Forum Ogrodnicze Oaza

Ghislaine de Féligonde

Róża pnąca, rambler
Pochodzenie: Eugène Turbat & Compagnie /France/ 1916 rok.

Kolor kwiatu: kwiaty zmieniają barwę, od żółto-morelowo-białej, do jasnoróżowej w późniejszym okresie, na starszych /niż jednoroczne pędy/ kwitnie obficiej
Zapach: słabo pachnące
Wielkość kwiatu: niewielkie ok. 4-5 cm, kwitnące w bukietach
Wysokość/szerokość - 200-300 cm/ około 200 cm
Mrozoodporność:strefa 5b, na zimę należy kopczykować
Róża bardzo odporna na choroby.

Dorzucę kilka zdjęć mojej różyczki,wystawa przy ścianie wschodniej, kupiona w połowie czerwca 2010 jako malutka sadzonka, w drugim sezonie rozwinęła skrzydła.
Zakochałam się w tej róży szkoda tylko ze nie powtarza kwitnienia.
Czerwiec 2012

U mnie w ogrodzie drugi rok i taka bardziej rozłożysta.

I moja

Zakochałam się w niej widząc wasze fotki- więc jest i u mnie...

Młodziutki krzew pierwszy raz kwitnie wiechami kwiatów

Drugi rok mojej Ghislaine. Ja ja okręcam wokół kolumny-dlatego wydaje się niewysoka.
Na fotce w towarzystwie anioła i Marie Curie...

U mojej pszczyńskiej koleżanki

Mam dwie, obie wypuszczają mase dzikich pędów z podkładki. Zastanawiam się nad wymianą

Trzeci rok i zajmuje całe miejsce dusząc Westerland, a jak czytałam nie lubi cięcia:

Tak - rok temu -zaczęła się moja przygoda z bohaterką niniejszego wątku, pieszczotliwie zwaną Gizelką :
Amlos wrote:
Udało się, MARRY! Znalazło się miejsce i udało się ją zdobyć !



Posadzona,jeszcze czeka na okopczykowanie. Oby tylko przeżyła zimę.
Jeszcze raz dziękuję, za pokazanie jej i zainspirowanie [/quote]
__________

Spełniło się i okopczykowana zimę przeżyła - już cieszy, chociaż to okres niemowlęctwa i jeszcze nie ma szału, ale ja już oczami wyobraźni widzę ją podobną do Gizelki MARRY z pokazanego wyżej zdjęcia

Migawki z jej jednorocznego życia:
01.06.'21




26.06




27.06.


07.07.


cdn...

Jak widać już w lipcu zaczął się powolny schyłek kwitnienia...
19.07.


W sierpniu już tylko jakieś pojedyncze kwiaty:
07.08.


No i listopad... jakiś zbłąkany kwiatuszek na pożegnanie sezonu:
26.11.




Okopczykowana, ocieplona stroiszem sosny wyrusza na drugą zimową 'bitwę'.
Martwi tylko nieco, że nie zrzuca liści... cały sezon były zdrowiutkie, zieloniutkie z połyskiem.
Nie wiem, czy je oberwać??

Jak u Ciebie, Marysiu/MARRY ?

Aha... i jeszcze ujęła mnie malutkimi i zupełnie niegroźnymi kolcami.
Wszystkie dotychczasowe róże dały mi się solidnie we znaki - często krew się lała, a blizny na rękach (czasami na twarzy, wyglądały co najmniej podejrzanie... )

Jak zacznie i przebrnie drugi roczek życia, się okaże. Kolejna relacja w roku 2022.

Wspaniale , no tu już Cię nie opuści.
Może te pogłoski o przemarzaniu Gizelki są już nieaktualne.

Z tego roku mam tylko jedno zdjęcie, były upały i kwiaty wyblakły.

czerwiec

Fakt, słoneczko nie pozwoliło im na dłuższe chwile żółci czy różu, ale i bez tego są imponujące dzięki kaskadzie drobniutkich kwiatów i małych, soczyście zielonych listków

Czytałam, Marysiu, że masz zamiar ją przyciąć, bo zarasta inną ?
Ciekawi mnie, jak to zniesie, bo z kolei skądinąd dotarło do mnie, że Gizelka bardzo nie lubi cięcia (?)

Masz już jakieś doświadczenia w tej kwestii? A jak z listkami... opadły u Ciebie, czy im pomagasz?

Aniu, wiem, nie lubi cięcia i dotychczas nie cięłam. Jestem w rozterce, posadziłam obok, wystarczająco daleko Westerland i ta w połowie jest przykryta przez Gizelkę, nie mam gdzie W. przesadzić, a jak wytnę gałąź G. to może nic nie dać (a nóż się obrazi ). Mam w oczach zdjęcie Basi z czerwca 2015, zobacz sobie. Nasza dama jest zaborcza i musi mieć dużo miejsca.
Myślę nad tym.
Zrzuca liście, sama.

Widziałam, widziałam, Marysiu - ekspansywna z niej 'bestyjka' .
Jednak po cichu pocieszam się, że nie mam tak luksusowych warunków, jak na owym zdjęciu Basi, i moja gleba - choć na początek uzdatniona - za jakiś czas pokaże swoje możliwości i Gizelka aż tak się nie rozrośnie
Oby tak było, bo w przeciwnym razie musiałabym wybierać między nią, a wyjątkowo smacznym, bezpestkowym krzewem winorośli...
I też byłabym w rozterce

Daj znać wiosną jak rozegrałaś 'potyczkę' między dwiema różami i z jakim skutkiem. Życzę oczywiście, by Ci się udało, aby "wilk był syty i koza cała"

No i mamy kolejną wiosnę, która dokładnie za tydzień już się kończy...

"Gizelka" nabrała masy - sądzę, że jak na dwulatkę całkiem nieźle się spisuje. Pączków masa, soczyście zieloniutkich zgrabnych listków również, na razie trzyma się wyznaczonego dla niej terytorium, ale widzę, że ma zapędy... No i co dla mnie ostatnio ważne - ma malutkie, całkiem niegroźne kolce ! Żadnych chorób ni szkodników nie widać i nawet można ją bezkarnie głaskać

14.06.









Ciekawi mnie, Marysiu/MARRY, jak dałaś sobie radę ze swoją?