Tabazko, ja mam nadzieję, że czasy, kiedy to "opłacanie się" wiązało się z oszukiwaniem klienta powoli w Polsce już mijają... Doskonale wiem, o czym piszesz, ja cebul zbyt wiele nie kupowałam, ale czytam i wiem...
Nie tylko cebul to dotyczyło, host także na dużą skalę... Bo tak już jest, że my w tej kwestii jakoś tak na Holandię byliśmy i jesteśmy skazani... I w czasach raczkującego handlu zagranicznego
roślinami byliśmy traktowani jak nie do końca równy partner... Krótko mówiąc, to czego holenderski producent nie ośmieliłby się wysłać do Anglii na przykład, upłynniał w krajach takich jak Polska, Czechy...
Ale to się zmienia, może i kryzys się do tego przyczynił, że szacunku trochę dla klienta nabrali... Wiadomo, jak producent ma się dobrze, to jest rynek producenta, jak trochę gorzej, to się z klientem liczyć zaczyna...
Ja naprawdę nie zakładam z góry nieuczciwości... Pomijając tych ewidentnie nieuczciwych, którzy się sami z rynku wyeliminują, ja mówię o przedsiębiorcach z tej branży, którzy chcą uczciwie biznes prowadzić, ale ogrodnictwo ma to do siebie, że jest pełne niespodzianek... Przykład... Mamy taką fajną szkółkę i sklep w okolicy, właściciel sam mnoży, ale też i sprowadza rośliny z in vitro... Jeżówki... Wystawionych kilkanaście skrzyneczek z już prawie kwitnącymi i kwitnącymi jeżówkami... Po 8 zł, ile zarabia? 3 zł góra... Kupuję taką odmianę prawie kwitnącą, rozkwita i nie jest nią... Przy następnej okazji wykopuję ją z gruntu, wsadzam z powrotem do doniczki, jadę oddać, nie mam paragonu, ale pani mnie pamięta, mówi, tak, tak, cała ta partia okazała się pomylona, oddaje pieniądze... I czyja to jest wina, jego? Był nieuczciwy? Nie, może jego źródło, ale też tego nie zakładam z góry...
Wydaje mi się, że jesteśmy trochę skażeni złymi niewątpliwie doświadczeniami i zbyt łatwo oceniamy...
Mówisz, że to jest kwestia kalkulacji, zgoda... Ale historia opisana przez Mirkę, o której coś tam słyszałam, historia pana Mariusza ze Szczytnicy... Wiadomo, jaka była zima, z jakim opóźnieniem rośliny docierały, wszystko się opóźniło i co ten biedny człowiek miał zrobić? Przypuszczam, że przeżywał kilkanaście razy większy stres niż ci jego klienci... I nie zdziwię się, jeśli rzuci to wszystko... A my będziemy skazani na zagraniczne szkółki albo na zakupy na chybił trafił na all... Gdzie trudno rzeczywiście zorientować się kto zacz...
Wydaje mi się, podsumowując, że miarą uczciwości jest właśnie gotowość do naprawienia ewentualnych błędów, pomyłek...
Ja sporo kupuję i naprawdę nie zdarzyło mi się mieć poczucia oszukania, wykorzystania, wystrychnięcia na dudka... Jak mi się coś nie podoba, piszę, reklamuję i zawsze jest ok...
I jeszcze jedna strona medalu, z której my, uczciwi klienci nie zdajemy sobie sprawy... A wiecie, ilu jest nieuczciwych klientów? Którzy dostają właściwą roślinę, w dobrym stanie,a reklamują? I otrzymują zwrot pieniędzy, a zwrotu roślin nikt się nie domaga?