Forum Ogrodnicze Oaza

Zbliża się czas przycinania róż,szkoda,aby obcięte gałęzie zmarnowały się bez pożytku. Rozmnażam róże
w różnym czasie,różnymi metodami,ze skutkiem też różnym, ale zawsze coś z tego wyjdzie.Na początek pokażę najprostszy i najszybszy sposób,ale można go zastosować tylko do róż nie szczepionych, na
własnych korzeniach. Jeśli mamy taką różę,kiedy tylko ziemia rozmarznie, podkradamy jej jeden korzeń.
Po prostu,podkopać, uciąć i wyciągnąć z ziemi.Korzeń tniemy na kawałki kilkucentymetrowe. Wkładamy do
woreczka foliowego,razem z torfem, ale takim co się nazywa ,,ziemia do kwiatów,,woreczek zawiązujemy.
Trzymamy w cieple,podglądając od czasu do czasu.Po około dwóch tygodniach, z kawałków korzeni,wyrosną
nowe pędy i nowe korzonki.Dalej,to jak komu wygodniej,można do doniczek,można na grzadkę wysadzić
i czekać aż zakwitnie.

Ciekawy wątek, może będziemy próbować rozmnażać co się da.
Tak specjalnie nie rozmnażałam, raczej wykopuję już rozłogi takich własnokorzeniowych róż.

Ta metoda rozmnażania jest dla mnie nieosiągalna, moje róże na własnym korzeniu są jeszcze zbyt młode by im podkradać korzeń. Mają dopiero dwa lata.Ale waarto wiedzieć, że i tak można.

To był jeden ze sposobów.O tej porze,obcinam gałązki. Tnę na jedno,dwu oczkowe kawałki.Wkładam
do woreczka z podłożem. Po kilkunastu dniach, sadzonki,mają wytworzony kallus, a czasem pęd z oczka
zaczyna rosnąć. Przesadzam do doniczki z podłożem,przykrywam obciętą butelką i trzymam w cieple,
w widnym miejscu.
Podłoże to,perlit, perlit z piaskiem. Piasek, piasek ze styropianem. Styropian sam, tylko z wierzchu
perlit,aby wszystko nie wyfrunęło.

Ta metoda to mi bardzo odpowiada. Co prawda letnie ukorzenianie wychodzi mi w 100%,ale rośliny mają krótki czas do przygotowania się do zimowania i co prawda w ubiegłym roku przezimowały, ale w tym nie jestem taka pewna czy przezimują.Tu mają pełny sezon przed sobą. Rozumiem, że trzeba uważać by pędy nie były przemrożone. Ze zdjęć nie widzę, ale ile taki pęd powinien mieć oczek? jedno wystarczy?

wypróbuję na pewno ten ostatni sposób (sąsiedzi posiadają już bardzo stare odmiany róż - bardzo duże krzaki i w ich wypadku, chyba tylko ten sposób pozyskania sadzonek jest dla mnie optymalny)! dziękuję

Spróbuj robić sadzonki z gałązek z piętką,lepiej ukorzeniają się.

Ciekawe sposoby ukorzeniania. Wypróbuję na wiosnę ten drug.

mirzan wrote:
Mirku piszesz "o tej porze" ale jak jest mróz to też ucinasz czy raczej jak temperatura jest dodatnia?

Ja zrozumiałam, że teraz. Poszłam , ucięłam odpowiednie patyczki, z piętką i za parę tygodni dam znać o efektach eksperymentu. Na razie są w workach w ziemi pod kaloryferem. trochę tam ciemno, ale zobaczymy. Te patyczki są tytułem próby, jak nic nie wyjdzie zrobię drugie.

Żadna strata jak nie wyjdzie,przecież niedługo i tak trzeba gałęzie obciąć.

Nie chodzi o stratę patyczków ale o uszkodzenie pozostałego pędu na róży, czyli ciąć bez wahania

Moim zdaniem teraz nie ma sensu ..zdjęcie pokazowe jest z jesieni bo teraz róże nie kwitną..wstrzymajmy się do wiosny jak będzie pora cięcia róż..

Mam za sobą zimowe rozmarzanie winogron, hortensji, to spróbuję i róż wyjdzie dobrze, nie wyjdzie trudno.Na wiosnę jak ruszą soki może spróbuje znowu .

Zdjęcie zrobione przed kilkoma dniami.Skrzynka stoi na oszklonym nieogrzewanym balkonie.Może to
nie ma sensu,a co ma?

Każda pasja ma sens, a widok takich zaliścionych patyczków podnosi na duchu, że mnie też może się powieść

Dla mnie najważniejszym argumentem za zimowym rozmnażaniem jest fakt , że jak się uda to mają cały sezon przed sobą. Te które w czerwcu ukorzeniam wyglądały we wrześniu tak;


Ta malizna została przykryta , ale czy przezimuje, wątpię, no chyba , że już nie będzie mrozów.

Emilio myśl pozytywnie, będzie dobrze i da radę.
Mnie się udało ukorzenić czerwoną, też taka maleńka wchodziła w zimowanie, ale dała radę i wyrósł z niej śliczny krzaczek.