TEMAT: Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara”

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 26 Sty 2018 19:54 #586036

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
DSC071801500x1221.jpg



Sadzonka Browneopsis oświetlona aż trzema lampkami z trzech różnych stron. Zapewne zyskają też jej sąsiedzi, zwłaszcza nieśmiały dotychczas patyczak „Sticks on Fire”. Może zdecyduje się on w końcu nabrać trochę seksapilu i zapłonąć krwistą czerwienią…

U Browneopsis poziom wilgotności podłoża spadł w górnych warstwach do poziomu 3–4 (w niższych 5–6) i kula nawadniająca – jak widać – wróciła na swoje miejsce.


CDN


Zielone okna z estimeble.pl

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 13:17 #586158

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Żeby już zamknąć definitywnie sprawę oświetlenia, dorzucam jeszcze kilka fotek wczorajszej instalacji nowych lampek w innym miejscu.

Pierwsze zdjęcie z lampą błyskową:

DSC071801500x1125.jpg



I kolejne wyłącznie przy świetle naturalnym. W rzeczywistości w pomieszczeniu jest dużo jaśniej, prawie tak, jak na pierwszej fotografii z fleszem (specyfika zdjęć wykonywanych „pod światło”):

DSC071811500x1125.jpg


DSC071821500x1125.jpg


DSC071831500x1125.jpg


DSC071841500x1125.jpg



Bezpretensjonalny, moim zdaniem, rezultat – niemal niewidzialne lampki, od których mógłby się prawdopodobnie czegoś nauczyć niejeden profesjonalny ninja. W tej chwili jest pięć punktów świetlnych, wkrótce dodam jeszcze szósty w lewym górnym rogu. Co może ważniejsze, kolor zupełnie nie drażni, choć wprowadza pewien zaskakujący efekt świetlny.

Wyeksponowałem też nieco lepiej „kocie ogony”, które – z tajemniczych powodów – za każdym razem prowokują u mnie uśmiech i poprawę humoru.

CDN

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 15:47 #586182

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Nemezis...

Zakup i przekazanie sadzonki pod koniec grudnia odbyło się w warunkach słabo sprzyjających dokładniejszym oględzinom przedmiotu transakcji. Mimo to dało się od razu zauważyć, że roślina jest już po jakichś „przejściach”. Ale mówi się też, że prawdziwy kolekcjoner nigdy nie żałuje nawet ryzykownie przepłaconych okazów, a tylko straconych okazji, na które pożałował. Coś w tym jest. Dotychczasowy właściciel, niczym rasowy sprzedawca i pokerzysta zarazem, zachował w tej sprawie kamienne milczenie. Dopiero dokładne oględziny przy lepszym oświetleniu ujawniły rozmiar katastrofy. Tej, która już nastąpiła oraz tej, która nieuchronnie nadchodziła…

Kwerenda na zaprzyjaźnionym (czy też konkurencyjnym) forum ogrodniczym z dumnie brzmiącym podtytułem „Najlepsi polscy Fachowcy. Bazy wiedzy praktycznej. Porady” okazała się mało konstruktywna. Na ich usprawiedliwienie trzeba jednak dodać, że być może rzeczywiście w tym „unikatowym” przypadku, bez badań mikroskopowych i stosownych umiejętności analitycznych, diagnozowanie infekcyjnej choroby grzybowej byłoby chyba wróżeniem z fusów.

W przypływie olśnienia przypomniałem sobie zatem pouczającą paremię w brzmieniu „umiesz liczyć, licz na siebie” i – chcąc, nie chcąc – po raz kolejny przeprosiłem się z poradnikiem, który miałem już wcześniej, pt. Pielęgnowanie roślin doniczkowych. Choroby i szkodniki (G. Łabanowski, L. Orlikowski, A. Wojdyła). Zawarto tam opis szkodników oraz chorób kilkudziesięciu roślin pokojowych, z których najbliższą do Browneopsis wydaje się figowiec, w szczególności figowiec benjamiński.

Przytaczam poniżej, wstawiając skany stron, cały rozdział dotyczący figowców. To więcej niż trzeba, ale może przyda się jakiejś osobie z „problematycznym” figowcem.


Untitled.FR12-00011512x2000.jpg


Untitled.FR12-00021510x2000.jpg


Untitled.FR12-00031514x2000.jpg


Untitled.FR12-00041484x2000.jpg


Untitled.FR12-00051506x2000.jpg




I tu poproszę Was o większą atencję, szczególnie te osoby, które mają więcej doświadczenia ze zwalczaniem chorób grzybowych – liczę na sugestie dotyczące dalszego postępowania.

