TEMAT: Nasze zwierzaki małe i duże!

Nasze zwierzaki małe i duże 10 Gru 2018 12:30 #632624

  • Ada
  • Ada's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 491
  • Otrzymane dziękuję: 1587
Chciałam napisać trochę o historii mojego zwierzaka.
Sunia ma dwa lata, wzięliśmy ją ze schroniska jak miała 10 m-cy. Wiadomo, jest tam ogrom psiego nieszczęścia, Milka przykuła moją uwagę bo była w depresji i bardzo lękliwa. Na widok mężczyzny siusiała i czołgała się w ostatni kąt a w domu trzech facetów. Jednak nie mogłam jej nie wziąć bo przecież to było jeszcze psie dziecko. Moi panowie /dwaj wyrośnięci młodzi, których najbardziej się bała/ udawali, że ją lekceważą, w ten sposób powoli nabierała pewności, ze jej nie zagrażają. Dzisiaj ich uwielbia, tęskni a jak wita to trzeba zobaczyć.
Nie dała tknąć główki, do dzisiaj chowa ją przed wyciągniętą ręką nawet moją. Postanowiliśmy dowiedzieć się o niej coś więcej i udało się. To będzie mocne. Znalazła ją jakaś kobieta z roztrzaskaną głową, prawdopodobnie w ten sposób miała być zabita. Kiedy wydobrzała /na głowie został guz z przemieszczonych kości - niewidoczny dla oka/ zaczęła uciekać więc dla jej dobra /wg.tej kobiety/ została zamknięta w klatce takiej na kury, a potem za kratami w schronisku.
Dzisiaj dumnie kroczy ulicami na spacerach, omija bez lęku facetów /no chyba, że gwałtownie któryś wyciągnie do niej rękę/, po krótkim zapoznaniu każdy człowiek to przyjaciel.
Piszę tak długo bo większość ludzi boi się brać ze schroniska bo bojaźliwe, bo dużo pracy. Ta praca to stworzenie bezpieczeństwa, podarowanie odrobiny miłości no i może poświęcenia nieco więcej uwagi.
Wiem, że Wy wszyscy kochacie nadzwyczaj zwierzęta ale może przeczyta ktoś z zewnątrz kto waha się czy wziąć ze schroniska. Gdybym mogła błagałabym na kolanach aby ludzie nie kupowali i nie wspierali kociego i psiego biznesu a podarowali zwykłe życie tym sponiewieranym przez człowieka.
Zaraz po przywiezieniu
20180813_101613.jpg

Jeszcze zwinięta w kłębuszek z niedowierzaniem patrzy, ze gehenna się skończyła.
20180816_192715.jpg

Wreszcie wyciągnęła łapki ale legowisko po poprzednim piesku okazało się za małe.
20180820_164210.jpg

No i nowe posłanie - to jej azyl.
20181004_1527491.jpg

A tu już teraz, całkiem wyluzowana.
20181008_163038-EFFECTS.jpg
Temat został zablokowany.


Zielone okna z estimeble.pl

Nasze zwierzaki małe i duże 10 Gru 2018 18:24 #632658

  • Jasia
  • Jasia's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 161
  • Otrzymane dziękuję: 351
Popieram w 100% tyle psich nieszczęść zamieszkuje w schroniskach lub błąka się po ulicach. Choć też mam zrozumienie że można wielbić jakąś rasę i dogadywać się najlepiej z danym charakterem psa. Uwielbiam kundelki, całuję psi nosek i ściskam opiekunkę Milki.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Amlos, MagdaH, Adasiowa, dana581958, CHI, bietkae, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 11 Gru 2018 23:32 #632800

  • Ada
  • Ada's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 491
  • Otrzymane dziękuję: 1587
Jakoś wewnętrznie źle się czuję z tym co napisałam, dlatego chcę dodać wyjaśnienie.
To nie jest tak, że nie rozumiem tych osób co posiadają lub chcą posiadać zwierzęta rasowe. A takie raczej można tylko nabyć w specjalistycznych hodowlach. Przecież każdy z nas jest inny, ma inne zapatrywania, potrzeby. Na pewno starałabym się przekonać ale nigdy zabraniać czy broń Boże krytykować.
To mój kolejny pies z najgorszego schroniska i jestem pod wrażeniem tego co tam widziałam. Stąd takie moje nastawienie.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, Łatka, CHI, bietkae, Jasia

