Orszulkaa wrote:
Pierwszy rok stosowałam EM-y w ogrodzie.
Zauważyłam,że przy pryskaniu dolistnym (bardzo przestrzegałam proporcji) popaliło mi jednak trochę liście.
Moje emy były gotowym do użycia preparatem i nic nie musiałam nastawiać czy łączyć tylko rozcieńczyć do odpowiedniej proporcji wodą w zależności do czego byłyby używane.
Dziś zlałam emami rozcieńczonymi wodą całą ziemię w szklarence.
Trzeba teraz czekać i zobaczymy w przyszłym roku
Urszulko i pozostali,,naturalni" ogrodnicy.
Przeczytałem Twój post i żeby nie zaatakowały go pająki chciałbym na wstępie wyjaśnić parę podstawowych spraw.
Po pierwsze, to w naturalnych ogrodach nie stosuje się żadnych nawozów. Dlatego słowo ,,nawóz" zastosowane do określenia EM-ów czy mikoryz jest słowem niewłaściwym.
Ponieważ EM-y są pożytecznymi mikroorganizmami to z natury nie mogą posiadać w swoim składzie czynnych związków chemicznych które mogłyby popalić liście roślin.
Na taki stan rzeczy mógł wpłynąć oprysk zrobiony przy słonecznej pogodzie, a czynnikiem który mógł zmienić strukturę liści mogła być sama woda.
Jednakże ja myślę, że było to zgoła coś innego z czym mogłaś się spotkać po raz pierwszy. A mianowicie:
Robiąc oprysk roślin ,,EM farma plus" składniki w nim zawarte w bardzo krótkim czasie zmieniły pH na liściach i w ich otoczeniu. Wzrastające bardzo szybko pH doprowadziło do obumarcia bytującej do tej pory na liściach chorobotwórczej grzybni. Mogły powstać przebarwienia, wykwity a nawet częściowe przyschnięcie blaszek liściowych. Jest to naturalny objaw.
Co do ścisłego przestrzegania proporcji rozcieńczania EM-ów z nie chlorowaną wodą to nie musisz się niczego obawiać. Woda w tym wypadku jest rozcieńczalnikiem skoncentrowanej substancji i jej nośnikiem.
Po skonsumowaniu jogurtu też nie jest już ważne czy następnie wypijesz łyk herbaty, czy szklankę niegazowanej wody. Najważniejsze jest bowiem to, że w Twoim organizmie są już probiotyczne bakterie.
Tak, tak. Te same bakterie które między innymi zaaplikowałaś niedawno na swoje rośliny i do gleby w szklarence. W sklepie spożywczym te cudowne substancje nazywamy kefirem, kwaśnym mlekiem, maślanką, jogurtem czy nawet kiszoną kapustą a w ogrodniczym EM-ami.
Ps.Dziwię się i to bardzo, że na forum przeznaczonym w dużej mierze dla ogrodników amatorów najważniejszy wątek dotyczący podstawowego świata roślin jest wątkiem praktycznie martwym. Są dwie drogi tego stanu. Albo na ten temat jest już wszystko wszystkim wiadomo, albo nic. W obu przypadkach się nie dyskutuje.