Wstępnie uznałem, że może chodzić o antraknozę. Według poradnika, przy chorobach grzybowych, w tym antraknozy, należy usuwać chore liście lub nawet całe rośliny, ale w ten sposób musiałbym wykarczować od razu całą roślinę, co oczywiście nie wchodzi w grę.

Do tej pory opryskałem roślinę Sopralem (22 grudnia), później Topsinem (20 stycznia); w obu przypadkach podłoże podlałem też pewną ilością tych preparatów. Dziś lub jutro zamierzam użyć preparatu Switch, a w zanadrzu są jeszcze Aliette’s oraz Substral – Kompleksowa ochrona, jak na zdjęciu niżej.

DSC071341500x1125.jpg



Niestety, choroba wyraźnie postępuje nadal, być może nieco zwolniła po opryskaniu Saprolem, ale może to być również, przynajmniej częściowo, efektem umycia liści.

Poniżej fotografie całej rośliny bądź pojedynczych liści, wykonane kilka dni temu (20 i 24 stycznia).


DSC071041500x1125.jpg


DSC071061361x2000.jpg


DSC071071500x2000.jpg


DSC071081500x2000.jpg


DSC071111500x1125.jpg


DSC071121500x1125.jpg


DSC071371500x2000.jpg


DSC071391500x1125.jpg



„Ozłocę” za każdy skuteczny pomysł...
Ostatnio zmieniany: 27 Sty 2018 16:02 przez Waldemar.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 16:44 #586201

  • CHI
  • CHI's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3984
  • Otrzymane dziękuję: 21384
Waldemar
masz na Uniwersytecie Przyrodniczym w Gdańsku taki kierunek jak medycyna roślin .

Może byś tam uderzył?

Roślinka rzadka, a oni mają dostęp do laboratorium. Może to być dla nich "ciekawy temat" Tobie z pożytkiem...
Ostatnio zmieniany: 27 Sty 2018 16:47 przez CHI.
Za tę wiadomość podziękował(a): Waldemar

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 19:56 #586272

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Dzięki Chi za wskazówkę. W poniedziałek spróbuję w Krakowie, Poznaniu lub Wrocławiu (w Trójmieście akurat nie ma żadnej uczelni przyrodniczej). Jeśli nie zechcą kooperować, będę chyba roślinę po prostu bombardować chemią jak dotychczas.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 20:13 #586275

  • CHI
  • CHI's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3984
  • Otrzymane dziękuję: 21384
Przepraszam za wprowadzenie w błąd - szukałam przez google - a za moich czasów była AR w Gdańsku.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 20:16 #586276

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
W porządku, to akurat żaden problem. Przecież i tak musiałem wyguglać dokładne adresy.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 22:13 #586300

  • Michał
  • Michał's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4161
  • Otrzymane dziękuję: 2428
Waldku, w Gdańsku jest Uniwersytet Gdański i wydział biologi, tam masz też konkretną strukturę, podeślę Ci na pw więcej info ;)
Za tę wiadomość podziękował(a): Waldemar

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 27 Sty 2018 22:22 #586304

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Już mam, dzięki Michał. Tak, macie rację, coś jednak jest. I tam zacznę, bo może trzeba będzie dostarczyć próbkę.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 28 Sty 2018 01:13 #586328

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Nie jest fajnie. Właśnie przed chwilą oberwałem kolejne dwa liście w stanie agonalnym i zaniepokojony, od razu wykonałem oprysk Switch’em, nie czekając na uniwersyteckie konsultacje. Przy okazji opryskałem podłoże, korzenie też podlałem małą ilością tego preparatu. Normalnie zabieg wykonałbym na zewnątrz, ale opisy tej rośliny ostrzegają, że Browneopsis – podobnie jak figowiec – jest bardzo kapryśny, jeśli chodzi o przeciągi i nagłe zmiany warunków.

Dużo lepiej od większych opryskiwaczy sprawdza się mały, drobnokroplisty atomizer po jakichś kosmetykach czy odżywkach, ale to już pewnie sami wiecie. Póki co, roślina robi się coraz bardziej „łysa” i zaczyna bardziej straszyć niż zdobić, nie wspominając już o zagrożeniu dla innych…


DSC071851500x1125.jpg
Ostatnio zmieniany: 28 Sty 2018 01:19 przez Waldemar.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 28 Sty 2018 12:40 #586386

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Niezależnie od finału tej nadmiernie już absorbującej, kłopotliwej batalii, która dodatkowo zaczyna generować nieprzewidziane wydatki, nasuwają mi się już teraz pewne spostrzeżenia, których nie będę zatrzymywać tylko dla siebie.

Jednocześnie z Browneopsis, kupiłem od tego samego Sprzedawcy („Oleander” w Gdyni) dwie sadzonki zamii (uwaga: nie zamioculcasy). Pomimo mikroskopijnych rozmiarów, mają one pędy wyciągnięte na 30(!) centymetrów – co musi być niechybną oznaką poważnego niedoświetlenia roślin.