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 09:37 #632816

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83502
Ada - mam wielki szacunek do każdego, kto w jakikolwiek sposób pomaga zwierzętom, w tym - w szczególności psom, bo do nich mam szczególne nastawienie. Cóż, serce nie sługa, rozumiem, że każdy owad czy nawet robak pełni w ekosystemie określoną funkcję, ale mimo wszystko, los karalauchów mnie tak nie obchodzi, jak niedola szczekaczy. Wiem, aż za dobrze, jak wygląda znaczna część więzień dla zwierząt, bo "schronisko" to ciepły, obiecujący bezpieczeństwo wyraz. Wiem, co tam się dzieje - organizacja, której pomagam, wyciąga psy z takich miejsc.
Ada wrote:
(...) zwierzęta rasowe. A takie raczej można tylko nabyć w specjalistycznych hodowlach.

Prawda, ale nie do końca. "Pies rasowy" to pies z pochodzeniem udokumentowanym przez zarejestrowany w Międzynarodowej Federacji Kynologicznej związek hodowców (a więc nie żaden związek "Pieski i Kotki", tworzony pod obowiązującą od kilku lat ustawę). Może być dziesiąte czy dwunaste szczenię w miocie (niektórzy nadal opowiadają bzdury, sprzedając psa bez papierów, że "było więcej, niż można zarejestrować"). Może być szczenię uszkodzone, albo z wadami budowy - to znaczy niezgodne z opisem rasy, choć zdrowe. Nadal są to psy rasowe, choć nie hodowlane i nie wystawowe. Przeważnie Hodowca (godny wielkiej litery) szuka im dobrego domu, gdzie będą wyłącznie kochane. I sprzedaje tanio. Z papierami.
Ale to nie koniec. Moja Cytra jest jak najbardziej rasowym beagle - i była oddana do adopcji. I tak muszę oddać sprawiedliwość jej pierwszej właścicielce - nie wyrzuciła psa, nie umieściła w schronisku - poszukała organizacji opiekującej się beaglami. Wiele ras ma swoich zdeklarowanych miłośników (miłość jest wszak bezrozumna), którzy - przeważnie dlatego, że bezgranicznie kochają swojego psa, chcą pomagać jego mniej szczęśliwym braciom. Chodzi tu w szczególności o tak zwane "rasy trudne" - beagle, mimo mylącego wyglądu, są hm...ekstremalnie trudne. Nie wyobrażacie sobie, jaki to wyczyn, znaleźć takiemu psu odpowiedzialny i rozumy dom. Mimo wizyt przedadopcyjnych odbywanych przez doświadczonych wolontariuszy - zdarzają się "zwroty". Mnie się też zdarzyło - państwo zażądali odbioru psa po 12 godzinach :( . A na wszelkie moje ostrzeżenia odpowiadali z uśmiechem - żaden problem.
Dobrze, że oddali go zaraz - nie zdążył przeżyć kolejnej traumy.
Nikt nie da rady pomóc wszystkim - dobrze, gdy pomagamy w ogóle.
Tak myślę.



Ps. Natomiast nie tylko naganne moralnie, ale po prostu głupie jest kupowanie "rasowych" od pseudo-hodowców, czyli po prostu przedsiębiorców żerujących najczęściej na krzywdzie zwierząt, a już w najlepszym wypadku - kryjących sukę "bo powinna raz urodzić". To jet głupie - bo wydając o kilkaset złotych mnie na szczenię, narażamy się na zakup psa ciężko chorego (wiele umiera w ciągu tygodnia po zakupie - bez szczepień w odpowiednich terminach, skrajnie zarobaczone, nieodpowiednio żywione, urodzone przez wyeksploatowaną sukę, "maszynkę do rodzenia"). Albo - z poważną wadą genetyczną. I wtedy - wtedy, gdy już pies zawładnie naszym sercem, wyjmujemy z kieszeni nawet tysiące, by go ratować...co nie zawsze jest możliwe. :(
Ostatnio zmieniany: 12 Gru 2018 09:44 przez Łatka.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, Adasiowa, dana581958, CHI, bietkae, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 10:00 #632819

