Forum Ogrodnicze Oaza

Oj, przypomniałaś że niedługo jesień i zacznie się palenie opon, plastików i wszystkich innych śmieci, oczywiście po zmroku.
Od trucizn już się nigdy nie uwolnimy, możemy tylko starać się jak najmniej ich wprowadzać do organizmu, tam gdzie mamy na to jakikolwiek wpływ.

gałązka wrote:

Jestem gotowa pomóc Ci w ich przygotowaniu. Lubię mieszać, odmierzać, wstrząsać i naklejać etykietki na butelki i słoiki. Na jakim środku najbardziej Ci zależy ?
Nawiasem mówiąc, wolę sama gotować, piec i robić przetwory niż kupować gotowe w sklepie

gałązka wrote: Nooo można kupić, butelkowaną gnojówkę z pokrzywy przez neta w kosmicznej cenie.
Ja za mało chemicznie ogarnięta jestem, więc tych skomplikowanych kombinacji nie robię, zaczęłam i skończyłam na pierwszym preparacie pomodoro właśnie HT.

Proszę gotowiec www.ceneo.pl/93004289;pla?se=YxWbm1iqQxd...click&shop=147429782

No temat Roundup-u musiał się tu pojawić

Roundup jest szkodliwy i są na to badania. Toczą się sprawy sądowe na całym świecie i już dawno udowodniono jego szkodliwość. Problem polega właśnie na jego obecności wszędzie. Stał się niezbędny prawie każdemu i leje się go na wszystko. Jednak jest i to, że nie ulega rozpadowi i dostaje się do naszej wody w olbrzymich ilościach, którą pijemy i podlewamy nasze ogrody.
Do Polski wszedł "przebojem" bodajże w latach 70-tych i od tamtej pory, kumuluje się w naszych organizmach, niszcząc skutecznie nasze zdrowie.
Roundup jest mutagenny, co oznacza wprost rakotwórczy.
Czym więcej go w naszym organizmie tym gorzej. Pamiętajcie, że nie litry a ta ostatnia jedna kropla urywa ucho od dzbana.
Dlatego dla mnie tłumaczenie, że przecież ja tylko trochę a po za tym wszystko jest szkodliwe i wszędzie jest ”chemia” jest błędem. Być może tą ostatnią kroplą do twojej choroby, był ten jeden oprysk trawy przy płocie...
Tak podchodzę do wszystkiego. Im mniej szkodliwych substancji w moim życiu, tym lepiej. Im jestem bliżej natury a nie wygody tym zdrowiej. Robię więc wszystko, żeby do tego dążyć.

Przejrzałem te kilka stron wątku jakie powstały od wczoraj i zaciekawiło mnie zastosowanie boraksu do tępienia chwastów z jednoczesną krytyką Randapu. Bazując tylko na oficjalnych kartach charakterystyki, bo nie jestem ekspertem, ośmielę się zauważyć, że glifosat jest niebezpieczny ze względu na olbrzymią skalę w jakiej jest stosowany, natomiast borax to większy syf. Dwa razy bardziej trujący doustnie i dodatkowo powodujący zmiany rozwojowe płodu czego nie ma w Randapie.
Nie żebym był za glifosatem, w życiu tego w rękach nie miałem ale dziwię się że na Roudap "ekolodzy" narzekają a boraks jest cacy.
To może jest jak z nitrogliceryną, może być środkiem przeciwko zawałowi serca albo przeciwko mostom na rzekach.

Rundap to zło i dziwię się, że Polska go nie zakazała wzorem Europy. Herbicydów nie używam nigdy, mój trawnik dowodem
Adasiowa, a co może być teraz pomocne?
Zielonajagoda, gnojówka nie wychodzi poza granice mojego ogarnięcia. Robię, tylko stosowanie uzależniają wizyty sąsiadów. Im też staram się nie szkodzić

kuhara wrote:
Nie oceniamy jednostki (jak to robią na etykietach), ale oceniamy realne zagrożenie dla naszego zdrowia.
Jaki kontakt ma Twoje ciało z boraksem? Trucizna jest wszędzie, ale tylko skala ma znaczenie. Nie będę rozpatrywać co by było, gdyby zaczęto stosować boraks w takich ilościach jak Roundup, bo to nie ma sensu. Tak jak nie ma sensu zastanawianie się nad tym, co by się stało jakbyś zjadła kilo soli, bo to nie realne.
Zagrożeniem jest więc Roundup a nie boraks.
Pamiętaj też, że nie wszystko może być napisane na tak powszechnym środku jakim jest Roundup. KASA.

Gałązko nigdy nie musiałam "kryć" się z zapachem, bo na wsi zapaszki to codzienność
Ale zdaje sobie sprawę, że to może być problem. Z tego, co wiem, ludzie mają sposoby na ”okiełznanie” zapachu gnojówek. Jeżeli jesteś zainteresowana, poszukaj. Jeżeli nie, to pomyśl o : wyciągach i maceratach.