Zdrowa, prawidłowa sadzonka zamii o podobnej wielkości powinna wyglądać mniej więcej tak:

20061240070998322987_Cycas_Zamia_furfuracea__cardboard_palm_1024x1024.jpg



Lub przynajmniej tak:

11c42adf655fbf1816607f69a7a27510--palms.jpg



Tymczasem pędy sadzonek z uprawy „Oleander” próbują dotrzeć do stratosfery:

DSC071901500x2000.jpg



Czy taka sadzonka ma szansę wyrosnąć na silną, zdrową roślinę? Posadziłem je razem, i dość wymowne – w tych samych warunkach jedna z nich już praktycznie padła (pozostaje mi tylko obciąć żółknące i brązowiejące liście), podczas gdy druga jeszcze się jakoś trzyma…

Hmm…, ciekawe, że to właśnie ten Sprzedawca, najwyraźniej o aspiracjach profesjonalisty, ostrzegał mnie w rozmowie przed kupowaniem roślin w marketach. Jednak paradoksalnie, to sadzonki z jego uprawy okazały się słabe, chore i prawdopodobnie nie wytrzymają próby czasu, natomiast te z marketów (czyli z importu) „trzymają” się – przynajmniej u mnie – całkiem nieźle. Dodam jeszcze, że Sprzedawca skrzętnie odebrał ode mnie pisemne oświadczenie o „braku zastrzeżeń do stanu roślin”. Nie spotkałem się jeszcze w marketach z taką praktyką.

„Wysyłkowa” waszyngtonia z innej uprawy („Egzotyczny Ogród” w Głuchowie) również okazała się niewypałem. Identycznie jak Browneopsis – z poskracanymi na dużą skalę liśćmi dla zamaskowania jej prawdziwego stanu i całą resztą porażoną drobnymi, ale bardzo gęsto rozmieszczonymi plamkami grzybowej nekrozy.

Dla odmiany, wyłącznie zdrowe rośliny i sadzonki otrzymuję z „Zielonego Parapetu” w Rzędowicach, jednak ich towar – jak się zdaje – pochodzi też wyłącznie z importu i wystarczy go nie zepsuć.

„Nigdy nie mów nigdy”, ale teraz nie wziąłbym żadnej rośliny z uprawy „Oleander”. Nawet za darmo, i nawet gdyby to był ostatni egzemplarz w kosmosie.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 28 Sty 2018 19:36 #586469

  • Michał
  • Michał's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4161
  • Otrzymane dziękuję: 2428
To wygląda na pędzenie tych sadzonek zamii. Faktycznie są niebywale "olbrzymie jak na swoje rozmiary. Więc to co wypędzone
za długo nie pociągnie :(

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 29 Sty 2018 12:02 #586610

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
No to spróbowałem…

Ale gdańska uczelnia okazała się wyjątkowo „nieużyta”, a pracownicy Wydziału straszliwie zabiegani – „nie mam czasu”, „ja się tym nie zajmuję”, „proszę zadzwonić gdzieś w tej sprawie”’ itp. Szkoda marnować na to czas, mam też inne sprawy na głowie… Z drugiej strony, bardziej obiektywnie, to byłaby chyba rzeczywiście przysłowiowa „armata na muchę”.

Odnoszę wrażenie, że ludzi onieśmiela unikatowość rośliny. Niepotrzebnie. Przecież nie chodzi w gruncie rzeczy o roślinę, tylko o chorobę – to z pewnością doskonale „wszystkim” znany, rodzimy patogen. Jednoznaczna identyfikacja patogenu też nie jest raczej konieczna, środki ochrony bowiem radzą sobie „hurtowo” z większością grzybów–szkodników.

I tak naprawdę wystarczy tylko wskazanie tych najskuteczniejszych, wypróbowanych w praktyce środków bądź też innych metod pozbywania się grzybów.

Tymczasem liście wyglądają coraz gorzej – mokre, ciemnobrązowe plamy anektują coraz większe połacie, by z czasem wyschnąć na jasnoszaro i pozostawić po sobie malutkie kropki czarnych zarodników:


DSC071921584x2112.jpg



Tak przy okazji – Michał (lub ktoś z Trójmiasta), znacie tutaj jakieś większe, potencjalnie ciekawe kwiaciarnie/hurtownie (poza Rënkiem i marketami)? Chętnie bym się znów zaprzyjaźnił z jakąś domową, nietuzinkową i raczej niekwitnącą rośliną. A jeśli już nie od razu z samą rośliną, to z miejscówką.
Ostatnio zmieniany: 29 Sty 2018 12:07 przez Waldemar.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 29 Sty 2018 12:13 #586612