  • Marzenka
  • Marzenka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3297
  • Otrzymane dziękuję: 9873
Aniu dziś w pełni popieram to co piszesz. W moim domu zawsze były zwierzęta i tak już zostanie. Jednak 10 lat temu zaćmienie umysłu nastąpiło u mnie i kupiłam wymarzonego psa rasy Yorkshire terier. Tosia jest kochana, to taka moja córeczka, ale dziś za skarby bym nie kupiła rasowego psa. Podobnie moja siostra - ma sympatyczną bigielkę Afrunię a w między czasie ktoś rok temu podrzucił im skatowanego psa na wsi, gdzie mieszkają. Do dziś Nutka kuli się na widok wyciągniętej ręki... U siostry ma raj na ziemi - z Afrą biegają po dużym ogrodzie, siostra chodzi z nimi do lasu codziennie na długie spacery, do tego Nutka ma budę ocieploną budę styropianem i słomą - dzieło szwagra. 2 razy dziennie dostają jedzenie gotowane + sucha karma. Na czas wielkich mrozów Nutka i koty są zgarniane do ciepłej kotłowni.
Miło mi z tą świadomością, że bardzo dbają o te zwierzaki.

Mam jeszcze siostrę w Angli, której wysyłałam Yoreczka na bank z pseudohodowli :sick: Szwagier brytyjczyk był sceptycznie nastawiony na kupno psa, ale córeczka tak bardzo chciała małą Tosię. Dziś Tosia jest rozpieszczana przez Pitera na maxa: jedzenie kładzie jej w dwie miski - gotowaną wołowinkę z warzywami, ubranek nakupił jej cała górę. A dlaczego piesek z Polski? Bo w Manchesterze schronisko wygląda lepiej niż szpitale dla dzieci, tam na jednego psa przypada 2 opiekunów... a za adopcją się czeka miesiącami ;)
Ostatnio zmieniany: 12 Gru 2018 10:06 przez Marzenka.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Łatka, dana581958, CHI, bietkae, Zielona, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 12:01 #632824

  • bietkae
  • bietkae's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2067
  • Otrzymane dziękuję: 11833
Ja koniecznie chciałam zaadoptować małą, kudłatą suczkę. Byliśmy w schronisku we Wrocławiu i była taka ale panie z biura w schronisku powiedziały mi, żebym się mocno zastanowiła czy dam radę opiekować się sznaucerem szorstkowłosym bo to pies wymagający dużej ilości ruchu, to rasa myśliwska.
Dały mi smycz i powiedziały abym wyprowadziła ją na łąkę. Sunia była super mądra, wykonywała polecenia, wchodziła na wszystkie przeszkody, drabinki, schodki ale jak się zaparła pazurami w trawnik to ja nie miałam siły aby ją odciągnąć. Z bólem serca nie wzięliśmy jej bo za kilka lat już zupełnie nie dałabym rady jej utrzymać na smyczy. Ona byłaby nadal młodym, silnym psem a ja :teach: .
Wizyta w schronisku kosztowała mnie tydzień ogromnego stresu bo gdybym mogła to zabrałabym wszystkie te nieszczęśliwe zwierzątka. Nigdy więcej nie wejdę do tego rodzaju przybytku.
Swoją suczkę znalazłam na OLX ale nie zabierałam jej ze schroniska. Umówiłam się z pracownicą schroniska aby zabrała psa ze schroniska i czekała z nim pod swoim prywatnym domem na co chętnie się zgodziła. Podyktowałam jej telefonicznie swoje dane do umowy adopcyjnej, podjechaliśmy w umówione miejsce, podpisałam umowę, sunia do samochodu i powrót do domu.
Piesek przez pierwszy tydzień nie jadł nic ani karmy mokrej, ani gotowanego jedzenia, ani różnych karm suchych. Biegała po ogrodzie i wyciągała z kompostownika stary, spleśniały chleb.Bała się wszystkiego a najbardziej mężczyzn. Gwałtowniejszy ruch ręką powodował najpierw płaszczenie się do ziemi a później ucieczkę pod krzaki.Wszystko wskazuje na to, że pies był bity.Przez tydzień nie wydała żadnego dźwięku, już myślałam, że pies jest niemy. O założeniu smyczy nie było mowy przez miesiąc ale wpadłam na pomysł, że wyniosę ją na rękach do parku. Usiadłam na ławce a sunię trzymałam na kolanach. Jak trochę się uspokoiła to postawiłam ją przy ławce, jakiś czas stała nieruchomo aż w końcu zrobiła kilka kroków. Nagrodę w postaci mięska miałam w kieszeni i po każdym kroczku dostała kawałek. Do domu wróciłyśmy już grzecznie tj. pańcia z pieskiem na smyczy. Teraz mam za swoje. Spacerków nigdy dość a jak sama idę czy jadę np. po zakupy to Kika potrafi kilka godzin siedzieć przy bramie i czekać. Mąż mówi, że Kika patrzy na mnie takim maślanym wzrokiem jak on przed ślubem :rotfl1:
Pozdrawiam Ela
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, Adasiowa, Łatka, Biotit, CHI, vegetella, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 14:29 #632833

