Forum Ogrodnicze Oaza

No i dziś udało się... wprawdzie po jednym, po dwa zdjęcia, ale weszły

16.05.






Potwierdzam, że odmianowe (te białe 'Mrs. Rove' ) są daleko w tyle z rozrastaniem się

18.05 - od wczoraj powoli zaczynają kończyć swój pokaz:




Chociaż, kto wie (?), może dzisiejszy deszcz przedłuży im wigor i jeszcze pocieszą trochę oczy.

Te w wyższej partii ogrodu - pod krzewami - szybciej zwiędną od kęp pod płotem u dołu, gdzie zawsze bardziej mokro.

Syberyjski 'Harpswell Happines'

Mam kilka ale źle posadzone słabo kwitną.
Gatunek, jak pisze Jola, podzielona kępa i posadzona w trzech miejscach nie rozrosła się zbytnio.Już przekwitł.

Teraz NN



A jeden z nich zakwitł na ametystowo, bardzo ładny.


I uratowany od ślimaków, niziutki, chyba będzie w doniczce, bo jedyny podpadł im do gustu.
To może być Wiesenhofen jeśli ten Mirki jest niskim irysem.


A ten upatrzony u sąsiada i uproszony, wsadzony wiosną kwitnie, u mnie nie wyrósł ale u niego dochodzi do metra. Może ktoś rozpoznaje pięknisia.



Zadbam o nie, wykarczowałam zimowity i w sierpniu przesadzę.

Marysiuto irys orientalny. Wrzucę zdjęcia swojego, jak wrócę z Dnia Dziecka.

Irys różnobarwny odm. Variegata:

Fafka wrote:
A to mi się Dzień Dziecka wydłużył Zapomniałam
Irys orientalny

W tym roku mam irysowego świętego Mikołaja, syberyjskie też mają trochę pędów kwiatowych, pierwszy kwiat otworzył chyba gatunek:



Czekam na kolejne jak dziecko przy choince.

No i są.
Wszystkie sadzone ze znacznikami, ale albo zakupy nie przystają do zamówień, albo tabliczki w ciągu kilku lat prawie bez kwiatów zmieniały lokalizację. Mogę tylko orientacyjnie napisać, co kupowałam, a nie odstaje całkowicie od podpisów: Rikugi Sakura, Contrast in Styles, i Harpswell Happieness. Tak kwitną:

Jeszcze takie kwitną.



Są też jakieś pąki białe, może jutro się otworzą.

Kwitnie coraz więcej, mam Dzień Dziecka.







Między białymi prawdopodobnie Harpswell Hallelujah, a biały zapewne Harpswell Happieness, przynjmnie takie zanaczniki mniej więcej pasują.

Ten błękitny śliczny, choć całkiem bezimienny. Dear Delight?

Halloo, nikt tu nie zagląda? Macie takie wspaniałe irysy, co z nimi? Ensaty u Joli nie kwitną? Tęsknię za ich widokiem.
A w górach nagle i niespodziewanie takie pęki:



Trochę z tym "kłopot z bogactwa", jak nie rosły i nie kwitły, nie przeszkadzały w postaci marnych trawek różom, teraz zrobił się lokalny gąszcz. Powiązałam, bo róż nie było zza nich widać. Dlatego poradźcie, kiedy przesadzić? Miejsca brak, wymyśliłam sobie oczyścić na ile się da wąski kawałeczek wzdłuż siatki, gdzie teraz światła może być dostatecznie, tylko wilgoć po stromym bardzo szybko spływa.
Ale zbocze trzymane jest korzeniami borówek amerykańskich, może nie owocują szaleńczo, lecz dają radę od 20 lat.
Gleba jest, jaka jest - uboga zwietrzelina, okazjonalnie zasilana nawozami mineralnymi.

Zdaje się, że nikt prócz mnie nie chce pokazać swoich.
Niedługo będzie po kompocie, lecz jeszcze objawiła się taki, półpełny Imperial Opal.



Obok nadal piękne naprawdę niebieskie, nazwy nie umiem dopasować.

Piękne A nie zakwitł Ci Jamaican Velvet ode mnie? I nie pamiętam dokładnie ale chyba był też Pink Parfait.

Mirko, mam taki znacznik, lecz nie radzę sobie z przyporządkowaniem kwiatów, to mała powierzchnia, około metra kwadratowego i gąszcz. Masz może na myśli ten między białymi?



Zdjęcia w sieci bardzo różne, na jednych biskupi fiolet, na innych nawet brązowe.

Łatka wrote: Ja pokażę jak zakwitnie, sama jestem ciekawa co to, bo dostałam w ubiegłym roku gratis zakupowy

Aniu Jamaican Velvet:





Pink Parfait jest pokazany trochę wyżej w poście #844577 o ile chce Ci się szukać, nie mam pod ręką zdjęcia. Zresztą wszystkie moje tam są pokazane (wtedy jeszcze kwitły ).

Niestety, te nie kwitły. Może za rok.

Łatka wrote:
Aniu, one są późne i dzięki Bogu i partii ostały się w powodziowym pogromie. Były na tyle niskie, że warstwa osadu atakująca ogród, nic im nie zrobiła. Na razie tylko na czterech widzę pąki kwiatowe.

Natomiast syberyjczyki poległy. Wszystkie połamane. Nieliczne próbują pokazać kwiatki na leżąco. Część przekwitła, a ja tego nawet nie zauważyłam, bo latałam jak oszalała po ogrodzie, wydobywając rośliny nieraz spod półmetrowej warstwy namułu. Przyznam, że syberyjczyki nie były moim priorytetem w tym ratowaniu, bo wierzę w nie, że się odrodzą za rok, to twardziele. Były pilniejsze potrzeby.
Nie chcecie oglądać takich zdjęć


A ten, że maluszek, wyszedł z podniesionym czołem 'Sugar Rush'