Forum Ogrodnicze Oaza

Ewa w sieci - ale tak jak pisałam ja bawiłam sie na wersji darmowej

A te widoczki są piękne

Dziękuję Muszę spróbować zrobić zdjęcia z okna domu.
Hm, co do programu- to już sama nie wiem czy to coś mi pomoże w tym moim działaniu na łapu capu

A zgadnijcie co za czworonożne zwierze kryje się w klatce pod tym kocykiem. Podpowiem tylko,że bardzo smakuje temu komuś trawa

Wiecie coś na temat rośliny o nazwie: kolcowój chiński?

Nie, nie, nieeeeee!!!!!!!!
Wczoraj miałam pięknego tulipanowca,dzisiaj został z niego mały kikut nienawidzę (przynajmniej dzisiaj) saren, nie wybaczę im tego nigdy. Tyle zielonego po lasach a one specjalnie pod sam dom podejdą i zeżrą co nie dla nich, a co!!
Mam dość tego

Ewa dzięki za fotki kociambra, bardzo byłam go ciekawa, bo mamy w rodzince Cornish Rexa, też cudeńko niesamowite Przytulaśny i milusi, wspaniały towarzysz.....to znaczy towarzyszka bo to kocinka

mosewa wrote:
Ja wiem Straciłem 28 zł...nawet nie raczył wystartować. Powiedziałem oj nie, oj nie, więcej nie próbuje a takie super miejsce mu uszykowałem, no cóż w tym roku owe miejsce zajęła malina czarna bristol

I to tyle mojej przygody z tym czymś. U nas rośnie kolcowój ale pospolity, na allegro wciskają ten pospolity jako chiński i trzepią kasiorę Ja kupowałem raczej z pewnego źródła, że to chiński ale nie przyjął się.

Pytanie zasadnicze w związku z tym, czy ten pospolity ma też takie wartości jak chiński ? Tego nikt nie wie, wszelkie zachwyty i cudowne właściwości ma przypisywany kolcowój chiński.

Podsumowując wsadź aronię, też ma dużo antyoksydantów, ponoć najwięcej nawet Tylko nie bardzo to jest zjadliwe...ale co kto lubi

Agnes- mój DRX to jest wspaniały kot. Polecam tylko rex-y, jeżeli ktoś lubi być kochany a wręcz wielbiony ja jestem przez mojego kota z wzajemnością, ale o tym ciii, bo wyjdzie na jaw moja słabość
Xellos- w takim razie dam sobie spokój z tą rośliną. Zresztą po dzisiejszej wizycie w moim wiejskim ogrodzie daję sobie spokój z wszelkimi roślinami

Co to znaczy,że dajesz sobie spokój z wszelkimi roślinami??

zocha wrote: Nic nie kupię już i nie posadzę. Doszłam do wniosku,że to bez sensu mieszkać w jednym miejscu, a w drugim (oddalonym ok. 40 km od miejsca w którym mieszkam)starać się założyć ogród, jak nie susza to wstrętne sarny i zające niszczą mi wszystko ,
Przełknęłam jakoś jak na wiosnę zmarzło mi około 120 brzózek, ale ten tulipanowiec mnie dobił

Tulipanowiec to bardzo żywotne drzewo, powinien odbić z pieńka. Czy wytrwałaś w postanowieniu? Naprawdę nic nie posadziłaś?

Zacięłam się... na razie nic nie sadzę i nie robię

Zacięłam się i trzymałam w postanowieniu,że nic nie tknę w Dwóch Świerkach... aż do tej pory. Człowiek nie może żyć bez roslin, ja chyba tez nie. Ale powoli, nie nakręcam sie tylko tak powolutku zaczynam oglądać rośliny na Allegro i oglądać oraz czytać Wasze wątki tak na rozruch, zobaczymy czy pomoże mi to w przełamaniu mojego zniechęcenia bycia "ogrodnikiem".
Dzisiaj słyszałam koty za oknem, darły się w niebo głosy, czyżby wiosna zaczęła się budzić

mosewa wrote: Ewo z ust mi to wyjęłaś całkiem jak u mnie. Dopiero teraz siedzę z kartką i ołówkiem i staram się to jakoś ogarnąć, zdecydować co ja tak właściwie chcę.

mosewa wrote: To niestety też znam. :hug2: Najbardziej dziwi mnie fakt, że zwierzęta tak blisko podchodzą do zabudowań. _{(dla wyjaśnienia- mój "ogród" jest przy domu)}Widok w środku lata zajączka, sarenki czy łosia pod oknami to niemal codzienność. Z jednej strony wspaniale jest obserwować takich gości, z drugiej robiąc przegląd w ogrodzie ma się ochotę zaprosić myśliwych. Tulipanowca straciłam dwa lata temu. Złość i bezsilność aż mnie rozsadzały. No w zasadzie to prawie straciłam. Odbił w tamtym roku- mizernie jakoś, ale zobaczymy. I też mówiłam sobie, że daję sobie spokój. Ale jak się już przekonałaś nie na długo to działa.

Jedno tylko Ewo mnie dziwi w tym co piszesz- że zmarzły ci brzózki Może one uschły? Albo miały uszkodzone korzenie? U nas sadzone było kilkadziesiąt szt- te na mokrym stanowisku przyjęły się wszystkie, na piachach- większość wypadła.
No cóż- natura uczy pokory.

Dobrze Ewo,że znowu myślisz o ogrodzie.Jeszcze 3 lata temu myślałam tak jak Ty, że żaden to ogród, nawet mój tytuł to sugerował.Dzisiaj po trzech latach przebywania na forum, to wszystko zaczyna wyglądać inaczej, ale do ogrodu jeszcze nam bardzo daleko W ciągu tych 3 lat już dwa razy wszystko przewracałam do góry nogami i pewnie jeszcze nie raz to zrobię

Anka brzózki na pewno zmarzły, gdyż w pierwszej fazie zazieleniły się pąki i zaczęły normalnie puszczać listki, wspaniale przybrały taki zielony "nalot" a zaraz potem nadszedł przymrozek i tak jak fala mrozu szła tak wszystkie zmarzły. Jesienią kupiłam brzozy w doniczce. takie ok. 1,5m wysokie i posadziłam. Było już ich znacznie mniej bo wiadomo im większe drzewko tym droższe, więc posadziłam szpaler ale juz rzadziej, no zobaczymy co będzie teraz wiosną z nimi... mam nadzieję,że ok bo się załamię chyba:( u mnie same piachy tak więc do dołków nasypałam kupionej ziemi z ogrodniczego-nie powiem czekam z niecierpliwością na wiosnę.
No i oczywiści masz rację-natura uczy pokory!

Roma dziękuję za słowa otuchy to bardzo się przydaje, gdy człowiek wątpi i w smutek zapada, bo nie wychodzi, bo się nie udaje...ale z takimi myślami trzeba walczyć

Teraz tak myślę sobie,że na dowód upamiętnienia mojego zwątpienia no i przebudzenia zarazem powinnam... posadzić drzewko-macie może pomysł na gatunek?
Jedna ważna uwaga- podłoże leśne- piachy

Masz takie samo podłoże jak ja,może jaki klon?

Klon to moje ulubione drzewo mam klona polnego, cynamonowego, cukrowego, palmowego, wężowego(ma taką zieloną korę z białymi pręgami, więc musiałaby być to odmiana, której nie mam