  • Ada
  • Ada's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 491
  • Otrzymane dziękuję: 1587
No to się popisałam swoją niewiedzą i tym samym wywołałam dyskusję.
Aniu nie powinnam tykać tego tematu bo niewiele wiem o prawdziwych hodowlach zarejestrowanych i nadzorowanych przez Międzynarodowy Związek Kynologiczny, właściwie tyle co napisałaś, po prostu nie interesowałam się tym. Dziękuję,że wyjaśniłaś trochę, przynajmniej nie popełnię kolejnego nietaktu. PRZEPRASZAM jeśli kogoś uraziłam.
Dotychczas zetknęłam się wiele razy ale tylko z sytuacjami /i to w rodzinie/, gdzie kupowano psy z tzw. pseudo-hodowli i właśnie je miałam na myśli.
Przykład mojej b.bliskiej kuzynki - zawsze tam kupowała /ostatnio m-c temu/ bo jak twierdzi, cyt." Co to za różnica, mam rasowego psa i tanio a z takim psem nie jest wstyd pokazać się ludziom". Możliwe, że większość ludzi kupujących w pseudo-hodowlach kieruje się ambicją za małe pieniądze, takie 2 w 1. W ten sposób te hodowle nawet dobrze prosperują. Jej argumenty nie przemawiają do mnie a moje nie trafiają do niej.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Łatka, CHI, bietkae

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 14:51 #632836

  • Ada
  • Ada's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 491
  • Otrzymane dziękuję: 1587
Jeszcze jedno Aniu - Beagle są przepiękne :supr3: i kuszą swoim wyglądem i pewnie mają dużą popularność. Psy tej rasy chyba potrzebują bardzo dużej aktywności i nie znoszą samotności a nie wszyscy, którzy są zauroczeni tymi psami są w stanie zapewnić odpowiednią dawkę ruchu i prawie stałe towarzystwo, może dlatego zwroty?
Miło mieć takiego psa czy innego rasowego to jasne ale coś za coś.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, bietkae

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 17:41 #632844

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Ada, myślę, że nikogo nie musisz przepraszać. Dałaś dom wspaniałej suni, sama widzisz jej metamorfozę. Od wielu lat mam negatywny stosunek do hodowli wszelakich, rejestrowanych w ZK też. Do schronisk lub fundacji również trafiają psy z rodowodem, stare wyeksploatowane lub niesprawne. Hodowcy, ci przez duże H oczywiście dbają o swoje psy, trzymają w odpowiednich warunkach, karmią dobrą karmą, ale... Pamiętacie w dawniejszych czasach podcinanie uszu lub obcinanie ogonów u niektórych ras? Obniżanie zadu owczarków niemieckich do granic absurdu po to, aby uzyskać lepsze wyniki wystawowe? Albo "produkcja" mopsów czy buldożków z coraz krótszymi kufami(bo to takie słodkie) czy ratlerków z wybałuszonymi oczami (przecie równie słodkie), nie dbamy o to, że pożądane przez nas cechy wyglądu powodują choroby i dyskomfort zwierzęcia. Co mi z tego, że karmiony przez Hodowcę Eukanubą pies leży na podusi jedwabnej pod baldachimem, ma swojego masażystę i mieszacza drinków, skoro kurde ma problemy z oddychaniem i często zapada na choroby układu oddechowego, aha, dla niektórych to sapanie i zadyszka też są słodkie. Niestety, dopóki będzie popyt, będzie i podaż. Wydaje mi się że my Polacy poprzez rasowego psa czy kota chcemy podnieść własny prestiż, leczyć wielowiekowe kompleksy. Zastaw się, a postaw się, kup se jorka czy haskiego, niech parafia widzi że cie stać... Będziesz go suchym chlebem i najtańszą karmą karmić, żeby zminimalizować koszty, ale niech ludzie widzą, że cie stać. Tak strasznie ciągniemy do tej "Lepszej Europy", bogatszej, dostatniej, próbujemy sami sobie udowadniać, że już ją dogoniliśmy, że wpasowaliśmy się w jej kryteria. Przecież mamy "zachodnie samochody", co z tego że większość to motoryzacyjne trupy z przekręconymi licznikami, mamy piękne apartamenty i wille, nie szkodzi że na kredyt, którego za chwile nie będzie czym spłacać, do tego potrzebny jest jeszcze kolejny wyznacznik luksusu, czyli rasowy pies, oczywiście aktualnie modnej rasy.