Borax ma złą prasę, bo komuś na tym zależało.
Piję go od tak dawna i żyję, nawet nieźle bo moje bóle stawów gdzieś zniknęły.
Niedobory boru dla ludzi i roślin są chorobotwórcze.
www.pepsieliot.com/czego-lekarz-nie-powi...cznie-skuteczne.html

Wyciągi i maceraty nie śmierdzą, kiedyś się w to bawiłam, potem jakoś mi przeszło. Ale już jestem na 5 stronie o tych htowkurzychbiałkach i lekko mnie zachłysnęło. Ja lubię rozmach i duże formy a tu waga i jakieś gramy, deka i mililitry. Ja nawet przetwory robię na oko, cud, że wychodzą. Nie wiem czy ogarnę precyzję, ale tam jest 170 stron, może jakoś mój mózg przetrawi wiedzę.

Z naszych oazowych preparatów u mnie najważniejsze są PW i HT.
PW chroni i jest jednocześnie nawozem wapniowym.
HT jest również ochroną, ale i zwalcza różne niepożądane robaczki.
Ja też nie jestem biegła w liczeniu i odmierzaniu i zrozumienie pewnych kwestii zajęło mi trochę czasu.
Wszystkich preparatów nie ogarniam
Ania Adasiowa jest biegła w tych mieszankach i na pewno odpowie na Twoje pytania.

whitedame wrote:
Czyli, że producenci boraksu przepłacili prasę i laboratoria badawcze, żeby wpisały do karty charakterystyki informację, że ich produkt powoduje uszkodzenia płodu? Nie kupuję tego.

whitedame wrote:
Super i życzę jeszcze 100 lat w zdrowiu i szczęściu.

whitedame wrote:
Zwykły komunał.



Każdy ma prawo wierzyć sobie w moc uzdrawiająca różnych substancji, ale powiedzmy sobie uczciwie że zastosowanie boraksu jako leku wewnętrznego nie jest stosowane przez medycynę oficjalną. Jest to metoda "ludowa" i możliwe że skuteczna. Równie możliwe że szkodliwa.

W środowisku naturalnym bor występuje jako boraks (sól sodowa słabego kwasu borowego), tj. związek chemiczny, w którego składzie obecny jest sód, bor, tlen i woda. Przez lata wykorzystywano go jako środek leczniczy.

Hmm...medycyna to jednak stosunkowo młoda nauka i niektórzy przestali już ślepo wierzyć, że na wszystko jest tabletka.
Bo gdy już medycyna jest bezsilna, sięgają po sprawdzone przez pokolenia metody.

kuhara wrote:
Tu masz odpopowiedź na to, że to nie komunał.
www.czytelniamedyczna.pl/4455,bor-i-jego...ncji-nowotworow.html

Bor niewątpliwie jest ważnym pierwiastkiem w organizmie a jego brak może powodować wiele dolegliwości. Niektórzy, jak Beatka przyjmują go w postaci boraksu, bo chcą i mają takie prawo, a inni sięgną po preparat z apteki, choćby Solgar. Ja boraksu bałabym się używać wewnętrznie i pewnie sięgnęłabym po produkty z aptek.

Może jednak wróćmy do pierwotnego tematu tego wątku.
Miłego dnia

Ja tylko jeszcze wrzucę jeden link, do napisanego bardzo przystępnym językiem artykułu w sprawie boraxu.
Można poczytać, że jego suplementowanie wzięło się z doświadczeń lekarzy wieki temu.
longevitas.pl/spisek-w-sprawie-boraksu/

Podobnie jest z jodem.
Zaczęłam z Płynem Lugola w leczeniu swojej osoby a teraz próbuję w uprawach.
Wczoraj w foliaku, gdzie na razie ŚOR czyli Scorpion użyty był raz początkiem lipca, polałam glebę pod 1 rządkiem pomidorów i całe rośliny wykazujące ZZ rosnące pod chmurką.
Na razie nie widzę objawów toksyczności tej substancji a zapach pleśni zniknął.

Dziś, albo jutro zrobię oprysk z drożdży. Nastawiłam je wczoraj, dodałam cukier i pracują.
Oczywiście nie będzie to eksperyment, bo stosuję środki Pomodoro, które działają więc ewentualne działanie drożdży nie będzie miarodajne. No chyba, że zaszkodzą.
Wymyśliłam sobie (moja własna koncepcja), że wczoraj użyłam HT i zlikwidowałam wiele patogenów więc (zanim zdążą się znów namnożyć) zrobię oprysk z drożdży

Przy okazji. Nie jestem żadnym ekspertem a doświadczenie w uprawie mam nieduże. Jeżeli, ktoś dostrzega jakieś nieprawidłowości w tym co robię, proszę o komentarz. Rozkminimy temat