie każdą gałązkę skrócę o jedną czwartą; piątą. Dzięki temu kwitnie "po całości" a nie tylko na czubkach gałęzi co się czasem widzi na zaniedbanych krzewach. Trzeba to zrobić natychmiast po kwitnieniu bo inaczej ścięłoby się zawiązane już przyszłoroczne pąki kwiatowe. Czasami widzę jak ludzie radośnie przycinają forsycje latem a potem się dziwią że nie ma kwiatów.
Zaskoczyły mnie bzy, po tak masakrycznie suchym lecie nie powinny mieć pąków albo jakieś mizerne pojedyncze a tu całkiem nieźle, jak one to zrobiły?
Nawet Massena który zeszłej wiosny nie wytworzył ani jednego pąka w tym roku cały w kwiatach:
Czyli jak zawsze, teorie swoje a życie swoje
Co słychać na rabatce, tulipanki choć wiekowe robią co mogą żeby uzasadnić swoje bycie tutaj:
To Salmon Impression, co roku dodaje po jednym kwiatku więcej:
Stary żółty weteran który rośnie sobie w najlepsze w kępie piwonii, na jego obronę muszę powiedzieć że to ja mu tę piwonię radośnie dosadziłam bo jesienią nie pamiętam już gdzie siedzą tulipany:
Piwonia jest jedną z tych które latami nie kwitną i nie wiem kto zacz a w tej sytuacji mogę się nie nie dowiedzieć jeszcze bardzo długo bo on ma się świetnie a ona nie za bardzo. Startują z kwitnieniem żółte kaczuszki z grupy
greigii, zawsze się nimi cieszyłam wczesną wiosną ale teraz..
Nawet mi się nie chce tu wysprzątać, to jedyne miejsce zostawione po zimie tak jak jest a powinno być zadbane bo jest przed samym domem:
Co dzień zasypuję wykopane dziury, wszystko stratowane. Tę piwonię stawiam na nogi już od kilku lat, w tym roku sukces bo pojawiło się kilka pędów w tym jeden gruby kwiatowy, jak myślicie co się z nim stało? Właśnie tak. Muszę przenieść to co zostało ale teraz już chyba nie zdążę a czy do jesieni cokolwiek ocaleje?
Ballerinka, cieszę się tym tulipankiem bo z dużej kępy sadzonej wiele lat temu została jedna cebulka i to ona pięknie odbudowała kępę, co roku jest większa o jeden kwiatek:
Najbujniej rosną teraz u mnie orliki i niektóre lilie, o ile orliki dzielnie znoszą przymrozki to lilie mogą pożałować swojej wyrywności:
Czerwona tygrysia dopiero się gramoli, ona też odbudowała się z jednej mizernej cebulinki:
Widać że w kępę wpakowały się floksy, jest kilka takich miejsc gdzie trzeba będzie zrobić porządek. A Rosella`s Dream jest nie do zabicia, ta lilia będzie rosła w każdych warunkach i z roku na rok jest więcej potomstwa:
Jeśli ktoś ma niesprzyjające warunki a chciałby mieć lilie to ta będzie idealna bo zniesie wszystko. Rosła i kwitła u mnie na żywym piachu bo zadołowałam kiedyś na uboczu poza ogrodem kilka przybyszówek i zapomniałam o nich aż któregoś roku zobaczyłam piękne kwiaty.
U orlików jest ciekawie, one poza gatunkami występują jeszcze w kilku rasach w obrębie gatunku, to co siałam to z pewnością rasa Mc Kana, rosną one inaczej niż te które miałam wcześniej:
Rozeta liści rozkłada się płasko na ziemi i są generalnie drobniejsze niż pozostałe:
Ale wśród tych większych są też podobne krzaczastym pokrojem ale mają inne liście:
Hm, jakiś ład by tu trzeba w tym nazewnictwie wprowadzić
Mak odmianowy Royal Wedding:
Z wszystkich makowych kęp został tylko ten i jeden gatunek
orientale, te ostatnie wyleciały bo zarastały mi niemożliwie rabatę, jak na moje warunki są zbyt ekspansywne. Przetaczniki też już ładnie ruszyły, to ciemnoniebieski NN:
Moje bujne pomidory a bliżej okna papryka
Pomidory siane w ubiegłym tygodniu ale papryka już tak "śmiga" trzy tygodnie, pewnie znów za późno wysiałam.