Na szczęście Lepsza Europa przeszła już dawno zachłyśnięcie się bogactwem, sporo ludzi, i to tych ze świecznika nie kupuje psów w hodowlach, a przygarniają właśnie potrzebujące bidy ze schronisk. I to świadczy o ich statusie: mam tyle kasy, że mogę mieć dowolnego rasowego psa, ale wybieram kundelka, bo chcę mu zapewnić lepszy los. Osiągnąłem w życiu wiele i nie muszę potwierdzać mojego statusu rasowym psem. Skoro królewska rodzina w Danii może mieć kundelki (sesja w linku) i jest z tego dumna, to propagowanie odpowiedzialnych adopcji kundelków ze schronu też nie przyniesie nikomu ujmy.

plejada.pl/zdjecia-gwiazd/dunska-rodzina...ocze-zdjecia/nbmn0jz

Na rodzimym gruncie też można znaleźć przykłady choćby aktorów czy sportowców, którzy sporo wysiłku wkładają w propagowanie adopcji schroniskowo/fundacyjnych. Chociażby Różal (Marcin Różalski, kontrowersyjny dla niektórych sportowiec;-)) www.sport.pl/inne/7,102005,22359123,marc...l-mi-tira-karmy.html

nhlw.pl/2016/06/rozale-nhl-hokeisci-zwierzakom/

W "Psiej sprawie" równiej działają aktorzy, chociażby mój ulubiony Janusz Chabior opowiada w jaki sposób spotkał Batmana. Jeszcze tu w kalendarzu Wielcy Małym www.pictame.com/media/1922549632339002248_498300692 Przykładów można by w necie znaleźć sporo, chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi na to, że adopcja potrzebującego psa niesłusznie kojarzy się z biedą (skoro nie stać cie na rasowego, to weź ze schroniska) bo taki pokutuje przesąd. W którymś komentarzu przeczytałam fajne zdanie: Przyjaciela się nie kupuje, prawdziwą przyjaźń dajesz i dostajesz za darmo.
Jedyna dyskusyjna rzecz do jakiej bym się przyczepiła w Twojej wypowiedzi to stwierdzenie Męża "Mąż mówi, że Kika patrzy na mnie takim maślanym wzrokiem jak on przed ślubem" :devil1: Znaczy teraz już TAK nie patrzy? I odważył się przyznać? :evil: I przeżył???!!! :rotfl1: :wink4:
Ostatnio zmieniany: 12 Gru 2018 17:42 przez MagdaH.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Amlos, zielonajagoda, Adasiowa, CHI, bietkae, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 18:39 #632849

