Mam nadzieję że komuś pomogę i ta pisanina nie idzie na marne chociaż moje opinie o tej czy tamtej róży niekoniecznie pokrywają się z prawdą jak się okazuje. Mogę śmiało za filozofem powtórzyć: Wiem że nic nie wiem.
Taka Arabia na przykład, wieszałam na niej psy odkąd dotarło do mnie że nie ma co liczyć na kwiaty u niej, a tu proszę, Arabia po siedmiu czy ośmiu latach mówi: mogę, proszę bardzo i są pąki.
Pewnie dzisiaj wybierałabym inaczej ale wiadomo że gdzie nas nie ma tam trawa zieleńsza

Nie wiadomo czy te inne byłyby lepsze. Ale TA jest najwspanialsza, cudowny zapach i chociaż nie jestem fanką tzw. czarnych róż, dla tej jednej warto było zrobić wyjątek;
Papa Meilland czyli Tatuś Meilland, róża upamiętnia seniora różanego rodu Meilland, wyhodowana w 1963 roku przez Alaina Meillanda, wciąż nie ma sobie równej:
W tej chwili inne zakwitające to tylko tło dla Królowej

Piękne kwiaty ma np.
Rosanna, o kształcie róży wielkokwiatowej chociaż kolor jak dla mnie.. hm nie powiem "jarmarczny" ale z całą pewnością nie jest to wysublimowana elegancja kolorystyczna:
Po raz pierwszy będzie jednak kwitła lepiej niż zazwyczaj więc wiele jej wybaczam no i zaczęła rosnąć, chyba po czterech latach:
Liście ma dość jasne i to też mi trochę przeszkadza ale dobra, nie będę już marudzić.
Obok niej rośnie
Lichtkonigin Lucia, trochę się nie zgrywają kolorystycznie, Lucia rozwinęła na razie te pierwsze kwiaty które się uchowały po przymrozkach ale na końcach pędów już szykują się kolejne. Te pierwsze kwiaty są nieliczne ale duże:
A tu wspomniana
Arabia i grona pąków, one są jeszcze maleńkie i nie wszystkie są widoczne:
Pojedyncze kolorowe kwiatki już zakwitają:
Amadeus, piękna aksamitna czerwień, on też potrzebuje jeszcze chwili czasu na te nowe maleńkie ale to co się uchowało kwitnie:
Zaczynają się otwierać pąki
Alaski, to też jedna z odmian która potrzebuje więcej czasu żeby obficie zakwitnąć:
Jak widać wypuszcza też trochę czerwonych młodych przyrostów i one też zakwitną w późniejszym czasie. W tle mamy
Barocka, coraz więcej otwierających się pąków ale kolor nietypowy, więcej czerwieni niż żółci:
Pąki ogromne, jak u róż wielkokwiatowych:
A na samym dole, schowany pod liśćmi taki typowy kwiat:
Oczywiście
Sahara bo obok i kwiatków już więcej:
Pachną bardzo przyjemnie ale jak chodzi o moc zapachu to przegania ją
Golden Gate, zapach snuje się wokół domu i nawet w dzisiejszy wietrzny dzień jest dobrze wyczuwalny:
Świeżo otwarte kwiaty mają intensywny kolor a starsze jaśnieją ale są ogromne:
GG ma już konkurentkę, Madame zaczyna rozsiewać intensywny zapach, na razie niewiele kwiatów bo właściwe kwitnienie dopiero będzie za jakiś czas:
I pomyśleć że chciałam te kikutki na dole usunąć bo po co jej
Nadal kwitnie
Gizelka ale wichura niszczy jej kwiatki, wszystko poszarpane i pełno liści leży naokoło:
Rosarium Uetersen, tu wyraźnie widać że to co się schowało głębiej przetrwało:
Kwiaty są bardzo duże, pewnie dlatego że mało ich:
Tyle lat starań i wyciągania "za uszy" ale jest porządna róża
Laguna:
Poprzywiązywałam co się dało ale wiatr okropnie szarpie jej gałęziami, już nieraz bywało że coś się połamało bo ona jest mocno obciążona liśćmi i pąkami i gałązki są ciężkie. A akurat ma "szczęście" rosnąć w miejscu gdzie zawsze wieje jak cholera.
Jak na razie jedyny kwiatek
Variegaty di Bologna, jakieś młode przyrosty wyrastają ale to jeszcze długo bo nie widzę na nich pąków:
Variegata to teraz jest ta odmiana nad którą się mocno zastanawiam czy jej nie podziękować i nawet nie chodzi mi o to że mizernie kwitnie a bardziej o to że rośnie jak miotła. Czytałam o niej że ma "pokrój nieuporządkowany" ale nie myślałam że aż tak.
Pąki
Clair Renaissance, czekam na tę pięknotkę
Pierwszy już się otwiera:
Jej siostra Ghita ma jeden kwiatek ale niewydarzony więc go nie zaprezentuję, poczekam na te ładniejsze

