Marysia80 wrote:
Mam dwa 20 litowe wiadra gnojówki z pokrzyw. Nie ma co jej demonizować. Jest bezpieczniejsza niż nawozy, które sypiemy. Leję pod drzewka, krzewy i kwiaty. Nie robiłam nią oprysków, ale mam zamiar spróbować. Owszem śmierdzi okrutnie, ale przecież zabawy z kurzeńcem podczas nawożenia rzędowego do pachnących też nie należały
Co natura to natura!
Można wyczytać że gnojówka z pokrzywy jest zasobna w azot, więc bardzo wskazane jest łączyć ją z żywokostem, za którym stoi potas, a jak wiadomo rośliny potrzebującą go około 2 razy więcej.
mk1a wrote:
co do gnojówki nasz guru jest raczej na nie bo nie znamy jej dokładnego składu a pomodoro raczej teraz wylicza dokładnie i chwała mu za to
ja jednak jak zapewne wielu jest bez badania ziemi ja uprawiam amatorsko i raczej hobbistycznie ekonomi zapewne niema żadnej
ja kiedyś rozrabiałem w wiaderkach nosiłem teraz z lenistwa koncentrat pokrzywowy rozlewam szeroko i potem obficie podlewam woda, zapewne źle, ale tak robię, a i w tym roku tylko raz podlałem w małej 4 zdjęcie
Nie wiem jak z gnojówką, ale zrobienie tego lekko rozrobionym koncentratem nawozów sztucznych może się skończyć źle, bardzo źle
Z moich obserwacji wynika, że bezpośrednie podlewanie pod krzak nawet rozrobionymi nawozami nie jest dobrym posunięciem, lepiej w międzyrzędzie, a jak już tylko trochę pod krzak. Efekty niewłaściwych dawek potem widać na liściach...
To jest właśnie ogródek, a nie laboratorium i to jest w tym piękne
Nie wiem ile w tym prawdy, ale parę lat temu znajomy rodziców (weteran ogrodnictwa:) widząc jak dokarmiam sztucznymi powiedział, że pomidory na organicznych nawozach są smaczniejsze niż na sztucznych nie wspominając, że lepiej rosną. Trochę go tak zbyłem... to powiedział, że jak nie wierzę to żebym w następnym roku część nawoził naturalnie, a część sztucznie.
W tym roku jest takie założenie, że wszytko doglebowo na organicznych, z wykluczeniem dolistnego, które w razie potrzeby będzie sztuczne, oraz w zanadrzu ewentualne korygowanie niedoborów doglebowo.
Tak więc zobaczymy co z tego wyniknie, stąd też moje ostatnie pytanie co do koloru liści, ponieważ nawożone były wyłącznie około 2-3 letnim obornikiem rozrobionym w wodzie (taki biohumus), ale nie na jesień, lecz teraz. I na to EM domowej roboty i dodatkowa woda. Gnojówkę też mam, ale jeszcze nie użyta, może dzisiaj (skład: pokrzywa, żywokost, skrzyp, mniszek pospolity i parę innych chwastów + trochę wspomnianego obornika + szczepionka z bakterii kwasu mlekowego wraz z mąką) pachniało nawet przyjemnie, niemal tak przyjemnie jak by jakaś grubsza zwierzyna padła w okolicy
W ramach eksperymentu czy ten obornik z wodą jest "szkodliwy" zostały nalistnie potraktowane ziemniaki. Okazuje się że ani trochę, ziemniaki polane koncentratem nie miały negatywnych oznak.
Z ciekawości polewałem je też nierozcieńczoną gnojówką, co mnie zaskoczyło również nie widać popalonych liści.
Moje tegoroczne hasło przewodnie: "Pomidory są do jedzenia, a nie na handel"
PS widzę że u innych też te malinowe warszawioki na coś chorują, to tylko mnie utwierdza w przekonaniu że ta odmiana nie nadaje się do niczego
Chyba ktoś ją stworzył, żeby tylko szukać na niej kropek i pryskać chemią :/
Później do wglądu podeśle moje kropki na tym badziewiu.