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83502
Ado, to nie Ty masz powody do przepraszania, jeśli - to Twoja, przepraszam, niezbyt mądra kuzynka.
Bardzo dobrze, że poruszyłaś taki temat - przynajmniej jedna (a może więcej) osoba troszkę się "podciągnie".
W takim razie napiszę jeszcze coś.
Wcale nie uważam, że wszystkie hodowle zrzeszone w Związku Kynologicznym w Polsce to oazy ciepła i miłości do zwierząt, a ich właściciele to ludzie wielkiego serca. Kupując szczenię - dokładnie bym sprawdziła, z jakich warunków je biorę. Głównie, czy suki są tam prawdziwymi członkami rodziny hodowcy - czy są tylko źródłem jego dochodu, albo środkiem do zaspokojenia ambicji. Tak zrobiłam, kupując 6 lat temu Lutnię - i zobaczyłam sforę uśmiechniętych od ucha do ucha beagle latających po dużym, ogrodzonym terenie z własnym stawkiem. Zobaczyłam dom, w którym drzwi i futryny nosiły ślady psich pazurów - ewidentny dowód na to, że nie jest to "pokazówka", nie przywieziono suki tylko do wglądu dla klienta.
Ale nie zawsze byłam taka mądra - niestety... Serce mojego serca, moje psie alter ego, Łateńka, była kupiona - przypadkowo. Nie tak miało być. Trudno mi wzbudzić w sobie skruchę, bo to, że miałam zaszczyt i przyjemność opiekować się nią przez 10 lat, jest jednym z radośniejszych wydarzeń w moim życiu. Choć pierwszy rok - to była walka o jej zdrowie.
Ale nie mogę pierwsza podnieść kamienia...
Ado - największą różnicą między "uznanymi" a "nieuznanymi" hodowlami jest to, że te pierwsze podlegają gorszej czy lepszej, ale jakiejś kontroli. Nie można kryć suki częściej, niż raz w roku. Ani zbyt młodej - bo szczenięta nie dostaną "papierów". Szczenięta przechodzą przegląd miotu - gdzie wychwytywane są nieprawidłowości anatomiczne itd. Słaba (czyli chora, wyeksploatowana) suka nie urodzi pięknych, zdrowych szczeniąt. Pięknych dla znawcy - bo dla laika wszystkie są słodziutkie. Są tu na Oazie (byłe) hodowczynie - one pewnie potwierdzą, co piszę.

Przepraszam wrażliwych - ale pozwolę sobie w tym miejscu wkleić zdjęcie typowej "pracownicy" z pseudo:






To też "przepiękny beagle" :(
Na szczęście Beta jest wyleczona, ma zoperowane oczka i listwę mleczną - i grzeje plecki na właśniutkiej kanapie w serdecznym domu.

Drugie szczęście- w tej chwili mniej beagle z pseudo, rasa właśnie traci popularność, bo coraz więcej ludzi wie, co to za ancymony. Wcale nie chodzi o tę osławioną hiperaktywność. Owszem, szczenięta, młodziutkie - szaleją. Kilkuletnim, jak moje, w zupełności starcza jeden dłuższy, godzinny spacer - i trochę wyścigów w ogrodzie.
Ale... to nie psy dla kogoś, kto oczekuje karności, nawet zwykłego posłuszeństwa. 90% to uciekinierzy - rozkosz pogoni za tropem sprawia, ze ślepną i głuchną na wołania zrozpaczonego człowieka. 99% - złodzieje jedzenia i żarłoki. Spuścizna po wiekach, gdy były trzymane w wielkich psiarniach (kto dopadł jedzenia, nie był głodny). Nic nie zwojuje się z nimi siłą - najwyżej wpadną w stupor, przestaną reagować na cokolwiek. 100% - bardziej uparte od najupartszego osła. W dodatku rasa o wielkiej inteligencji - i zawsze, zawsze próbują dojść do swojego celu, niekoniecznie dla nich bezpiecznego. Znowu spuścizna polujących przodków, którzy biegli wiele kilometrów w las, nie czekając na komendy myśliwego decydowali, który zwierz nadaje się do upolowania - i za pomocą grupowej taktyki naganiali go na rozstawionych strzelców.
W dodatku - potwornie linieją przez cały rok, włos jak oszczep wbija się w każdą tkaninę, to nie psy dla pedantów. Ani dla ubierających się na czarno :lol:
A niektóre - jak moja Lutnia - niestety, potrafią ugryźć obcego. :(
Ale ja potrzebuję właśnie takich.
Są moimi rehabilitantkami, dbają o moją sprawność fizyczną i umysłową, trenują moją pamięć, dbają o kontakty społeczne i wyciągają mnie z czarnej dziury smutku.
Dlatego je kocham.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH, Adasiowa, dana581958, CHI, bietkae, vegetella, Jasia, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 19:35 #632854