  • Forumowa Żabula
  • Forumowa Żabula's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 8500
  • Otrzymane dziękuję: 3492
Wiesz co, a spróbuj zrobić roślinie oprysk przeciw plamistości liści z takich środków jak: Bravo 500SC, Gwarant 50SC lub Miedzianem 50WP. Dawkowanie i powtórka oprysku według zaleceń producenta.
Dobrego dnia. Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniany: 29 Sty 2018 12:14 przez Forumowa Żabula.
Za tę wiadomość podziękował(a): Waldemar

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 29 Sty 2018 12:31 #586614

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Hura! Nowe zakupy! :happy4: Wymieniłaś akurat te środki, których nie mam. Jak tak dalej pójdzie, będę dysponować lepszym arsenałem niż niejeden specjalistyczny sklep :happy: . Ale co zrobić... Dzięki Kerstin.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 29 Sty 2018 19:07 #586674

  • Forumowa Żabula
  • Forumowa Żabula's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 8500
  • Otrzymane dziękuję: 3492
Waldku, my tu wszyscy jesteśmy jak mega sklep chemiczny - :happy: :happy:
Dobrego dnia. Pozdrawiam.

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 29 Sty 2018 20:57 #586698

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
To może być zwrot akcji godny najlepszych filmów sensacyjnych, o których zapomina się dopiero pięć minut po ich zakończeniu!

Właśnie mi zasugerowano w przekonujący sposób (na innym forum, o którym już pisałem), że może wcale nie chodzić o chorobę grzybową, a o niedobory pokarmowe, wywołane np. niewłaściwym odczynem podłoża, niewydolnym systemem korzeniowym, brakiem odpowiednich składników odżywczych czy też kombinacją tych czynników. Eureka! Przecież dotychczasowe opryski Saprolem, Topsinem i Switch'em rzeczywiście niczego nie dały...

Bezzwłocznie użyłem specjalnego – siłą rzeczy dolistnego – nawozu do oplątw, który akurat miałem „pod ręką” i zaczynam rozpoznawać temat nawozów, szczególnie nawozów NPK zawierających żelazo i magnez.

Dokonałem też pomiaru odczynu podłoża – szczęśliwie wyniki wydają się idealnie odpowiadać potrzebom rośliny (wymaga lekko kwaśnego podłoża). Na zdjęciu poniżej pomiar in situ doniczkowym testerem odczynu gleby, z wynikiem ok. 6,5 pH:


DSC071931500x2000.jpg

Browneopsis ucayalina – moja kolejna „ofiara” 30 Sty 2018 21:45 #586863

  • Waldemar
  • Waldemar's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 201
  • Otrzymane dziękuję: 127
Po dość pouczających konsultacjach na innym forum, w szczególności z użytkownikiem Pelikano, zdecydowałem się zamówić dolistny nawóz typu NPK o nazwie Basfoliar SP (NPK 20-20-20+MgO+S+ME), na którego dostarczenie jeszcze czekam. Nawet mnie nie pytajcie, co to jest nawóz NPK, samo to pojęcie bowiem jest mi tak samo dobrze znane, jak odległe, pozaziemskie cywilizacje. No dobrze, może teraz – po rozpoznaniu tematu – trochę przesadzam, ale niewiele.

Dyskomfort oczekiwania na dostawę okazał się na tyle miażdżący, że zaatakowałem też jeden z pobliskich marketów, i w rezultacie wróciłem do domu z preparatem Florovit zwalczającym chlorozę (czyli niedobór minerałów), a także „garścią” aplikatorów nawozu NPK dla kilku innych moich faworytów. Aplikatory te jednak trudno stosować na większą skalę ze względu na ich cenę.

Obydwa preparaty, Basfoliar i Florovit, zawierają zarówno magnez, jak i żelazo, których obecność jest właśnie wskazana, a nawet niezbędna – jak się okazuje – przy uprawie browneopsis. Szczegółowe informacje dotyczące substancji Florovit umieściłem na fotografii poniżej.

I jeszcze jedno. Doznałem niemal wstrząsu postawioną diagnozą, ale najlepsze jest to, że znacząco poprawia ona moje szanse w zmaganiach z „nieuchronną” – jak się dotychczas wydawało – zagładą… Dotychczas objawy chlorozy wiązałem wyłącznie z nadmiarem czy też niedoborem wilgoci (podłoża i powietrza) oraz światła, a także – jak w tym przypadku – z obecnością szkodników.


DSC071951500x1125.jpg



DSC071971500x1125.jpg
Ostatnio zmieniany: 30 Sty 2018 21:56 przez Waldemar.


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Tola, Carmen
Wygenerowano w 0.417 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum