Forum Ogrodnicze Oaza

Marzenka, polecam znany portal aukcyjny, w zasadzie można kupić zawsze a i cenę da się upolować lepszą choć na to trzeba uważać

Sadzeniaki zakupione, niestety bez Złota Inków skończyły sie na ten rok, może uda się jesienią.

Tadzik, nie martw się - widocznie tak miało być. Jakie sadzeniaki masz w planach ?

zdjęcie 1 i 3 które umieściłem wcześniej

Informacje dla osób zainteresowanych fioletowymi ziemniakami.

Nazywamy je także truflowymi. Pod względem smaku nie odbiegają znacząco od swoich kuzynów, ale obfitują w większe ilości cennych składników. Przede wszystkim zawierają fioletowy barwnik: antocyjany, znany ze swoich właściwości przeciwutleniających. Nawet po obróbce cieplnej ziemniaki nie tracą tej cechy. Dodatkowo, obecność antocyjanów powoduje, że rozkład zawartej w ziemniakach skrobi następuje powoli, co jest szczególne istotne w diecie dla diabetyków.
Ziemniaki te występują w stanie naturalnym w Południowej Ameryce, nadal uprawiają je rdzenni mieszkańcy Chile i Peru. W Polsce poznaliśmy je w połowie lat 70. XX w, podczas gdy np. we Francji były już znane w XIXw w odmianie Vitelotte. Fioletowymi ziemniakami zachwycał się Aleksander Dumas ojciec, dla którego były one najsmaczniejszą odmianą.

Dzisiaj fioletowym ziemniakiem zainteresowali się szefowie kuchni, trafił do najsłynniejszych restauracji, aby w końcu stać się coraz popularniejszym warzywem także w naszych domach.

Cechy fioletowych ziemniaków:
- twarda skórka wymusza konieczność obrania po ugotowaniu czy upieczeniu
- miąższ mączysty, zwarty, w całości fioletowy, zdarzają się odmiany o koncentrycznie lub nieregularnie wybarwionym.
- bulwy mają różną wielkość, kształt
- smak bardzo wyrazisty, typowo ziemniaczany, nie słodki

Ze względu na powyższe walory znajdują zastosowanie jako danie samodzielne, ale także jako dodatek do sałatek, wspaniale smakują zarówno gotowane, jak i smażone, pieczone oraz faszerowane, np. bryndzą czy innym, ostrym serem. Idealne do zapiekanek.


Innymi ważnymi składnikami tych ziemniaków jest błonnik pokarmowy, zmniejszający poziom cholesterolu i zapewniający uczucie sytości, potas niezbędny dla prawidłowej pracy serca i mięśni, luteinę wpływającą korzystnie na wzrok, pamięć i skórę

W tym roku posadzę wyłącznie fioletowe ziemniaki. W ubiegłym miałam 70% fioletowych, a resztę tradycyjnych białych. Tylko mam nadzieję, że schowane w altance sadzeniaki przeżyją zimę. Na razie nie było więcej jak 8 stopni mrozu i to przez 1, czy 2 noce. Każda bulewka została zawinięta w papierowy ręcznik, wszystko zapakowane w dużą torbę papierową, następnie w kartonik i zamknięte w drewnianej szafce. Poprzedniej zimy udało mi się tak przezimować sadzeniaki. W blokowej piwnicy jest za ciepło i za sucho . Mam także nasiona od tadeo68, więc w marcu je wysieję.

Co do przechowania to jeśli jest taka możliwość to proponuję usypanie kopczyka z ziemniaków na to ok 20 cm słomy, na to okopać ziemią i na tą warstwę ok 20-30 cm słomy i przetrzyma nawet do -20. To stara sprawdzona metoda kopcowania.

Dziś dotarły do mnie zakupione sadzeniaki, 3 gatunki. celem skosztowania, oszczędnie ugotowałem po 1 szt z każdego gatunku. 1 miejsce na podium - Jodłowa Szyszka, powiem tak:smak obłędny bez porównania do jakiegokolwiek znanego mi gatunku pyry(a wierzcie mi że znam sporo),wspaniały orzechowy aromat. 2 miejsce Apache, zdjęć nie pokazywałem. 3 miejsce Yetholm Gypsy, dla mnie najmniej smaczne ale jak kto lubi, typowa pyra dość mączysta ale na pewno o niebo lepsze od dostępnych w sklepach.

Tadzik, niniejszym chciałam bardzo Ci podziękować za propagowanie, popularyzację i zaczątek uprawy ziemniaków na naszym Forum - już same Twoje opisy odmian sprawiają, że człowiek chciałby przeznaczyć dla nich kawałek ogrodu.
I pomyśleć, że na naszych rynkach królują dwie, trzy odmiany, a każda o tym samym smaku, czyli nijakim Dzięki Tobie wiem, że istnieją PRAWDZIWE ziemniaki ... pyry, znaczy się.
Nasunęła mi się jeszcze jedna sprawa, warta odnotowania: otóż większość ugotowanych ziemniaków po włożeniu do lodówki nabiera dość specyficznego posmaku, nie zawsze dobrego. Fioletowy nie zmienił swojego wspaniałego smaku ani konsystencji nawet po 3 dniach leżakowania na półce w lodówce. To bardzo dobrze o nim świadczy, jako potencjalnym składniku sałatek

Jeśli chodzi o ilość odmian dostępnych to ja osobiście mam dostęp do co najmniej 7 sprawdzonych pod względem smaku. niestety rzetelność sprzedawców "rynkowych" pozostawia wiele do życzenia(zazwyczaj maja taki gatunek jakiego ktoś szuka pomimo że są nasypywane z tego samego worka, sam się z takim zachowaniem spotkałem), co do jakości marketowych pyr i warzyw nie będę się wypowiadał bo musiało by paść wiele niecenzuralnych słów . Przykre jest tylko to że klienci niestety są niewyedukowani co do różnicy w jakości warzyw i ziemniaków mytych i nie mytych, kupują w większości myte nie wiedząc ile tracą na smaku i możliwości przechowania.
Co do nabierania nieswoistego smaku moim skromnym zdaniem związane to jest niestety z przenawożeniem azotem.
P.S. Myślę że osoby które mają możliwość posadzenia swojej pyry(w końcu jestem z WLKP)docenią różnicę w smaku, lepiej mieć 10kg wspaniałych w smaku niż 100 nie do końca jadalnych.

Ziemniaki uprawiam odkąd pamiętam. Na początku rodzice to robili. Nie było dodawanych żadnych pestycydów tylko obornik. A stonkę ziemniaczaną zbieraliśmy ręcznie lub bardzo delikatnie ręcznie opryskiwaliśmy krzaczki. Nie było mowy o tym by lać opryski i dawać nawozów na ful. Nać była koszona kosiarką w m-cu październiku lub czekaliśmy na pierwszy przymrozek który to załatwiał (zmroził). Wtedy były wykopki. I wcale nie było tego mało, jakiś 1 ha lub więcej.
A dziś. Gospodarz wyrabia ziemię dając wszelakiej maści oprysk by nie było zielska. Potem nawozy ( różne). Dalej różne opryski w tym od zarazy.
I chcemy mieć smaczne ziemniaczki? Nie ten czas.

Myślę że czas jest nadal, z uprawą mam do czynienia od dziecka. To prawda że czasy się zmieniły ale jeśli się postarać i utrzymać umiar w stosowaniu nawozów i środków chemicznych to nadal można uzyskać smaczne pyry.

tadeo68 wrote: Właśnie dlatego uprawiamy paprykę, pomidory. Wiemy co i kiedy dodajemy.
Co zaś dotyczy uprawy ziemniaków, wszystko zależy od ilości uprawy i ilości osób która będzie jadła. Osobiście je uwielbiam, tylko nie wyobrażam sobie bym łatała z motyką po polu (pielenie, wykopki, opryski-bez nich chyba się nie da) przy większej ilości.
Fioletowych jeszcze nie jadłam. Jakieś 10 lat temu miałam fioletowe na zewnątrz w środku białe, nie pamiętam nazwy. Były wczesne. Niestety musiałam zlikwidować. Nikt nie chciał ich zbierać a tym bardziej jeść. Ale z tego co pamiętam nie były złe.
Ale wszystkim którzy je uprawiają kibicuję. Myślę, ze warto.

no cóż , bez oprysków już się nie da. Ja cały czas pracuję w gospodarstwie(siostry) i uprawiamy ok 2 ha ziemniaków co roku i stwierdzam że można utrzymać stosowanie nawozów i chemii na takim poziomie aby były smaczne.

Adasiowa wrote: Na Mazowszu na targowiskach królują Irga i Irys, których moja rodzina szczerze nie znosi. Jakbym miała więcej miejsca na pewno uprawiałabym ziemniaki. Ale co poradzić, ogród nie z gumy. Kiedyś widziałam w angielskim programie uprawę ziemniaków w workach. Ziemia była cały czas dosypywane do worków i rośliny tworzyły bulwy coraz wyżej. Plon był bardzo duży. Uprawiał tak ktoś?

Bea, spójrz tutaj forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...-ziemniaki-w-workach

Wrzucam tak na szybko, jako lekturę do porannej, sobotniej kawy Osobiście Irgę uwielbiam - pierwszy raz próbowałam ją na Suwalszczyźnie i w porównaniu z wielkopolskimi ziemniakami wypadła bardzo pozytywnie. Ale to było parę lat temu .... teraz, dzięki Tadzikowym pyrom zmieniłam zdanie

Nie chce wypowiadać się na temat odmian, bo jest dość dużo. Ale wiem, że wielu uprawia je nawet nie wiedząc jakie, a potem sprzedaje na potrzeby rynku taką nazwę jaka akurat mu schodzi.
Ja osobiście mam kilka odmian, ale totalny chaos. Nie handluje wiec nie rozdzielam. Sadzę na potrzeby rodziny i mi starcza. Rodzina też nie narzeka. Najbardziej w smaku i uprawie pasuje odmiana Flisak i Diabelski pazur (nie mam pojęcia jak fachowo się nazywa) . Flisak żółta, diabelski pazur biała podłużna idealna na kartacze. Dodatkowo jest Irga, Irys, wczesna różowa i chyba Bryza. Kiedyś rozdzielałam, ale teraz....w garnku jak się ugotuje idzie każda Najgorzej jest jak jedna się rozpada, a druga jest twarda ale na to też jest rada, dalszą część posiłku konsumują kury.

I znów wlazłam nie tam gdzie trzeba (Aniu jak będziesz miała chwilę czasu to przenieś to do wątku o ziemniakach) Powinnam dostać po łapach

Aluś kochana, mam chwilkę czasu, ale nie przeniosę Twojego wpisu, ponieważ uważam, że jak najbardziej jest na miejscu. Powiem więcej - bardzo się cieszę, że ruszył ziemniaczany wątek i jestem Wam bardzo wdzięczna, że w nim się udzielacie. Zobaczymy, jak potoczą się jego losy i w przyszłości wyodrębnimy najwyżej osobny rozdział dla fioletowych odmian.
Tak więc Alicjo - nie stresuj się i pisz

p.s. Bryzie dziękujemy , a jedyna próba wykonania kartaczy ( cepelinów ) zakończyła się wielką, spektakularną klapą - gawrony i kawki miały nie lada wyżerkę