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Łatka wrote:
[...] Ani dla ubierających się na czarno :lol:
Z tym się Aniu nie zgodzę :wink4: Trikolorki są w stanie usierścić i jasne i ciemne ciuchy, więc ubierający się na jasno nie muszą się czuć pominięci :devil1:Łatka wrote:
A niektóre - jak moja Lutnia - niestety, potrafią ugryźć obcego. :(
Ale ja potrzebuję właśnie takich.
Są moimi rehabilitantkami, dbają o moją sprawność fizyczną i umysłową, trenują moją pamięć, dbają o kontakty społeczne i wyciągają mnie z czarnej dziury smutku.
Dlatego je kocham.
Każde nasze futrzaste jest ogromem miłości, właśnie za to kocham moich chłopaków, że sprowadzają mnie do pionu, za okazane dobro odwdzięczają się jak umieją, nigdy nie chowają urazy (tzn. Czesiu-niezbyt długo :wink4: ), no i ta potrójna radość po moim powrocie do domu - bezcenna :)
Ostatnio zmieniany: 12 Gru 2018 19:36 przez MagdaH.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Łatka, dana581958, bietkae, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 20:41 #632866

  • bietkae
  • bietkae's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2067
  • Otrzymane dziękuję: 11833
Magda ,,Jedyna dyskusyjna rzecz do jakiej bym się przyczepiła w Twojej wypowiedzi to stwierdzenie Męża "Mąż mówi, że Kika patrzy na mnie takim maślanym wzrokiem jak on przed ślubem" :devil1: Znaczy teraz już TAK nie patrzy? I odważył się przyznać? :evil: I przeżył???!!! :rotfl1: :wink4: '' to to ja napisałam.
Mąż przeżył bo powiedział to z zazdrości, że sunia uznaje mnie za przywódcę stada :). Jak ma mnie nie kochać kiedy od początku była ze mną całymi dniami na podwórku adorując mi przy każdej czynności, 2-3 razy dziennie na spacerach a męża w ciągu pół roku udało mi się namówić na wyprowadzenie psa dosłownie kilka razy chociaż ze względów zdrowotnych powinien się ruszać jak najwięcej ( mąż nie pies ) . No ale woli fotel i pilota w ręku.
Pozdrawiam Ela
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 20:56 #632869

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Przepraszam Elu, ciągle tkwię w pracy, jednym okiem na Oazie, drugim w robocie, stąd niedowidziałam :club2: Jak powiedział z zazdrosci, to ok :devil1: Spróbuj zamienic miejscami: Męża na smycz i na spacer, a piesa na fotel i niech pilnuje pilota w razie gdyby Mąż się wysmyknął z obroży :rotfl1:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): lucysia, bietkae

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 21:50 #632876

  • Ada
  • Ada's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 491
  • Otrzymane dziękuję: 1587
Dziewczyny jak ja się cieszę, bardzo, bardzo Wam DZIĘKUJĘ za Wasze wypowiedzi i wsparcie. To znaczy, że mój wpis zaowocował, nie poszedł na marne.
Przeczytałam z zapartym tchem Wasze posty i tylko jedno śpieszę sprostować, moja sunia ma na imię Milka i zacytowana wypowiedź nie wyszła z ust mojego męża :rotfl1:
Aniu - Łatko nie wiem jak ja czytałam ale wywnioskowałam z poprzedniej Twojej wypowiedzi, że masz hodowlę no i chciałam się jakoś zachować dlatego padło słowo przepraszam :happy:
Przerażający widok tej suni beagle, czy Milki kiedy na widok moich chłopców skamląc i płacząc wczołgiwała się tam gdzie mogła się najlepiej ukryć. Do czego zdolny jest człowiek-bestia i jak jest okrutny, aż strach myśleć. Nie wiem też czy nie lepiej by było aby psy bezdomne wałęsały się aniżeli trafiały do tzw. schronisk mordowni jak to w Radysach, gdzie codziennie wywożą je w czarnych workach. To długi temat i dużo by mówić i chyba nie do rozwiązania.
A przecież te zwierzaki to sama bezinteresowna miłość, która kocha bardziej człowieka aniżeli siebie.
No i na tym zakończę. Jeszcze raz dziękuję. Milka mówi Wam dobranoc.
20180823_081354.jpg
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH, Adasiowa, Łatka, dana581958, CHI, bietkae, Jasia