To kolejna siostra,
Isabel, kiedyż ona urośnie
Kwiat
Mary Rose, miała już kilka, wszystkie na dole to znaczy że to były z tych nie przemarzniętych pierwszych pąków:
Już "normalny" kwiat
Postilliona, on dopiero zaczyna:
Nadal kwitnie Księciunio (
Comte de Chambord):
Pierwszy kwiatuszek
Paul`s Scarlet Climber:
No i rzut oka na całość jak to teraz wygląda, pąków dużo ale na razie tylko zielono:
Tu
Natalia, te niebieskawe listki, strasznie się rozpycha:
A to
Lambada, pozwalam jej tym razem rosnąć ile chce:
Za nią widoczna Alaska, niedługo to miejsce przestanie jej wystarczać a cieszyłam się że tak akurat się tu wpasowuje:
I w drugą stronę:
Tu jeszcze niewiele widać ale będzie kolorowo, za jakiś czas. Ostatnie kwiatki pierwszego kwitnienia
Polki:
Te przekwitające są naprawdę duże, później gdy jest ich więcej drobnieją:
Ale nie samymi różami żyje człowiek, begonie mnie cieszą, rozrastają się i chyba im się tu podoba, mają słońce mniej więcej do 11 ale to chyba im wystarcza:
Ostatni irys na rabacie, nie sądziłam że zakwitnie bo późno był przesadzany ale to jest
Ola Kala, nie takie rzeczy potrafi

Irys nie do zabicia:
Najpóźniejsza piwonia
Dinner Plate trafiła do wazony razem z koleżankami ale ma dużo pąków i jeszcze będzie kwitła:
Na rabacie już lilie i liliowce z pąkami, staruszek Parian China wciąż daje radę:
Do domu przyniosłam przygotowujący się do otwarcia pąk Mega Star, zdenerwowałabym się gdyby go kot połamał albo inne nieszczęście go spotkało; jest ogromny:
Nie tak wielki ale też okazały pąk przygotowuje sobie Pink Surprise ale trzymam ją jeszcze w folii. Powoli zaczynają kwitnąć ziemniaki, odmiana Tajfun jak widać ma kwiatki w białym kolorze:
W warzywniku jeszcze niewiele do pokazania, jakiś trudny ten rok, wszystko rośnie słabo a zawsze myślałam że to brak deszczu jest u mnie głównym problemem. Po wielu dniach z ulewnymi deszczami nawet moja piaszczysta ziemia się zaskorupiła i trudno cokolwiek tam zrobić a o wyrywaniu zielska tylko ręcznie można zapomnieć. Najpierw trzeba podlać, poczekać a potem małymi grabkami wzruszać ziemię i dopiero da się coś wyciągnąć. Palce bolą okrutnie. Za to kolonie mączlika mam wzorcowe:
Po Karate trochę spadło ale nie wszystkie. Może teraz użyję Mospilan ale on jeszcze w sklepie. Sałata, jedna i druga, oczywiście siana drugi raz bo pierwsza nie miała zamiaru:
Wczoraj opieliłam fasolkę, dzisiaj krecik się zaprosił:
W zeszłym roku o tej porze już kwitła. Szalotka Zebrune:
A Red Sun rośnie jak zwykła cebula
Pojawiają się pierwsze pomidorki, Polbig:
I malinowy Faworyt:
Faworyt to akurat ten który wysiałam i zmarzł mi w folii. Dostały już pierwszy oprysk miedzianem co widać i nawóz do pomidorów MS, może dostaną nawóz jeszcze raz ale potem trzeba przestać bo on nie dogaduje się z wapniem którym będę pryskać żeby zabezpieczyć je przed suchą zgnilizną wierzchołkową. Następny oprysk na zarazę za dziesięć dni, tym razem Revus, za kolejne dziesięć Cabrio Duo i ostatni Infinito, może to wystarczy.