Forum Ogrodnicze Oaza

Brama - połączenie tradycji z nowoczesnością!
To dojazd już może być tylko tradycyjny
A dzięki wpisom już wiem, że trzeba się nam z ciocią trzymać tradycyjnych odmian jagody amerykańskiej!

Ależ Moja Droga..... ja nie miałam na myśli małpowania tylko swojski klimat.

Rozumiem, że poczułaś się jak na własnym podwórku

Marta
Masz na myśli kamczacką? Czy borówkę amerykańską? Borówki to u mnie nie rosną za diabła, a tak je lubię... Jeśli chodzi o kamczackie to postawiłam na nowoczesność w domu i zagrodzie i kupiłam 3 nowe polskie odmiany. A tym starym zagroziłam karczowaniem i jak widać poskutkowało.

Wreszcie i ja doczekałam się pierwszego nieśmiałego kwitnienia róż.
I od razu pytanie do Małgosi, czy one nie są podobne do tej Twojej Galliki?

Papa Mailand, jak zwykle kwiatów niewiele, ale za to jakie I ten zapach...

Widzę, że ulubiony kolor róż masz zdecydowanie ustalony Papa ma prześliczne kwiaty

No pewnie, że podobne! Wypisz-wymaluj to ona.

A brama super, też bym taką chciała zamiast tego mojego potwora. Teraz możesz tirem wjechać. A sarenki, czy górą nie przekicają?

Ma Gorzatka wrote:
Sweety
Te róże faktycznie wyglądają jakby miały identyczny kolor. Jednak tak nie jest. Ta rozpoznana przez Małgosię jako Gallica (tak mi się od razu zdało jak swoje fotki wkleiłaś) jest różowa. Natomiast Papa jest bordowy - a aparat jak to aparat - trochę nakłamał. To trochę zaburzę Twoje wyobrażenie o moich różach hihiihih

Monica





i dziki dzik na płocie



no i to tyle tego kwitnienia u mnie na razie.

Małgoś, sarenki jak zechcą to przekicają bez problemu, a taki jeleń nawet już to zrobił w tamtym roku i narobił szkód. Jednak nie ma co kombinować z wyższą bramą, skoro płot taki niski. Na szczęście one zwykle właziły tyłem od pól i lasu, a nie "główną" drogą pośród domów.

No wiadomo - od kuchni!

ale ale... nie pochwaliłam się dokonaniami porannymi, wszak niewielkie one ale zawsze. Objadłam już niestety wszystkie czereśnie, były fantastyczne. W związku z tym mogłam zdjąć siatkę i przerzucić ją na jagody, a tą mniejszą z jagód dać na małą czeresienkę.

Duża czereśnia odkryta poszła pod sekator. Słyszałam, że najlepiej ciąć po owocowaniu, więc obniżyłam jej cały czub, by w przyszłym roku także udało się nakryć ją siatką.

Zacieniowałam także szklarnię z lekka, bo tam ukrop niezły. Potem nacięłam piwonii do wazonów i porozstawiałam po całym domu. Potem w wielkiej wannie wyprałam (wydeptałam) grubaśny koc i padłam.

Padnięcie było zasłużone

Nie tirem a kombajnem zdaje się. Kombajn do zbierania winogron.

terlica wrote: Preferujemy tradycyjne metody ręczne Ale może kiedyś ...

Padnięcie było na niedługo, podwiązałam pomidory na podwórku i ciągnie mnie do gnojówki, bo podlać powinnam to i owo, a że bladzie co nieco, to warto zastosować 2 w 1.
Trochę w niej pomieszałam wywalając pod rabarbar przerobione ziele i już mi ręce cuchną nawet po 2 szorowaniu.

Stanowczo mi nie odpowiada proporcja 10:1... za dużo wody trzeba by natargać, aż tak sucho nie mam. Stosuję proporcje 5:1 , ale najbardziej by mnie satysfakcjonowało 2:1 tylko nie mam odwagi.
Czasem stosowałam metodę na lenia - podlewałam gnojówką 2:1 a potem leciałam z wężem i rozcieńczałam ją w glebie

Metoda na lenia bardzo mi się podoba
Ja preferuję 1:10 ze względów oszczędnościowych.Oszczędzam gnojówkę ma się rozumieć.
Nastawiam w wiadrach 10 l,więc rozchodzi się szybko.Dzisiaj nazrywałam kolejnych pokrzyw,bo się skończyły te przerobione,ale dojrzewa mi właśnie gnojówka ze skrzypu.

Ja mam sporo gnojówki, a nie chce mi się dźwigać wody. Mam ok 50l gnojówki z mleczu i ze 30l gnojówki z pokrzyw.
Często zalewałam także nadmiar końskiego złota i taką gnojówką podlewałam rośliny. Różom zrobiłam rozcieńczenie 1:5, bo one mają mokro, a takim stężeniem już lałam i nie jest za mocna. To samo ogórkom, żeby nie przedobrzyć.

Przeciągnęłam 1 łozę winorośli za okno i chcę tam rozbudować krzew na kratkę. Usunęłam wszystkie latorośle, które przesłaniały by okno.



A kwiatostany coraz większe

no i proszę jaka piękna brama wjazdowa bardzo mi się podoba
Fajnie, że i u Ciebie różyczki wystartowały - piękne są nie mam papy ale słyszałam, że zapach ma obłędny ..szkoda, że nie można przekazać przez kompa...
Niezmiennie zachwycona jestem winoroślami ...my po 1 próbie (przemarzły po zimie 2010/2011) daliśmy sobie spokój a może niepotrzebnie
pozdrawiam serdecznie

Lucyna, Ewa - podobała mi się Wasza dyskusja i licytacja na gnojówki: ja mam taka a ja taką, tyle litrów, a ja tyle w takim rozcieńczeniu, albo w siakim. To się nazywa wytworna i prawdziwie kobieca rozmowa!
Ja mam w pracy taką Ankę i z nią też się licytujemy na gnojówki

Pięknie rozpięłaś winorośl na ścianie. Moja za 3 lata też będzie taka! Już słyszałam, jak mówi: jak urosnę duża, to chce być taka, jak winorośl Lucynki!

Nie zamknęłam dziś na noc foliaka, z premedytacją.

Moni
Dzięki za pochwały, pękam z dumy choć to niby M-ek robił. Ale przecież to ja zdzierałam korę z krawędzi dech i malowałam je 3 razy!!

Dziś mam już kilka kolejnych róż i nawet pstryknęłam kilka fotek przy okazji prac przybramowych. Obcykałam też festiwal piwoniowy

Papa mnie trochę rozczarował, bo miał tylko 4 kwiaty, co prawda ogromne i jeszcze pachną, ale już nie wyglądają. Chyba upały im nie służą, a nocna burza jeszcze gorzej je wymiętoliła. Urody już nie mają, za to omiatają zapachem całe miejsce moich dzisiejszych robót.

Winorośl nie jest do zachwytów tylko do jedzenia radzę więc podjąć kojemną próbę z odporniejszymi odmianami, po prostu mieliście pecha. Czasem zima jest fatalna i dużo krzewów przemarza, moje potem odbijają spod ziemi i zaczyna się odbudowa krzewu.