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 22:03 #632878

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83502
Ada wrote:
(...) wywnioskowałam z poprzedniej Twojej wypowiedzi, że masz hodowlę

:rotfl1: :rotfl1: :rotfl1: :rotfl1: :rotfl1:

Ado, ale qui pro quo!
Już wiem, jak do tego doszło. Jako wolontariusz odbywam m. in. wizyty przedadopcyjne dla Beagle w Potrzebie - i raz bardzo się pomyliłam, wydajac pozytywna opinie o chętnych do adopcji.
Hodowli nie mam. :rotfl1:

Nie, od tego błędu Opatrzność mnie ustrzegła, nie rozmnażam biedy, to jedno. Moje dziewczynki wszystkie mają usunięte, co trzeba, również po to, żeby w razie najgorszego (ucieczka) uchronić je przed wpadnięciem w łapy pseuducha.
Nawet gdybym - gdybym - miała sukę z najlepszymi uprawnieniami hodowlanymi, nigdy bym jej chyba nie pokryła, bo już wiem, co bym czuła do jej szczeniaków. Pewnie nie byłabym w stanie wydać ich w tak zwane niepewne ręce. A nie mam warunków na 101 dalmatyńczyków, tfu, łaciatków. ;)

Wymiziaj Milkę (co za oczy! :hearts: ) ode mnie i zapewnij ją, że również samce ludzkiego gatunku nie zawsze takie straszne :lol:
Ostatnio zmieniany: 12 Gru 2018 22:53 przez Łatka.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): CHI, bietkae, Ada

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 22:21 #632881

  • Ada
  • Ada's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 491
  • Otrzymane dziękuję: 1587
Dziękuję Aniu.
Milka też jest wysterylizowana i jak pisałam wyżej przekonała się do chłopaków i nawet bez lęku mija obcych facetów, nie wiem jednak jakby reagowała gdyby znalazła się sam na sam z nieznanym jej mężczyzną.
Dobranoc :bye:
Temat został zablokowany.

Nasze zwierzaki małe i duże 12 Gru 2018 22:22 #632882

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Ada wrote:
[...]zacytowana wypowiedź nie wyszła z ust mojego męża :rotfl1:
Tak, to już wyjaśnione i sprostowane :rotfl1:Ada wrote:
[...] Nie wiem też czy nie lepiej by było aby psy bezdomne wałęsały się aniżeli trafiały do tzw. schronisk mordowni jak to w Radysach, gdzie codziennie wywożą je w czarnych workach. To długi temat i dużo by mówić i chyba nie do rozwiązania.
[...]
No właśnie kiedyś się wałęsały, niestety, pamiętam z dzieciństwa historię gdy wataha bezdomnych psów zaatakowała, mocno turbując i gryząc, wracające zimowym wieczorem z dworca PKP osoby w mojej okolicy, a z drugiej strony widzimy wolno żyjące psy w Turcji czy innych miejscach. Sprawę Radys można rozwiązać unikając podpisywania przez gminy umów na odławianie bezdomnych psów, niestety Radysy dają śmiesznie niskie "kąkuręcyjne" ceny a włodarze miast i gmin łaszczą sie na to zasłaniając wyborem ekonomicznym. Nie interesuje ich, co dalej dzieje się z psami :(
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): bietkae

Nasze zwierzaki małe i duże 13 Gru 2018 07:58 #632906

  • zielonajagoda
  • zielonajagoda's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3102
  • Otrzymane dziękuję: 6025
włodarze miast i gmin łaszczą sie na to zasłaniając wyborem ekonomicznym. Nie interesuje ich, co dalej dzieje się z psami
A czyja to wina jak nie naszych rządzących, kto pozwala na takie fabryki śmierci, czemu nie ma przepisu stanowiącego że schronisko nie może przekraczać XXX przyjmowanych psów, np 800 i wymaganą ilość pracowników do obsługi, ale lepiej akceptować obozy koncentracyjne dla zwierząt i pozwalać na twory w których tysiące psów skupia się w jednym miejscu i gotuje im gehennę w imię mamony. Jesteśmy przodownikami Europy, zajmujemy pierwsze miejsce na pudle i milionerów z psiego nieszczęścia.

Wojtyszki

Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Ada


Zielone okna z estimeble.pl

Wygenerowano w 0.928 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum